Kryzys w regionie. Firmy muszą zwalniać pracowników

Karol Szumski, szef firmy Espa w Białogardzie, był we wtorek na proteście przedsiębiorców w Warszawie. Nic dziwnego, branża samochodowa, a w niej przede wszystkim działa jego firma, przeżywa największy kryzys. Tymczasem według przedsiębiorców wsparcie rządu dla firm w czasach pandemii jest żałosne.

- Zatrudniam 26 osób, z dokładnie dziesięcioma musiałem się właśnie rozstać - mówi nam Karol Szumski. - Mają miesięczne wypowiedzenia. W normalnych czasach absolutnie bym się znimi nie rozstawał. Nie wiem też co z pozostałymi. Na razie zostają, ale rynek po prostu leży - dodaje przedsiębiorca. Przyznaje, nie tylko jego branża ma problemy. - Jeszcze co najmniej dwie duże firmy z Białogardu zwalniają załogi. Jedna z nich pożegnała się z aż 30 osobami - dodaje.

Białogardzki przedsiębiorca brał udział we wtorkowym proteście. To była akcja przeciwko propozycjom rządu w ramach tzw. tarczy antykryzysowej. Protest skończył się nałożeniem przez policję mandatów na protestujących. Ci nie zgadzają się z rozwiązaniami, zaproponowanymi przez rząd w ramach tarczy antykryzysowej. Ich zdaniem nie jest ona zabezpieczeniem dla firm zagrożonych kryzysem, wywołanym epidemią.

- To tarcza papierowa, farsa, która nikomu nie pomoże - mówi Szumski. - To jedynie idealna papka dla rządowej telewizji, która będzie wmawiała ludziom, że rząd pomaga. Ale to nieprawda, rząd nie pomaga! Cała gospodarka staje. Nie znam firmy, która nie planuje zwolnień. Sytuacja jest dramatyczna. Niestety, rząd mógł pomóc, ale przejadł oszczędności, rozdając ludziom pieniądze na lewo i prawo. Dziś nie ma nic!

Zobacz także: Koszalin: Sergiusz Karżanowski, lekarz z Koszalina o koronawirusie