Rozpędzony samochód wyleciał z ulicy Szczecińskiej w Szczecinku i wpadł do kanału z wysokiej skarpy. We wraku uwięzione były dwie osoby. Oczekiwanie na karetkę pogotowia trwało około 25 minut.
Do niezwykle groźnego wypadku doszło w piątkowy wieczór na ulicy Szczecińskiej. Kierowca forda mondeo jadący od strony Bornego Sulinowa z nieznanych powodów stracił panowanie nad pojazdem. Zjechał na lewy pas ruchu, skosił uliczną latarnię i tuż obok bariery ochronnej spadł z kilkumetrowej skarpy wprost do kanału wpadającego do pobliskiego jeziora Trzesiecko. Autem podróżowało pięcioro młodych ludzi. Troje pasażerów siedzących z tyłu zdołało się o własnych siłach wydostać z forda, ale kierowca i pasażer z przodu utknęło w rozbitym aucie. Strażacy musieli rozcinać wrak, aby wydobyć ich z wnętrza pojazdu.
W tym czasie wszyscy czekali na przyjazd karetki. Okazało się, że jedna z dwóch karetek, które są w szczecineckim szpitalu, pojechała do innego zdarzenia, a druga miała dyżur w odległych o 30 kilometrów Barwicach. Przyjazd na miejsce wypadku zajął ratownikom około 25 minut.