Las koło Złocieńca odkrył niezwykłą tajemnicę. Tablica leśnika sprzed wojny [zdjęcia]

Stowarzyszenie Historyczno-Eksploracyjne Misericordia ze Złocieńca skupia pasjonatów historii, którzy m.in. penetrują okolice w poszukiwaniu artefaktów dokumentujących dawne dzieje. Podczas niedawnych poszukiwań w lasach Nadleśnictwa Złocieniec koło Darskowa natrafili na niezwykłe znalezisko – żeliwną tablicę upamiętniającą Heinricha Boyna, gajowego rewirowego z okresu międzywojennego.

- Leżała ukryta pod ściołą i liśćmi – złocieniecki nadleśniczy Paweł Nowakowski mówi, że udało się ją znaleźć dzięki wykrywaczom metalu. - Tablica była pogruchotana, zapewne w wyniku postrzelenia, bo widać na niej ślady po kulach i najpewniej kruche żeliwo rozpadło się po trafieniu kulą.

Niemiecki napis, który udało się przetłumaczyć głosi, że tablica została odsłonięta 1 października 1936 roku i upamiętnia 50-lecie służby Heinricha Boyna, miejscowego leśnika. „50 lat w służbie rodu von Knebel Doebertiz jako najwierniejszy pielęgnator i opiekun zwierzyny i lasu. 73 dojrzałe jelenie do odłowu, zostały w tej połowie stulecia upolowane i 2452 morgi (jeżeli to morga pruska to około 1,3 tysiąca hektarów - red.) upraw leśnych zawdzięczają swój stan jego opiekuńczej ręce”.

Tu słowo wyjaśnienia – do rodu von Doeberitz majątek Darskowo, ówczesne Friedrichsdorf, należał od roku 1775. Później dokupili także m.in. Bobrowo. Heinrich Boyn – jak wynika z napisu – zajmował się lasami, które wchodziły w skład darskowskiego majątku od roku 1886. Imponujący jubileusz został upamiętniony tablicą.

- W Darskowie jest drewniany krzyż z kamieniem i napisem, gdzie Boyn spoczął – mówi Paweł Nowakowski. Z napisu na kamieniu przetłumaczonego przez Jarosława Leszczełowskiego możemy się dowiedzieć, że „Tutaj w środku drawskiego lasu 15 kwietnia 1939 w wieku 78 lat rozstał się z życiem rewirowy gajowy rodziny von Knebel – Doederitz Heinrich Boyn, po 52 latach ofiarnej służby”.

Można się tylko domyślać, jakie były losy tablicy z inskrypcją, gdzie była zamontowana, kto do niej strzelał i jak znalazła się w lesie. Być może próbowali ją zabrać ze sobą potomkowie leśniczego uciekający zimą 1945 roku przed nacierającymi Rosjanami. - Stowarzyszenie za zgodą konserwatora zabytków prowadzi bowiem poszukiwania wzdłuż drogi ze Złocieńca do Drawska Pomorskiego, którą uciekała przed frontem ludność cywilna – nadleśniczy mówi, że Niemcy uciekali drogą gruntową przez pola i lasy przez Darskowo i Dalewo, bo główna szosa (dzisiejsza DK20) była zastawiona pojazdami Wehrmachtu i armia nie wpuszczała tak kolumn uchodźców, aby nie doszło do komunikacyjnego paraliżu. Cywile musieli więc szukać alternatywnych tras.

Zabierali przy tym najcenniejsze rzeczy, pamiątki, nieco dobytku. Po drodze – z relacji uchodźców – rozgrywały się dramatyczne sceny. Była zima, kolumny były często atakowane z powietrza i ziemi, a wielu uciekinierów ginęło. Czy rodzina Heinricha Boyna zabrałaby ze sobą ciężki odlew żeliwnej tablicy? Może porzucili ją gdzieś po drodze? Być może uda się tego dowiedzieć od ich potomków, z którymi udało się nawiązać kontakt.

Złocienieccy leśnicy mają pomysł odnowienia tablicy, o ile będzie do wykonalne, bo jest poważnie uszkodzona. Być może zrobią także kopię, wszystko jednak zależy od kosztów. Tablica miałaby powrócić do Darskowa. Efekty pracy leśników mierzy się bowiem pokoleniami, lasy, które sadzą dzisiejsi leśnicy będzie można gospodarczo wykorzystać najwcześniej za 60 lat. Z kolei to co dziś trafia pod topór to często jeszcze nasadzenia z czasów przedwojennych.