Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fotoradary: polowanie na kierowców. Wyznania byłego strażnika

Zbigniew Marecki, [email protected]
Gmina Kobylnica zarabia na fotoradarach rekordowe sumy.
Gmina Kobylnica zarabia na fotoradarach rekordowe sumy. Fot. Archiwum
Były strażnik gminny w Kobylnicy stwierdził w programie "TVN Uwaga", że urządzano tu fotoradarowe łowy na kierowców. Doniósł też, że imprezowano z sędziami.

Jak już wielokrotnie informowaliśmy, gmina Kobylnica jest samorządem, który w skali kraju zarabia na mandatach rekordowe sumy. Temat ten przed kilku miesiącami podjęli dziennikarze programu "Uwaga" stacji TVN. W środę zaprezentowali jego drugą część, opartą na informacjach uzyskanych od byłego strażnika gminnego w Kobylnicy.

Materiał był ostry. Mężczyzna, pragnący pozostać anonimowy. Powiedział dziennikarzom "Uwagi", że w gminie Kobylnica trwały prawdziwe łowy fotoradarowe. Polegały na tym, że fotoradary ustawiano tak, aby kierowców koniecznie przyłapać, a nie poprawić bezpieczeństwo. - Te łowy przynosiły od 500 do 1000 zdjęć dziennie. Komendant jeszcze do nas dzwonił i pytał, jak nam idzie, i ile mamy zdjęć, i żeby się postarać, aby było ich jak najwięcej - opowiadał były strażnik.

Według niego ogromna liczba spraw, która w związku z fotoradarowymi zdjęciami i mandatami trafiała do sądu grodzkiego w Słupsku zniechęcała sędziów. W efekcie gmina przegrywała wiele spraw. Były strażnik zasugerował nawet, że w związku z tym w gminie zadbano o poprawę stosunków.

- Organizowano szkolenia, na przykład antyterrorystyczne. Była to wielka popijawa z pieczonym prosiakiem, wódka lała się strumieniami. Na te szkolenia zapraszano często sędziów sądu grodzkiego, osoby z prokuratury i policji - mówił w telewizyjnym reportażu były strażnik.

Sędzia Danuta Jastrzębska, rzecznik Sądu Okręgowego w Słupsku, kategorycznie zaprzeczała zarzutom byłego strażnika. Twierdzi, że szkolenia prowadził jeden sędzia, robił to za zgodą prezesa i nie miało to wpływu na decyzje sądu. Według niej, po szkoleniu sędzia jedynie jadł obiad z jego uczestnikami. Powiedziała także, że szkolenia dla strażników z różnych gmin odbywały się w Ośrodku Wypoczynkowym Posejdon w Ustce, który być może był sponsorowany przez samorządy.


Szukasz ogłoszeń motoryzacyjnych? Chcesz zamieścić swoje ogłoszenie? Kliknij TUTAJ >>> Ogłoszenia motoryzacyjne - regiomoto.pl

Tymczasem strażnik udostępnił dziennikarzom zdjęcia, na których widać Leszka Kulińskiego,wójta Kobylnicy rozlewającego alkohol na jakiejś imprezie towarzyskiej.
Janusz Kramek, komendant Straży Gminnej w Kobylnicy nie tylko nie chciał rozmawiać z dziennikarzami, ale wręcz uciekał przed nimi.

Natomiast wójt Leszek Kuliński stwierdził w reportażu, że strażnik powiedział nieprawdę. Bronił działań komendanta Kramka, ale nie wykluczył, że straż gminna płaciła za szkolenia przeprowadzane przez sędziów. - Nie przypominam sobie, aby na jakiejkolwiek imprezie był alkohol - stwierdził wójt Kuliński (po czym pokazano zdjęcia jak rozlewa wódkę - dop. red)

Leszek Kuliński, wójt Kobylnicy uważa, że telewizyjny reportaż był stronniczy a afera ze zdjęciami manipulacją.
- To były zdjęcia z 2006 roku, z prywatnej imprezy podczas kuligu w Żelkówku.
- Przepis jest przepisem. Nasza straż działa zgodnie z prawem - mówi Józef Gawrych, przewodniczący rady gminy.

- W reportażu nie powiedziano np., że fotoradary były ustawione w dwóch gminach. Odbieram to jako jedną z form nagonki na fotoradary, której ofiarą padła nasza gmina.

Źródło: [Były strażnik gminny z Kobylnicy: fotoradary polują na kierowców - www.gp24.pl

Czytaj e-wydanie »

](http://www.gp24.pl/apps/pbcs.dll/article?aid=/20110107/powiatslupski/496591109)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!