Muffiny to chyba najprostsze z wypieków. Udają się zawsze nawet nowicjuszom kulinarnym, o ile przestrzegamy kilku zasad. Moje ulubione muffiny są ciężkie, pełne "treści", bo zawierają w sobie jabłka, miód, orzechy, żurawiny. Świetnie smakują ciepłe, jak i następnego dnia po upieczeniu. To czyni z nich świetne śniadanie na słodko.
Przepis to moja interpretacja receptury Nigelli Lawson - nieco ją odsłodziłam, dodałam też moje ulubione bakalie.
Składniki na 12 muffinów:
- 2 jabłka, najlepiej z renety, antonówki lub inne twarde i kwaskowe
- 250 g mąki pszennej
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- łyżeczka mielonego cynamonu
- 100 g cukru
- 2 łyżki miodu
- 3 łyżki gęstego jogurtu
- 125 ml oleju roślinnego
- 2 jaja
- garść orzechów lub migdałów
- garść rodzynek lub żurawin
- 4 łyżeczki ciemnego cukru, łyżeczka cynamonu oraz kilka orzechów do posypania.
W jednej misce mieszamy wszystkie suche składniki, czyli: mąkę, proszek do pieczenia i cynamon, cukier. W drugiej misce mieszamy mokre: miód, jaja, jogurt (maślankę), olej. To właśnie jedna z podstawowych zasad przy robieniu muffinów - osobno mieszamy suche i mokre składniki, by potem szybko wymieszać je razem.
I pamiętajmy - ciasta na muffiny nie możemy za długo i za dokładnie mieszać, bo w efekcie uzyskamy
ciężkie ciasto.
Jabłka obieramy, kroimy w niewielką kostkę. Odkładamy na bok. Migdały lub orzechy grubo siekamy i też odkładamy, będą potrzebne za chwilę.
Zawartość obu misek łączymy razem i mieszamy tylko do połączenia składników. Dodajemy pokrojone jabłko, orzechy i bakalie.
Formy na muffiny wypełniamy ciastem.
Małą garść orzechów, 4 łyżeczki cukru i łyżeczkę cynamonu mieszamy razem. Posypujemy tym nasze muffiny.
Wstawiamy je do piekarnika nagrzanego do temperatury 180-200 stopni Celsjusza. Pieczemy 20 minut do suchego patyczka. Muffinki powinny również nabrać złocistego koloru.
Przepyszne są ciepłe, ale dobre też na zimno. Dobrze się przechowują w zamrażarce. Gdy przestygną, pakujemy je do torebek i mrozimy. Po odmrożeniu możemy je podgrzać w kuchence mikrofalowej.
Jabłko dla zdrowia i urody
Anglicy mawiają: zjedz jedno jabłko dziennie, a lekarz nie będzie ci wcale potrzebny.
Podczas trawienia pektyny z jabłek wiążą niektóre metale ciężkie (kobalt i ołów) w nierozpuszczalne sole, które są potem wydalane z organizmu.
Mimo kwaskowatego smaku, jabłka odkwaszają organizm, ponieważ zawierają bardzo dużo zasadowych soli mineralnych.
Ponadto są bogatym źródłem potasu (m.in. wraz z innymi elektrolitami reguluje on gospodarkę wodną w organizmie i zwiększa napięcie mięśni), a także żelaza, które zapobiega anemii.
Jabłka jedzone na surowo wzmacniają serce, układ nerwowy, mięśnie i poprawiają pracę wątroby. Mają ponadto działanie moczopędne, więc mogą zmniejszać obrzęki nóg.
Medycyna ludowa przypisuje im leczniczy wpływ na bóle stawów. Gotowane tarte jabłka leczą też
biegunkę u dzieci oraz niestrawność i choroby wrzodowe u osób dorosłych. Herbatka ze skórek jest doskonałym środkiem do płukania jamy ustnej i gardła. Ma właściwości dezynfekujące i likwiduje stany zapalne.
Domowy ocet jabłkowy, wypijany codziennie w proporcjach: 2 łyżeczki octu wymieszane z 2 łyżeczkami miodu i 1/2 szklanki przegotowanej wody, uzupełnia potas w organizmie, a poza tym hamuje rozwój infekcji i poprawia trawienie.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?