Wszyscy, gdyby tylko chcieli, mogliby zamieszkać w schronisku, lub choć na noc pójść do noclegowni. Ale nie chcą. Odwiedziliśmy ich więc w weekend, by porozmawiać.
Mieszkają w zwykłych altankach, które uszczelnili czym się dało. Żeby się ogrzać palą w "kozach", czyli specjalnych piecykach, znalezionym tu i ówdzie drewnem. Żyją z tego co znajdą lub uzbierają. Wszyscy mieli kiedyś normalny dom. Zdzisław, którego spotkaliśmy na działkach przy ul. Koszalińskiej, stracił go przez nieuczciwego wspólnika. Tak przynajmniej mówi.
- Facet dał mi zatrudnienie... dom budowaliśmy razem. Po śmierci mojej konkubiny podsunął mi do podpisania jakiś papier. A ja, głupi, to podpisałem. Później okazało się, że to była kartka, na której on sobie napisał co chciał. Koniec końców z powodu tej kartki teraz domu nie mam...
Na działkach na ul. Wschodniej spotykamy 42-letniego Piotra, który żyje tu już 10 lat. - Mam dzieci, syn w wojsku jest, z córką nie wiem co się dzieje. Ale nie utrzymuję z nimi kontaktu. Czasami widuję się z siostrą, bliźniaczką. Żeby się z nią zobaczyć, muszę jechać 1,5 dnia aż na Podkarpacie - opowiada. Czuć od niego alkohol. Nie wygląda najlepiej. Dlaczego nie idzie do noclegowni? Wzrusza ramionami.
Dwa razy w tygodniu na działki jadą Monika Karpińska i Marzena Jankowska. Obie są pracownikami socjalnymi kołobrzeskiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, który zimą rozpoczyna akcję pomocy bezdomnym. Już w listopadzie pracownicy MOPS zaopatrują bezdomnych w ciepłe kołdry i koce, a gdy temperatura spada poniżej zera, dają im ciepłą zupę.
- To są osoby, które odmówiły pomocy. Nie chodzą do noclegowni, nie korzystają ze schroniska - mówią obie panie. - Gdyby chciały uzyskać pomoc, nawet finansową, albo miejsce w schronisku, musiałyby się tylko zarejestrować w Urzędzie Pracy i przestrzegać pewnych rygorów. Ale ci panowie tego nie chcą.
Jednym z tych rygorów jest zakaz picia alkoholu. Mężczyźni z działek nie chcą mu się podporządkować. Czy warto więc im pomagać? - Dla nas dużym sukcesem jest to, że odkąd pracujemy, nikt nie zamarzł. Zdarza się też, że ktoś zaczyna sobie radzić. Ostatnio jeden z naszych podopiecznych dostał nawet pracę. Wtedy cieszymy się podwójnie - dodają Monika Karpińska i Marzena Jankowska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?