- Podnosiliśmy holownik po to, by właściciel mógł dokonać naprawy - powiedział nam szef kołobrzeskiej firmy świadczącej usługi dźwigowe, Krzysztof Maslach. - Okazało się, że naprawa będzie bardziej skomplikowana, mieliśmy więc ponownie sprowadzić holownik na wodę. Przy końcu tej operacji, pękła płyta pokrywająca nabrzeże.
Okazało się, że pod betonową płytą biegł stary kanał, który mógł kryć niegdyś instalację elektryczną. Zapadła się w niego jedna z podpór dźwigu i ogromna maszyna niebezpiecznie się przechyliła. Na szczęście nikt przy tym nie ucierpiał.
Dźwig mógł runąć do wody. Na szczęście, jak mówi Krzysztof Maslach, głównie dzięki trzeźwości umysłu operatora, maszyna zamarła w zjawiskowej pozycji, z kołami ponad półtora metra nad ziemią. By "uziemić" ciężki sprzęt trzeba było użyć trzech innych dźwigów. Jak usłyszeliśmy od szefa firmy, okazało się, że wart ok. miliona zł dźwig też nie ucierpiał.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?