Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lodowata przyjemność, czyli jak zostałam morsem

Anna Piwowarska, [email protected]
Jeszcze trzy miesiące temu nie miałam pojęcia, jak przyjemne może być morsowanie.
Jeszcze trzy miesiące temu nie miałam pojęcia, jak przyjemne może być morsowanie.
Miał być jeden wypad nad morze, żeby przekonać się, jak to jest z tym morsowaniem. Tymczasem moja przygoda z kąpielami w Bałtyku trwa już czwarty miesiąc i skończy się dopiero z nastaniem lata.

Kiedy na dworze zimno, najtrudniejszy jest pierwszy krok - zwykłe wyjście z domu. W zaciszu domowym wszystko wydaje się lepszym pomysłem na spędzenie weekendu niż zimowe pływanie w Bałtyku. Do głowy przychodzą najróżniejsze wymówki, w gardle zaczyna drapać, a siostra na pewno się obrazi, jeśli dwie sobotnie godziny poświęcę na kąpiel w zimnej wodzie, a nie na wspólne wyjście do centrum handlowego. A jednak przygoda kusi. I kiedy już uda się nam przełamać i zapomnieć o własnych obawach, lenistwie i wygodzie, przekonujemy się, że morsowanie przynosi nieopisaną przyjemność.

W moim przypadku wszystko zaczęło się niewinnie - od biegania. Z początkiem jesieni postanowiłam kilka godzin w tygodniu poświęcić na poprawianie zdrowia i kondycji, biegając ulicami Słupska. Ubarwieniem tego, mimo wszystkich zalet, dosyć monotonnego sposobu na spędzanie czasu miał być cosobotni wypad do Ustki i przebieżka brzegiem morza.

Pomysł był dobry, wykonanie też nie najgorsze - doskonałą mobilizacją okazał się tata, który chętnie przyłączył się do ćwiczeń. Niestety, czy może na szczęście, to właśnie w czasie biegania z tatą padło brzemienne w skutkach pytanie:

- Skoro już będziesz na plaży, to może popływasz? Nieco zdziwiona tym, co robię, ale jakoś bez większych oporów zgodziłam się na tę próbę.

Najważniejsze były przygotowania przed pierwszym wyjazdem nad Bałtyk - musiałam kupić czapkę, neopranowe buty, rękawiczki i przede wszystkim sportowy strój kąpielowy. Zaopatrzona w taki ekwipunek mogłam ruszać na spotkanie z lodowatymi falami.

Oczywiście na początek musi być rozgrzewka. Trucht brzegiem plaży bądź szybki spacer zazwyczaj wystarczają, żeby rozgrzać ciało i przygotować się do zimnej kąpieli. Sposób ten sprawdzony przez całe generacje morsów chyba rzeczywiście działa, bo po takim szybkim przygotowaniu do wody wbiegłam z zadziwiającą łatwością i, co zaskoczyło mnie najbardziej, z większą przyjemnością niż latem. Była to jednak radość krótkotrwała - po zaledwie paru sekundach przeszyło mnie zimno, oddychałam jakby ciężej i nerwowo odliczałam kolejne sekundy spędzone w wodzie. Ciągnęły się jak godziny.

A tak naprawdę, z zegarkiem w ręku, podczas swojego morsowego debiutu w wodzie spędziłam zaledwie dwie minuty. Potem mogłam już wybiec na plażę, jak najszybciej wytrzeć się, ubrać i rozgrzewającym truchtem wyruszyć w kierunku samochodu. Brzmi prosto? Ale wcale proste nie było. Ze zdjęciem stroju kąpielowego jakoś sobie poradziłam, ale już wysuszenie się i ubranie okazało się prawdziwą katorgą. Każda sekunda ciągnęła się niemiłosiernie, palce kostniały, a pocieranie ręcznikiem skóry zwyczajnie bolało. Do tego jeszcze bluzka plątała się złośliwie, a skarpetki zupełnie odmawiały współpracy. Łatwo było w takim momencie zwątpić, czy ta zabawa na pewno jest dla mnie.

Postawiłam więc sobie jedno zasadnicze pytanie: Czy warto się tak męczyć? Zdecydowanie warto. Pomijam już korzyści zdrowotne, o których chętnie mówią zarówno morsy, jak i lekarze specjaliści. Po trzech miesiącach morsowania mogę śmiało stwierdzić, że mało jest rzeczy sprawiających przyjemność większą od ciepła, które rozchodzi się po całym ciele na długie godziny po takiej kąpieli. Miła jest też taka mała nagroda na koniec: herbata po góralsku, która czeka w domu na zziębniętego morsa.

Do tego dochodzi satysfakcja z przełamywania kolejnych barier. A ich jest zawsze dużo i z każdym morsowaniem pojawiają się nowe. Naprawdę, każda kolejna minuta zimnej kąpieli to powód do dumy.
Morsy podobno kochają dzielić się tą dumą z całym światem. Ich zimowe wyczyny niezmiennie przyciągają rzesze spacerowiczów, dla których widok półnagich mężczyzn i kobiet, gotowych wbiec do lodowatej wody, zawsze jest czymś niezwykłym. Niektórzy na widok grupy morsów przecierają oczy ze zdumienia, inni pukają się w czoło, a część kiwa głową z podziwem. Nieważne, że ludzie patrzą, morsy z taką samą dumą wkraczają między fale i z jeszcze większą przyjemnością hartują swoje ciała.

Chociaż czy wszystkie morsy tak mają? Ja chyba jednak nie. Po trzech miesiącach regularnych kąpieli w Bałtyku nadal ogarnia mnie pewne zażenowanie, kiedy mojej walce z niesprzyjającą pogodą przyglądają się rodziny spacerujące po plaży.

Chociaż przyznaję, że gdy siłowałam się z mokrym kostiumem i przegrywałam z lodowatym wiatrem, całkiem miło było zobaczyć uśmiechnięte twarze dwóch pań żwawo maszerujących po plaży z kijkami.

- Aż przyjemnie się na panią patrzyło w tej wodzie. Nic, tylko pogratulować - usłyszałam. Ja też sobie gratuluję i mimo wszystko mam nieśmiałą nadzieję, że śnieg i temperatura tej zimy jeszcze spadną, a ja będę mogła pochwalić się pokonaniem kolejnej bariery.

Morsowanie dla zdrowia
Poza przyjemnością, którą ku zdziwieniu innych wywołuje u morsów zimna woda, zimowa kąpiel ma przede wszystkim pozytywny wpływ na stan naszego zdrowia. Nawet sceptycy muszą przyznać, że morsowanie hartuje ciało i wzmacnia system immunologiczny, co jest wyjątkowo ważne w okresie powszechnych zachorowań na grypę. Do tego morsy rzadziej zapadają na choroby układu oddechowego oraz rzadziej borykają się z katarem i przeziębieniami.

To nie koniec zalet dla zdrowia płynących z regularnych kąpieli w zimnej wodzie. Morsowanie poprawia wydolność układu sercowo-naczyniowego, polepsza ukrwienie skóry, zwiększa tolerancję na niskie temperatury i wpływa na dobre samopoczucie. Dodatkowo normalizuje poziom cholesterolu i poziom cukru we krwi. Ma też wpływ na urodę - zimna kąpiel pomaga paniom w walce z cellulitem.
Morsowanie pomaga więc w osią­gnięciu równowagi w organizmie, jednak nie powinno być jedynym przejawem dbania o zdrowie. Jak zgodnie stwierdzają lekarze, aby utrzymać dobre wyniki, za morsowaniem iść musi ogólny zdrowy tryb życia i regularna aktywność fizyczna.

Zimna woda nie dla wszystkich
Chociaż pływanie w zimnej wodzie ma niewątpliwie pozytywny wpływ na zdrowie i samopoczucie, nie jest dla wszystkich. Dlatego przed pierwszą kąpielą zaleca się aspirującym morsom konsultację lekar­ską. Przed wskoczeniem do przerębla odwiedzić lekarza powinny przede wszystkim osoby cierpiące na choroby serca i układu krążenia, nadciśnienie, choroby naczyń mózgowych, epilepsję czy cukrzycę, a także boreliozę.

Z racji wymaganego zdrowia fizycznego, rozpoczęcie przygody z morsowaniem lekarze zalecają przede wszystkim osobom w młodszym wieku, w dobrej kondycji. Starsi mogą bez większych obaw pływać w zimnej wodzie tylko wtedy, kiedy są doświadczonymi morsami i dobrze znają reakcje swojego ciała.
Poza tym należy pamiętać, że ką­piel w lodowatej wodzie może spowodować szok termiczny, a więc głównym kryterium pozwalającym na rozpoczęcie morsowania jest po prostu odpowiednie przygotowanie.

Czytaj e-wydanie »
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera