W poniedziałek przed godziną 22 stało się jasne - wbrew wcześniejszym informacjom pochodzącym z ponad 90 procent komisji obwodowych, gdy na prowadzeniu było PiS, ostatecznie wygrała Platforma Obywatelska. Co prawda z nieznaczną przewagą, bo 0,3 procenta (osiągając 32.13%, a PiS 31.78%), ale dla członków PO liczy się sam fakt. - PiS przegrywa po raz 8. Przegrywa z PO, która ma za sobą 7 - 8 lat rządów, kryzys gospodarczy - mówi Stanisław Gawłowski, wiceminister środowiska i szef PO w województwie.
- Jestem przekonany, że każdy następny tydzień, miesiąc będzie działać na naszą korzyść. Gospodarka ruszy z miejsca, wchodzą duże fundusze z Unii Europejskiej do Polski, to rzeczy, które spowodują, że zaufanie do rządu i PO, więc o następnych wyborach myślę z optymizmem.
- Dla nas ten wynik to i tak sukces - komentuje z kolei poseł Czesław Hoc z PiS. - Teraz będziemy twardo szli po kolejne zwycięstwo. Przy tym, szanując demokrację, chcemy ponownego przeliczenia głosów. Bo pewne rzeczy dziwią - szybko podano wyniki z 93% lokali, a następnie przez kilkanaście godzin liczono wyniki z 7% lokali. Nie ma w tym teorii spiskowej, ale chcemy kontroli społecznej.
To, jak bardzo nieprzewidywalny jest ostateczny wynik wyborczy, gdy nie znamy wszystkich danych, komentuje politolog Marek Górka z Koszalina, który jeszcze dzień wcześniej analizował fakt wygranej PiS.
- Pomimo wszechobecnych sondaży przedwyborczych, żaden z konkurentów nie ma zagwarantowanego ani wyniku, ani zwycięstwa do momentu ogłoszenia oficjalnych danych - mówi Marek Górka.
- A więc równe warunki startu w wyścigu po władzę są fundamentalną regułą demokratycznej rywalizacji. I podobnie jak w rywalizacji sportowej, tak i w wyborczej, do momentu ostatniego gwizdka sędziego, nie jesteśmy w stanie wskazać zwycięzcy tych zmagań. Szczególnie emocjonująca jest rywalizacja, w której konkurenci są sobie równi, przez co nawet minimalny dystans pomiędzy rywalami na "ostatniej prostej" nabiera ogromnego znaczenia. Natomiast ostatnie wyniki wyborcze przyniosły tak naprawdę remis. Jednak ani PO nie może czuć się zwycięska, gdyż minimalna przewaga 0,35 setnych nie daje takiej pewności. Partia Donalda Tuska do następnych wyborów samorządowych będzie czuć oddech konkurencji na plecach. Natomiast PiS może sobie pogratulować zbliżonego wyniku do największego konkurenta.
Porażką wydaje się poziom legitymizacji obu partii w skali ogółu obywateli uprawnionych do głosowania. Innymi słowy poparcie społeczne dla obu partii w ostatnich wyborach okazało się bardzo niskie.
W naszym okręgu trzy mandaty zdobyli kolejno: Bogusław Liberadzki z SLD-UP (43.348 głosów), Marek Gróbarczyk z PiS (54.864) oraz Dariusz Rosati (84.686).
Z naszego okręgu, który obejmuje dwa województwa:
- uprawnionych do głosowania było 2.160.786 osób, z tego ważnych głosów oddało 441.156 osób (frekwencja wyniosła 20.42%)
- SLD - UP - 63.347 głosów; PiS - 108.972; NP - 29.353; PO - 159.579; PSL - 21.808.
Ile mieli głosów?
Nasi, którzy się nie dostali: z SLD - UP - Stanisław Wziątek, poseł - 7.247 głosów; Dorota Chałat, radna miejska z Koszalina - 1.627; Jerzy Kotlęga - radny sejmiku, Białogard - 1.009; z PO - Andrzej Jakubowski, wicemarszałek województwa z Koszalina - 7.155; z PiS - Czesław Hoc, poseł z Kołobrzegu - 16.874; z PSL: Jan Krawczuk, były wicemarszałek z Darłowa - 1.689; Nowa Prawica - Stefan Oleszczuk - 14.005; Polska Razem Jarosława Gowina - Marcin Sychowski, były wicewojewoda z Koszalina - 348; Europa Plus i Twój Ruch - Paweł Piskorski - 4.130.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?