- Zespół obchodzi 30-lecie istnienia. Proste pytanie z arytmetyki: jak te 30 lat liczycie? Zespół powstał w 1977-78 roku, mamy 2011 rok, czyli... 34 lata.
- Sami tak dokładnie już nie pamiętamy, jak to liczymy. Ja liczę od kiedy jestem w zespole.
- A co przy arytmetyce zrobić z 10 latami przerwy, które przypadły na lata 1983-93?
- Matematykiem już nie zostanę (śmiech).
- Nawiązując do waszego hitu z 1997 roku: czujecie się niepokonani? Nie przychodzą Wam do głowy myśli, żeby zejść ze sceny?
- Nie, nie przychodzą. Dopóki ludzie kupują na nas bilety i nie rzucają w nas pomidorami będziemy dla nich grać i śpiewać.
- Spodziewam się, że podczas koncertu zagracie "Niepokonanych". Co jeszcze będzie można usłyszeć?
- Jeszcze nie wiemy, usłyszycie na pewno stare dobre hity oraz kilka utworów z nowej płyty "XXX".
- Są wśród nich numery, które się Wam znudziły?
- Nie ma takich piosenek, które by się znudziły publiczności i nam.
- Swoje największe hity gracie w wersjach niezmienionych od lat, czy podchodzicie do nich w nowy, aranżacyjny sposób?
- Po co? Gramy je na pewno nowocześniej i z większym powerem.
- Perfect zdecydował się kilka lat temu na wydanie płyty tylko w internecie. Jaki ma Pan stosunek do zamieszczania i ściągania muzyki z internetu?
- Perfect sprzedał w Internecie około 15 tys. płyt - klienci solidnie za nie zapłacili i tak o połowę mniej niż w sieciach sklepów, uzyskali te płyty szybciej, więc chyba wszyscy są zadowoleni.
- Przełom lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych nie był najlepszym czasem dla zespołów rockowych. Dla kultury w ogóle szczególnie po wprowadzeniu stanu wojennego. Dało się wtedy
w ogóle koncertować?
- Myli się Pan, w latach osiemdziesiątych nastąpił rozkwit polskiego rocka. Było wtedy około dziesięciu dobrych zespołów rockowych, zamiast tysiąca słabych dzisiaj.
- Czy na fali popularności dawało się załatwić różne towary spod lady?
- Na fali popularności czasem udało się załatwić butelkę piwa żywieckiego "full light" lub ponad przydziałowy kilogram kiełbasy zwyczajnej.
- A skąd braliście instrumenty?
- Prosiliśmy wyjeżdżających do Ameryki górali z okolic Nowego Targu, którzy wyruszali za ocean odwiedzić rodziny i czasem coś ze sobą przywozili.
- Mniej więcej w czasie kiedy stan wojenny znoszono, Perfect praktycznie przestał istnieć. Czym się Pan zajmował przez te dziesięć lat?
- Budowałem metro w Warszawie. Jak wróciłem do grania koncertów budowa stanęła.
- Córka poszła w Pana artystyczne ślady. A wnuk Filip? Będzie kontynuował muzyczną tradycję klanu Markowskich?
- Tak, mój wnuk będzie na pewno najwybitniejszym artystą w tym kraju (śmiech).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?