Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kotwica - PBG Basket 85:82

(jak)
Julien Mills przebija się przez obronę Basketu.
Julien Mills przebija się przez obronę Basketu. Fot. Karol Skiba
Osiem minut przed końcem meczu zanosiło się na pewne zwycięstwo Kotwicy. W końcówce gospodarze zafundowali swoim kibicom prawdziwy horror.

Mimo ubiegłotygodniowej porażki z AZS Koszalin, Kotwica przystępowała do meczu z beniaminkiem z Poznania w roli faworyta. Z jednej strony przemawiał za tym lepszy bilans i postawa w rozgrywkach, z drugiej osłabienia rywala, który musiał radzić sobie bez kontuzjowanych Brannena i McLeana. Początek był planowy. Trójka Millsa i punkty Barretta dały pierwsze prowadzenie, które w 3. min po kolejnej trójce Cielebąka wynosiło już 10:3. Później było trochę gorzej. Obrona Kotwicy nie potrafiła znaleźć recepty na Jonesa. Portorykańczyk trafił jak natchniony (12 pkt w kwarcie). Głównie dzięki niemu Basket dwukrotnie wychodził na prowadzenie. Na szczęście w Kotwicy świetnie dysponowany był Barrett, który w odpowiedzi zdobył 10 pkt. W końcówce włączył się Przybyszewski i jedyną trójką w meczu Crone (10. - 28:21). W drugiej kwarcie Kotwica długo nie mogła odskoczyć od rywala. Wprawdzie przestał trafiać Jones, ale wyręczali go Szawarski i Bailey. Dopiero seria punktów Millsa i Kikowskiego dała w 19. min 10-punktową przewagę, którą Kotwica zabrała do szatni.
Początek trzeciej kwarty wskazywał na to, że Kotwica panuje nad sytuacją i zmierza po pewne zwycięstwo. Przypomniał o sobie Hamilton i w 27. min po jego trójce i osobistym Naymicka Kotwicą osiągnęła 13 pkt przewagi (63:50). Goście nie zamierzali jednak "pęknąć". Pod koniec kwarty uaktywnił się ich lider Davis. Były zawodnik Czarnych Słupsk nie tylko zdobył ostatnie 8 pkt zespołu w tej kwarcie, ale wymuszał również wiele fauli kryjących go rywali. Jeszcze w 32. min przewaga Kotwicy sięgnęła najwyższych w meczu 14 pkt (72:58 po rzucie Stelmacha), ale później kibiców gospodarzy czekały nerwowe minuty. Goście zaczęli grać pressingiem na całym boisku i miejscowi zaczęli popełniać błędy. Przebudził się Jones, który trafił dwie trójki, jedną dołożył Radwan i w 37. min przewaga stopniała z 14 do 2 pkt (76:74). W dodatku 5. faul popełnił Hamilton. Minutę później kolejna trójka, tym razem Szawarskiego i na tablicy jest remis po 79. Kotwica nie dała rywalom wyjść na prowadzenie (2+1 Millsa), ale też nie potrafiła odskoczyć. Na 34 s przed końcem ponownie był remis 82:82. Faul Bailey'a (piąty) na Millsie przyniósł naszej drużynie tylko 1 pkt, ale na szczęście w odpowiedzi Davis nie trafił spod kosza. Basketowi pozostało tylko faulować. Barrett wytrzymał ciśnienie i dwoma celnymi rzutami ustalił wynik. Goście próbowali jeszcze ustawić akcję za 3 pkt, ale rzucał - po raz pierwszy w tym sezonie z dystansu - Bigus. I spudłował.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!