Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jezu, przeniknij mnie całą

Waldemar Sulisz [email protected]
Święta Faustyna – obraz w ołtarzu bazyliki w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia.
Święta Faustyna – obraz w ołtarzu bazyliki w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia. archiwum
Ukazał się czwarty tom naszej serii poświęconej historiom świętych. A w nim - między innymi opowieść o Faustynie.

Siostry zakonne widziały w niej fantastyczkę i histeryczkę, która zasłaniała się nadprzyrodzonymi wizjami po to, żeby wymigać się od ciężkiej pracy. Bardzo się myliły...

"Pragnę Cię tak kochać, jak jeszcze Cię żadna dusza ludzka nie kochała" - pisała w "Dzienniczku" Faustyna Kowalska. W wizjach Jezus miał do niej mówić: "Córko moja, rozkoszy i upodobanie moje".

Wielkim admiratorem Faustyny był Jan Paweł II, który kanonizował ją 30 kwietnia 2000 roku. Coś niezwykłego musiało być w dziewczynie, która czuła się przez

Jezusem tak maleńka.
Tak naprawdę miała na imię Helenka. Urodziła się 25 sierpnia 1905 roku w Głogowcu, w biednej rodzinie. Przez kilka lat uczyła się w wiejskiej szkole, ale z braku pieniędzy wylądowała w piekarni w Aleksandrowie, zostając na dwa lata pomocą domową. Potem była służącą w Łodzi. Wtedy pomyślała, że to nie jest życie dla niej.

Oddawała się próżnościom życia
Mając 18 lat poprosiła o pozwolenie na wstąpienie do zakonu. Rodzice stanowczo odmówili, bo nie było ich stać ani na dalsze kształcenie Heleny, ani na wiano, które było warunkiem przyjęcia do klasztoru.

Kiedy rodzice powiedzieli "stop", Helena oddała się "próżności życia".
"Nieustanne wołanie łaski było dla mnie udręką wielką, jednak starałam się ją zagłuszyć rozrywkami. Unikałam wewnętrznie Boga, a całą duszą skłaniałam się do stworzeń. Jednak łaska Boża zwyciężyła w duszy" - pisała w swym słynnym pamiętniku.
Kiedyś podczas zabawy tanecznej miała nagłe i niezwykle widzenie. Zobaczyła umęczonego Jezusa, odartego z szat i okrytego ranami. Jezus miał jej powiedzieć: "Dokąd cię cierpiał będę i dokąd Mnie zwodzić będziesz?".
Wtedy podjęła decyzję ostateczną: wstąpi do klasztoru.
Pojechała do Warszawy, gdzie błąkała się od jednej do drugiej furty.
Znalazła schronienie w zakonie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia.
Została siostrą drugiego chóru, zajmującego się pracami w kuchni, ogrodzie, w piekarni. Drugi chór pasował do jej skromności. Była u siebie.
30 kwietnia 1926 roku przeżyła w Krakowie obłóczyny. Została Marią Faustyną.
Pracowała w domach zakonnych w Wilnie, Warszawie, Płocku, coraz bardziej podupadając na zdrowiu. Zmarła 5 października 1937 roku.

Z powodu temperamentu nie miała w zakonie lekko.
Siostry widziały w niej fantastyczkę i histeryczkę, która zasłaniała się nadprzyrodzonymi wizjami po to, żeby wymigać się od ciężkiej pracy. Bardzo się myliły.

Święta u psychiatry
22 lutego 1931 r. w Płocku ukazał się Faustynie Pan Jezus.
Stanął przed nią i powiedział: "Wymaluj obraz wedle rysunku, który widzisz, z podpisem: Jezu ufam Tobie".

Tak wspomina to zdarzenie: "Wieczorem, kiedy byłam w celi, ujrzałam Pana Jezusa ubranego w szacie białej. Jedna ręka wzniesiona do błogosławieństwa, a druga dotykała szaty na piersiach. Z uchylenia szaty na piersiach wychodziły dwa wielkie promienie, jeden czerwony, a drugi blady. W milczeniu wpatrywałam się w Pana, dusza moja była przejęta bojaźnią, ale i radością wielką."

Upadła - jak opisuje - na kolana.
I usłyszała: "Pragnę, aby ten obraz czczono najpierw w kaplicy waszej i na całym świecie. Obiecuję, że dusza, która czcić będzie ten obraz, nie zginie. Obiecuję także, już tu na ziemi zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi, szczególnie w godzinę śmierci. Ja sam bronić jej będę jako Swej chwały."

Ze swoim objawieniem chodziła do spowiedników. Ci rozkładali bezradnie ręce i radzili, żeby malowała obraz Jezusa w swojej duszy
Po dwóch latach od widzenia poznała nowego spowiednika, ks. Michał Sopoćkę. To on zaprowadził Faustynę do malarza Eugeniusza Kazimirowskiego.
W kolejnym widzeniu Pan Jezus powiedział Faustynie, że ks. Michał jest kapłanem, którego on wybrał.

Kiedy po długich namysłach opowiedziała mu swoje wizje, ks. Michał tak się wystraszył, że najpierw chciał uciec, zrezygnować z funkcji spowiednika Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Wilnie. Potem poddał Faustynę badaniu psychiatrycznemu.

Czego wystraszył się spowiednik?

Dotychczas nikt nie zdawał sobie sprawy, kim tak naprawdę była Faustyna i jakich doznawała wizji.

Mówiono jej, by "wybiła sobie z głowy, żeby Pan Jezus miał poufale przestawać z taką nędzną, że tylko ze świętymi w ten sposób obcuje".
Ksiądz Michał kazał Faustynie zapisywać wszystko, co przeżywała. Tak zaczął powstawać "Dzienniczek.

Zaczęła spisywać wizje
Pisała o wielkiej tęsknocie i wielkiej miłości. No bo jak inaczej czytać następujące słowa: "Pragnę Cię tak kochać, jak jeszcze Cię żadna dusza ludzka nie kochała, a chociaż jestem dziwnie nędzna i maleńka, to jednak kotwicę ufności swojej zapuściłam tak głęboko w przepaść miłosierdzia Twojego - Boże i Stwórco mój. (...) Pomimo wielkiej nędzy mojej nie lękam się niczego, ale mam nadzieję śpiewać pieśń chwały wiecznie. Niech żadna dusza nie wątpi, chociażby była najnędzniejsza, póki żyje - każda może się stać wielką świętą, bo wielka jest moc łaski Bożej. Od nas zależy tylko nie stawiać oporu działaniu Bożemu."
W słowach pełnych ekstazy ks. Michał dostrzegł prostą myśl, że każdy może stać się świętym.

Ale nie mógł zrozumieć, że Pan Jezus mówił do Faustyny: "Córko moja, rozkoszy i upodobanie moje".

A ona mu odpowiadała: "Jezu mój, przeniknij mnie całą, abym mogła Cię odzwierciedlić w całym życiu swoim. Przebóstwij mnie, aby czyny moje miały wartość nadprzyrodzoną. Spraw, abym miała dla każdej duszy bez wyjątku miłość, litość i miłosierdzie. O mój Jezu, każdy ze świętych Twoich odbija jedną z cnót Twoich na sobie, ja pragnę odbić Twoje litościwe i pełne miłosierdzia Serce, chcę je wysławić. Miłosierdzie Twoje, o Jezu, niech będzie wyciśnięte na sercu i duszy mojej jako pieczęć, a to będzie odznaką moją w tym i przyszłym życiu."

Z miłością zbliżasz się do mnie
"Dzienniczek" Faustyny można czytać z zapartym tchem.
Oto jeden z najbardziej niezwykłych fragmentów: "W pewnej chwili, kiedy przyszłam do celi, a byłam tak bardzo zmęczona, że musiałam chwilę wpierw spocząć, nim się zaczęłam rozbierać, a kiedy byłam już rozebrana, jedna z sióstr prosi mnie, żebym przyniosła jej gorącej wody. Pomimo zmęczenia ubrałam się prędziutko i przyniosłam wody, jakiej sobie życzyła, chociaż od kuchni do celi było spory kawałek, a błoto pod kostki. Kiedy weszłam do swojej celi, ujrzałam puszkę z Najświętszym Sakramentem i usłyszałam taki głos: Weźmij tę puszkę i przenieś do tabernakulum. W pierwszej chwili zawahałam się, ale się zbliżyłam, i kiedy się dotknęłam puszki, usłyszałam te słowa: Z jaką miłością zbliżasz się do mnie, z taką miłością zbliżaj się do każdej z sióstr, a cokolwiek czynisz im - mnie czynisz. Po chwili ujrzałam jako jestem sama."

Żyła tylko 33 lata
Jej życie obfitowało w nadzwyczajne objawienia.
W "Dzienniczku" zapisała, że doznała kilkunastu objawień Matki Bożej. Miała oglądać św. Józefa, który prosił ją o nabożeństwo do niego, św. Barbarę, polecającą, aby ofiarowała dziesięć dni komunii świętej za kraj.
Ponoć miała dar bilokacji, czyli nadnaturalnego przenoszenia się z miejsca na miejsce.

Była stygmatyczką, dostępowała daru uczestnictwa w Męce Pańskiej.
Zostawiła modlitwę, która każdego dnia łączy miliony osób na całym świecie. Codziennie o godz. 15, w godzinie śmierci Jezusa, wierni powtarzają słowa zapisane w "Dzienniczku": "Dla Jego bolesnej Męki, miej miłosierdzie dla nas i całego świata".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!