Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kombinat Budowlany w Kołobrzegu upada

Iwona Marciniak
Czesław Hoc
Czesław Hoc archiwum
108 pracowników państwowego Kołobrzeskiego Kombinatu Budowlanego idzie na bruk - pierwsze wypowiedzenia już w końcu sierpnia. Minister Skarbu umył ręce.

Decyzja o likwidacji zapadła na posiedzeniu zgromadzenia wspólników, czyli w tym wypadku urzędników państwowych, bo firma powstała w 1961 r. do 2008 r. działała jako przedsiębiorstwo państwowe, a potem jako spółka skarbu państwa.

Powód tej decyzji? - Zaważyły pewnie złe wyniki finansowe na koniec ub. roku, ale dziś większość firm z branży boryka się z problemami - mówi prezes Kombinatu Ryszard Kosianowicz. I stawia kluczową kwestię: - W przeszłości wychodziłliśmy już większych tarapatów, nie mamy zadłużeń, na bieżąco spłacamy wszystkie należności. Czy jeden kiepski rok powinie skreślać firmę, która przez 53 lata dawała ludziom pracę? Od właściciela spodziewałbym się raczej pomocy, a likwidacja nią nie jest.

Prezes, jako przyszły likwidator Kombinatu już pilotuje program zwijania przedsiębiorstwa. A to m.in. oznacza, że firma musi odstąpić od kilku już wygranych przetargów (w likwidacji nie może podpisywać umów). Wpływy ze zleceń, które trzeba wykonać do końca roku zdecydują zaś jedynie o tym, kto ze 108 pracowników straci pracę pierwszy, a kto ostatni. - Pierwsze wypowiedzenia trzeba będzie wręczyć pewnie jeszcze w sierpniu - wskazuje prezes.

- Ludzie są załamani - mówi Janusz Woźniak, szef zakładowego "Solidarności", od 44 lat także cieśla Kombinatu. - Ta firma to nie tylko kawał historii Kołobrzegu, także teraźniejszość. Ostatnio robiliśmy deweloperkę, np. przez 6 lat Osiedle Jantar. To samo na Różanej. Załoga pocieszała się, że ministerstwo nam firmy jednak nie zlikwiduje. Szczegolnie po tym, jak sprawę nagłośnił nasz kołobrzeski poseł PiS,
Czesław Hoc.

Ten alarmował już w połowie maja, że spółke zdecydowano zlikwidować. - Był taki zamiar już wcześniej, ale taka decyzja nie była rządzącej PO na rękę tuż przed eurowyborami - komentuje poseł, który już wówczas rozesłał pisma do Ministerstwa Skarbu oraz - jak mówi - prominentnych działaczy PO w regionie.

Do działań posła przyłączył Zarząd Regionu Pobrzeże NSZZ Solidarność, pojawił się też pomysł na rozwiązanie problemów firmy z tradycjami. - Decyzja o likwidacji miała zostać podjęta 3 czerwca, a gdy do tego nie doszło, wysłałem jeszcze jedno pismo do ministra - mówi Czesław Hoc. - Dziękowałem. Po rozmowie z członkami załogi prosiłem o konkretną pomoc: gwarancję i poręczenie Kombinatowi 2-milionowego kredytu. Żeby mógł się podnieść, zabudoując jako deweloper kolejną, 1,5 - hektarową działkę.
- Chcieliśmy wybudować choć jeden budynek, kolejne spłacałyby się same. Mielibyśmy stabilizację przez kilka lat - tłumaczy prezes. - My też o to prosiliśmy ministra. Okazało się, że to niemożliwe.

Dlaczego niemożliwe? O likwidacji - jak lakonicznie poinformowało "Głos" biuro prasowe resortu skarbu zdecydowały: "trudna sytuacja ekonomiczno-finansowa, pogłębiająca się strata, brak realnego planu naprawczego, problemy z płynnością finansową". Ministerstwo podkreśla jednak, że wprawdzie likwidacja Kombinatu oznacza w najbliższej przyszłości stopniowe wygaszanie działalności, dokończenie realizowanych kontraktów, a w konsekwencji zbycie majątku i spłatę zobowiązań", to jednak "w procesie likwidacji możliwe jest również podjęcie przez likwidatora próby sprzedaży zorganizowanej części przedsiębiorstwa, co pozwoliłoby pracownikom na zachowanie miejsc pracy".

Poseł PO Marek Hok z Kołobrzegu decyzji resortu się nie dziwi. - Kilkakrotnie rozmawiałem o problemie z ministrem skarbu, podobnie moi koledzy z regionu. Prawdziwe kłopoty rozpoczęły się, gdy została zmieniona ustawa dotycząca usług deweloperskich (miała lepiej zabezpieczać interesy przyszłych właścicieli, ale mocno skomplikowała życie deweloperom - przyp. red), bo tylko deweloperka przynosiła Kombinatowi zyski. Szkoda, że dopiero teraz podnosi się taki alarm, bo problemy w tej firmie nie zaczęły się wczoraj. Ministerstwo nie może też poręczać kredytów swoim spółkom.

A Janusz Woźniak przypomina: - Pamiętam lata 70. Budowaliśmy Osiedle Lęborskie, ul. Koszalińską, ówczesne Technikum Rybołówstwa Morskiego, szkoły podstawowe. Teraz też mamy co robić. Pracujemy w Szczecinie, w regionie. I co? Po prostu koniec?

Poseł Hoc: - Z afery podsłuchowej dowiadujemy się, że kolega premiera dostaje pracę w PGE tylko po to, żeby za chwilę mógł odejść z wielomilionową odprawą. A tu proszę: 108 pracowników nie da się uratować dzięki poręczeniu na 2 miliony. Oby się wkrótce nie okazało, że cała historia, majątek, dorobek załogi Kombinatu zostanie komuś sprzedany za bezcen.

Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!