Roztańczony Koszalin
Roztańczony Koszalin
Od 11 lat Jadźka uczy się w szkole tańca Top Toys, czyli naszym zagłębiu tanecznych talentów. Jest drugą finalistką programu, która szlify zdobywała właśnie w Top Toys. W pierwszej edycji "You Can Dance" była to Diana Staniszewska, która znalazła się w czwórce najlepszych tancerzy. W kolejnych edycjach wystąpili jeszcze: Marcin Konopacki, Paulina Bagińska i Michalina Twarowska.
Decyzją telewidzów nie dostała się jednak do półfinału telewizyjnego show.
Koszalinianka nie traci jednak humoru i wrodzonego optymizmu. Pozytywne wibracje 22-latki dało się odczuć wczoraj, kiedy zapytaliśmy ją o kulisy programu i najbliższe plany.
- Czy decyzja telewidzów jest sprawiedliwa?
- Oczywiście. Telewidzowie oceniają, czy coś im się podobało, czy nie. Dlatego zawsze mają rację.
- Powiedziałaś w trakcie ćwierćfinałowego programu, że spełniło się twoje marzenie. Jakie? Myślałam, że marzyłaś o głównej wygranej, czyli nauce w szkole Broadway Dance Center...
- Spełniło się tu kilka moich marzeń. Ale największym był sam występ na tej scenie, możliwość zaprezentowania swoich umiejętności większej publiczności.
- Teraz marzysz o filmie?
- Tak. Chcemy z ekipa z Top Toys nakręcić film dokumentalny o hip-hopie, o street dance. Dziś jest już tyle różnych stylów tanecznych, że odbiorcom zwyczajnie się mylą. Dlatego myślę, że fajnie byłoby pokazać ten prawdziwy, najprawdziwszy hip-hop.
- Nie miałaś wielu okazji zaprezentować się w swoich stylach tanecznych. Jaki zatem taniec wspominasz najmilej, a jaki był dla ciebie najtrudniejszy?
- Najlepiej tańczyło mi się współczesny, a najtrudniejsza była rumba. Te wszystkie prostowania, prowadzenia, no i buty na obcasie... (śmiech)
- Przydadzą ci się nowe umiejętności taneczne?
- Na pewno i nie zamierzam rezygnować z poznawania kolejnych, bo pomagają szkolić warsztat.
- O warsztacie sporo mówili jurorzy. Ale mam wrażenie, że byli dla ciebie dużo łagodniejsi i oceniali cię lepiej niż Dianę Staniszewską w pierwszej edycji. Też to odczułaś?
- Nie. Uprawiamy z Dianą zupełnie inne style taneczne, mamy zupełnie inną osobowość. Nie można nas oceniać tak samo. Na początku i ją i mnie chwalono, potem zaczęło się to zmieniać. Ale ja naprawdę nie chcę nas porównywać.
- Skoro z jurorami się lubiliście, to zdradź sekret, kogo w You Can Dance lubić się nie da?
- Mówiliśmy na niego "łysa śmierć" (śmiech). To jeden z producentów, który ciągle nas poganiał, pospieszał i krzyczał. A my mu robiliśmy na złość i zamiast po trzy stroje z garderoby, nosiliśmy po jednym. On chciał, żebyśmy pół godziny przed programem już czekali w pełnej gotowości!
- Na koniec zdradź mi, jakie masz plany na najbliższą przyszłość. Wracasz do Koszalina?
- Oczywiście. Wracam na studia i do ciężkiej pracy. Czekają nas eliminacje do mistrzostw świata w stylu dancehall. Trzeba więc zacząć treningi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?