Jest podejrzany o to, że w 2005 roku bezprawnie posłużył się pieniędzmi ze spółdzielczej kasy. To samo prokuratorzy zarzucili najbliższym współpracownikom prezesa.
Chodzi o 200 tys. zł, które w 2005 roku zarząd "Przylesia" pobrał z kasy spółdzielni i przekazał je na rzecz tworzonego właśnie Przedsiębiorstwa Remontowego-Budowlanego (spółki, która została powołana przez spółdzielnię i która wykonuje zlecone przez nią usługi).
Zdaniem prokuratorów zarząd zrobił to bezprawnie, bez zgody Walnego Zgromadzenia. Oprócz prezesa Kazimierza O. zarzuty usłyszały także dwie jego bliskie współpracownice: Bożena B. (aktualna wiceprezes zarządu, a wtedy członek zarządu) oraz Jadwiga M. (członek zarządu w 2005 roku, teraz w Radzie Nadzorczej).
Trzy osoby podejrzane
- W tej chwili te trzy osoby są podejrzane o to, że działając wspólnie i w porozumieniu naraziły na szkodę spółdzielczy majątek, za który odpowiadały - mówi Ryszard Gąsiorowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Koszalinie. - Nie wykluczamy też, że do tych zarzutów mogą dojść następne, ani tego, że usłyszą je kolejni pracownicy spółdzielni.
Sprawa jest bardzo rozwojowa i w tej chwili nie jestem w stanie powiedzieć, co się wydarzy za kilka dni. Oczywiście postawienie komuś zarzutów nie przesądza jeszcze o jego winie - podkreśla. Dodaje też, że podejrzani nie przyznali się i odmówili złożenia zeznań. Grozi im do 5 lat więzienia.
Badają inne sprawy
Decyzja koszalińskiej prokuratury, to zwrot w śledztwie w sprawie spółdzielni "Przylesie". Ruszyło ono w lipcu ubiegłego roku po tym, gdy do prokuratury trafiły zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez władze spółdzielni. Złożyło je kilkoro indywidualnych osób oraz koszaliński oddział Krajowego Związku Lokatorów i Spółdzielców (doniesienia o rzekomym łamaniu prawa dotyczyły głównie spraw gospodarczych).
Sprawa z Przedsiębiorstwem Remontowo-Budowlanym to jeden z kilkunastu wątków, które bada prokuratura. - Każdy z nich jest nadal sprawdzany. O tym, czy także i w tych przypadkach postawimy komukolwiek zarzuty, będę mógł powiedzieć dopiero za parę tygodni - mówi Ryszard Gąsiorowski.
Na razie bez komentarza
Wczoraj zarówno Kazimierz O. jak i podejrzane kobiety były nieuchwytne. Z kolei Czesław Wachowski, przewodniczący Rady Nadzorczej "Przylesia", nie chciał niczego komentować. - Jestem w sanatorium i nic nie wiem o postawionych zarzutach. Cokolwiek będę mógł powiedzieć dopiero wtedy, gdy wrócę do Koszalina - dodał.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?