Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jestem Polką

ALINA KONIECZNA alina. koniecznagk24. pl
Marina prezentuje wszystkie swoje tymczasowe dokumenty i ten najważniejszy - dowód osobisty potwierdzający, że jest pełnoprawną obywatelką Polski.
Marina prezentuje wszystkie swoje tymczasowe dokumenty i ten najważniejszy - dowód osobisty potwierdzający, że jest pełnoprawną obywatelką Polski. Radosław Brzostek
Marina Chomiakowa ma 17 lat, mieszka w Białogardzie. Pochodzi z Kazachstanu. Od niedawna jest obywatelką Polski.

Walczyła o to przez sześć lat. Jest najmłodszą repatriantką w Polsce - kraju, który wybrała jej mama. Z miłości posłała swoją małą córeczkę na drugi koniec świata.

Wszystko zaczęło się od babci Mariny. W dokumentach pozostał ślad mówiący o tym, że: "Obywatelka Karlińska-Chomiakowa (to właśnie babcia Mariny) urodzona w roku 1915, mieszkanka obwodu żytomierskiego, na mocy postanowienia SNK ZSRR, w roku 1936 jako obywatelka polska została przesiedlona do rejonu Czkałowskiego, obwód Kokczetow". W Kazachstanie.
Mamo, nie płacz
- Już prawie nie mam rosyjskiego akcentu - śmieje się Marina i wlewa wrzącą wodę do filiżanek z kawą. Za oknami mieszkania w starej kamienicy w Białogardzie zapada zmrok. Janusz Kobalkowski jest dla Mariny polskim tatą, Ludmiła, jego żona - mamą. Ale prawdziwa mama Galina została w Kazachstanie. Tęskni za córką, wiadomo, jak matka. Co musiała czuć, gdy wysyłała dziesięcioletnią córeczkę do dalekiego kraju... Tego Marina może się tylko domyślać. Czasem pisze listy, czasem dzwoni do Kazachstanu. Ostatnio - na święta. Popłakały się, jak zwykle, powiedziały sobie, że się kochają... - W te wakacje wreszcie pojedziemy na urlop do Kazachstanu, Marina zobaczy się z mamą - mówi Janusz Kobalkowski. - Wcześniej nie mogła. Nie miała obywatelstwa polskiego, nie wypuściliby jej z Kazachstanu. Taraz Marina już wie, że jest pełnoprawną obywatelką RP. Zachodniopomorski Urząd Wojewódzki w Szczecinie potwierdził, że "Pani Marina Chomiakowa, urodzona 1.01.1990 roku w miejscowości Szczuczyńsk, córka Michaiła i Galiny, posiada obywatelstwo polskie na mocy ustawy o repatriacji z roku 2000".
Cztery dni i cztery noce
Kiedy Marina miała trzy latka, na zawał serca zmarł jej tato. Był inżynierem. Na zdjęciu wygląda na przystojnego mężczyznę. Marina zna go tylko ze zdjęć, w pamięci nie zachowało się żadne wspomnienie. Od urodzenia chorowała na astmę. Po śmierci taty mamie było bardzo ciężko. Sama musiała utrzymać dwie córki - starszą Irinę i młodszą Marinę. Dziś Irina ma już swoją rodzinę, mieszka w Kazachstanie. Marina przebywa w Polsce. O tym, że pojedzie do Polski, zdecydowała jej mama. W Kazachstanie nie była w stanie leczyć astmy młodszej córki. Wiedziała też, że w Polsce czeka ją lepszy los. Zapakowała walizkę, wsadziła córeczkę do autobusu i posłała do Polski. Ale nie do obcych. Do krewnych, którzy jako repatrianci wyjechali do naszego kraju wcześniej, znaleźli tu swoje miejsce. - Pamiętam tylko, że byłam bardzo ciekawa tej Polski - wspomina dziś Marina. - Pamiętam też, że jak wysiadłam z autobusu, prawie nic nie widziałam ze zmęczenia. Autobus jechał przez cztery dni i noce. Jan Kobalkowski do dziś ma przed oczami obraz, jaki wówczas zobaczył. Malutka, bardzo wątła dziewczynka wysiadła na dworcu w Brześciu. Ledwo trzymała się na chudych jak patyczki nóżkach. To była Marina.
Niech przyjeżdża
Janusz Kobalkowski poznał swoją żonę Ludmiłę w 1999 roku. Ludmiła przyjechała z Kazachstanu z rodziną, w ramach repatriacji, na Dolny Śląsk. Żona stale opowiadała Januszowi o Marinie, chorej na astmę córce kuzynki z Kazachstanu. - Jak mała tam zostanie, ma niewielkie szanse - martwiła się. Jest lekarką, wiedziała, co mówi. Zadzwonili do Kazachstanu. - Galina, jeśli chcesz, przysyłaj córkę do Polski - powiedzieli. - Zapewnimy jej dom, pokochamy. Galina zdecydowała, że tak zrobi. 17 września 2000 roku Marina przyjechała do Polski. Poszła do szkoły w Świdnicy, do czwartej klasy.
- Ciężko mi było, prawie słowa po polsku nie umiałam, a tu od razu nowa szkoła, nowa klasa - mówi dziś Marina. - Czasem płakałam w poduszkę. Chciałam do domu, do mamy.
Ale tak było tylko na początku. Marina szybko stanęła na nogi. Szkołę podstawową skończyła z czerwonym paskiem. W gimnazjum z polskiego miała szóstkę.
Pod wiatr
Ludmiła i Janusz od początku rozpoczęli walkę o to, żeby sytuacja prawna Mariny stała się klarowna. - Chcieliśmy, żeby otrzymała status repatriantki, jednak okazało się, że polskie prawo nie przewiduje repatriacji osoby niepełnoletniej - opowiada Janusz Kobalkowski. - W urzędzie w Świdnicy, gdzie wtedy mieszkaliśmy, usłyszeliśmy: nie ma takiej możliwości. Nie dali za wygraną. Najpierw załatwili wizę, potem kartę czasowego pobytu, wreszcie kartę stałego pobytu. Dwa razy byli z Mariną w konsulacie generalnym we Lwowie. Po sześciu latach starań Marina została pełnoprawną obywatelką Polski.
Od trzech lat Kobalkowscy mieszkają w Białogardzie. Marina uczy się w pierwszej klasie liceum ogólnokształcącego. Po dawnej chorobie dziś nie ma śladu. Ludmiła pracuje jako lekarz rodzinny, Janusz ma wykształcenie muzyczne, jest rahabilitantem. Marina uczy się w klasie o profilu biologiczno-chemicznym, z elementami analityki medycznej. Może w przyszłości będzie chciała dostać się na studia medyczne, a może wybierze psychologię.
- Teraz wiem, że Polska to jest mój kraj - deklaruje. - Mam koleżanki, kolegów, dobrze się tu czuję. Szkoda tylko, że mama jest tak daleko. Ale mama jest Rosjanką, to tata miał pochodzenie polskie. Po śmierci taty mama nie ma podstaw, żeby ubiegać się o repatriację.
Marina uczy się angielskiego, niemieckiego i łaciny. Rosyjski zna na tyle, że nawet tłumaczy teksty. Lubi grać w siatkówkę, czytać książki. I wierzy, że los okaże się dla niej łaskawy. Skończy dobre studia, dostanie dobrą pracę. Na pewno osiągnie swój cel. Skąd ta pewność? Życie dało jej niezłą szkołę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!