Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak komornik z Warszawy szuka dłużnika w Koszalinie

Joanna Krężelewska
- Nie znam człowieka, do którego zaadresowane zostało wezwanie. Zaadresowane na... moje prywatne mieszkanie. Takie rzeczy trzeba weryfikować! - denerwuje się Janusz Mądry
- Nie znam człowieka, do którego zaadresowane zostało wezwanie. Zaadresowane na... moje prywatne mieszkanie. Takie rzeczy trzeba weryfikować! - denerwuje się Janusz Mądry Radosław Brzostek
- Boję się, że pod moją nieobecność ktoś wejdzie do domu i zabierze moje rzeczy - mówi koszalinianin. Komornik z Warszawy szuka dłużnika. Szuka go w mieszkaniu, które... od 3 lat jest pana Janusza.

- To kuriozalna sprawa, ale ja naprawdę nie wiem już, co mam robić - rozkłada ręce Janusz Mądry.

Zaprosił nas do swojego mieszkania i od razu sięgnął po dokumenty. - To akt notarialny. Jestem jedynym właścicielem mieszkania od trzech lat. Kupiłem je od koszalinianki, jako wolne od jakichkolwiek obciążeń - pokazuje wypis z księgi wieczystej. Wszystko się zgadza, ale... - Pracuję za granicą. Co kilka tygodni wracam do domu i tym razem znalazłem w skrzynce korespondencję z kancelarii komorniczej z Warszawy. Z rozpędu otworzyłem. Było to wezwanie do podjęcia spłaty zadłużenia, do pana, którego kompletnie nie znam. Zaniepokoiło mnie jednak to, że wierzyciel złożył wniosek o wszczęcie egzekucji z ruchomości znajdujących się w miejscu zamieszkania. Moim! Jest też adnotacja, że w przypadku braku spłaty długu komornik może zarządzić przymusowe otwarcie lokalu. A co, jeśli ja będę akurat za granicą? - pyta.

Adres na kopercie to mieszkanie Czytelnika. Adresat jest panu Januszowi nieznany. - Dlaczego takie pisma nie są wysyłane listem poleconym? Dlaczego komornik nie zadał sobie trudu, by sprawdzić, czy adresat jego wezwania tutaj mieszka? Przecież ma do tego odpowiednie narzędzia... - mnoży pytania koszalinianin.

Sprawę chciał wyjaśnić telefonicznie. Zadzwonił do kancelarii komorniczej. - Tam usłyszałem, że nie miałem prawa otworzyć korespondencji adresowanej nie do mnie. I tyle! - kwituje. I dodaje zbulwersowany: - Dlaczego mam się stresować, że w każdej chwili komornik może wyważyć drzwi do mojego mieszkania? Przecież to absurd - rozkłada ręce.

Rozmowa z komornikiem nie była możliwa. Jeden z pracowników stołecznej kancelarii powiedział nam tylko, że wszystko odbywa się zgodnie z procedurą. Osoba, która się zadłuża, podaje przecież swe dane i adres... - Zapewniam, że zanim podjęte zostaną czynności egzekucyjne, komornik musi mieć stuprocentową pewność, że dłużnik mieszka pod danym adresem, że ruchomości należą do niego. Stąd przeprowadzamy wywiad środowiskowy, pracujemy w terenie. Nie ma opcji, by ktoś, od tak, wszedł do cudzego mieszkania z policją - usłyszeliśmy.

O problemie Janusza Mądrego zawiadomiliśmy Krajową Radę Komorniczą. Monika Janus, rzecznik prasowy Rady, już na wstępie zaznaczyła, że adres zamieszkania dłużnika wskazuje wierzyciel we wniosku. - To jego obowiązek. Komornik wysyła pod wskazany adres korespondencję. Jeżeli dłużnik nie mieszka pod wskazanym adresem, najlepiej jej nie odbierać. Ważne jest też, aby listonosz zawarł adnotacje na przesyłce: adresat nie mieszka, czy adresat nieznany, nie zaś awizował przesyłkę, ponieważ dwukrotne awizo oznacza co do zasady skuteczne doręczenie listu adresatowi - wyjaśniła. - To byłoby możliwe, gdybym po prostu nie znalazł przesyłki w skrzynce - odpowiada pan Janusz.

Co ma zrobić dziś? - Jeżeli osoba trzecia odebrała list przez przypadek, powinna zwrócić go komornikowi z wyjaśnieniami. Powinna wskazać adres zamieszkania dłużnika, jeżeli go zna. Trzeba zawrzeć również wzmiankę o ruchomościach, czy są jakieś dłużnika, czy niczego nie pozostawił. Osoba taka powinna też zadbać, by dłużnika ze swojego mieszkania wymeldować - wylicza rzeczniczka.

- Sęk w tym, że zameldowany nie jest. Przecież komornik sądowy może to ustalić... - komentuje nasz Czytelnik.

A jeśli chodzi o zajęcie ruchomości? - Nie ma takiej obawy. Komornik zajmuje ruchomości dłużnika będące we władaniu osób trzecich, gdy osoby te wyrażą zgodę na zajęcie bądź przyznają, że ruchomości stanowią własność dłużnika - odpowiada Monika Janus, rzecznik prasowy Krajowej Rady Komorniczej.

- To zabieram się do pisania listu do pana komornika. Tylko ja, w przeciwieństwie do niego, swoje pismo wyślę listem poleconym, żeby mieć pewność, że trafi we właściwe ręce! - podsumowuje Janusz Mądry.

Popularne na gk24:

Gk24.pl

Zobacz także: Sąd w Koszalinie skazał oszusta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!