Chodzi o mającą trafić wkrótce pod obrady sejmu zainicjowaną przez kołobrzeżan zmianę w Kodeksie wykroczeń. Upoważni ona strażników miejskich do zajmowania towaru handlującym bez umowy z miastem - oczywiście po uprzedniej zgodzie wydanej przez sąd. Utrata towaru, i to nawet jeśli nie jest on własnością sprzedającej go osoby, ma ostatecznie odstraszyć od handlu przysłowiowym mydłem i powidłem (w przypadku Kołobrzegu zwłaszcza na Bulwarze Szymańskiego).
Ale niechciani handlarze to nie tylko problem Kołobrzegu: - Gdy nowela projektu przejdzie procedurę legislacyjną, wprowadzi Kołobrzeg do historii polskiej legislatury - mówił wczoraj mocnym głosem Andrzej Czuma.
- Bo to wy rozpoczęliście próbę uporządkowania zachwaszczonej sytuacji, tzw. dzikiego handlu od Bałtyku po Tatry! Ze względu na waszą inicjatywę będziemy mogli mówić odtąd o "prawie kołobrzeskim".
Mirosław Kędziorski, komendant kołobrzeskiej Straży Miejskiej, oficjalny konsultant prac nad nowelizacją, miał wczoraj powód do dumy: - Nie chodzi o zaszczyty - mówił skromnie. - Będziemy wreszcie mogli ulżyć uczciwym przedsiębiorcom, którym należy się obrona przed nieuczciwą konkurencją.
Bo jak podkreślali wszyscy z ministrem i posłem PO Sebastianem Karpiniukiem na czele: wolnemu handlowi mówią zdecydowane "tak", ale tylko handlowi prowadzonemu na uczciwych zasadach. - Bo dziki handel to jego karykatura. To utrudnianie pracy uczciwym handlarzom przez handlowych łobuzów, choć to może zbyt mocne słowo - mówił Andrzej Czuma.
Podczas spotkania z dziennikarzami minister skupił się też na ustawie wprowadzającej rozdział funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. Ustawa trafiła już do prezydenta RP. Ma w założeniu odpolitycznić prokuraturę, uwalniając ją od wpływów partyjnych.
Pytany przez nas o zmiany przepisów dotyczących powoływania biegłych, których skromna liczba, a często i dyskusyjna fachowość, wydłuża postępowania w nieskończoność, minister powiedział: - Pracowali nad tym nasi poprzednicy, pracujemy i my. Wyłaniają się nam wstępnie trzy koncepcje. Pierwsza przewiduje model amerykański, w którym swoich biegłych powołują strony. Druga pozostawia dotychczasowe listy biegłych tworzone przez sądy okręgowe. Trzecia przewiduje tworzenie centralnej, krajowej listy biegłych. Ja jestem zdecydowanym zwolennikiem tej pierwszej opcji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?