Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małżeństwo ze Złocieńca od trzech lat walczy o córkę

Magdalena Owczarek
Mariusz i Katarzyna wierzą, że wkrótce córeczka do nich wróci. Starają się o to od 3 lat
Mariusz i Katarzyna wierzą, że wkrótce córeczka do nich wróci. Starają się o to od 3 lat Magdalena Owczarek
Sąd wydał zgodę na ich małżeństwo, jednak gdy urodziło się dziecko, od razu trafiło do rodziny zastępczej. Powód? Rodzice nie są zdolni do samodzielnej opieki nad córką.

Katarzyna i Mariusz poznali się kilka lat temu. Zakochali się w sobie i stwierdzili, że chcą z sobą być na całe życie. - Kocham Kasię i nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej - mówi Mariusz. Ponieważ zarówno Mariusz, jak i Katarzyna mają orzeczenia o umiarkowanym stopniu niepełnosprawności intelektualnej, zgodę na ich ślub musiał wydać sąd. Zgodę taką 9 lutego 2012 roku wydał Sąd Rejonowy w Drawsku Pomorskim. Katarzyna i Mariusz wyjechali do Szczecina, Mariusz nie mógł tutaj znaleźć pracy. Wynajmowali stancje, Mariusz chwytał się różnych prac. - Nie było za dobrze, ale dawaliśmy sobie radę - mówi Mariusz. Jakiś czas później Katarzyna zaszła w ciążę, uczestniczyła w zajęciach szkoły rodzenia, a wiosną w szczecińskim szpitalu urodziła córeczkę. I dopiero wtedy zaczął się dramat młodego małżeństwa.

Nie potrafi opiekować się dzieckiem

Personel medyczny tuż po porodzie poinformował Sąd Rejonowy, że z ich obserwacji wynika, że matka dziecka, mimo uczestniczenia w zajęciach szkoły rodzenia, nie radzi sobie z opieką nad dzieckiem, wymaga stałego nadzoru podczas czynności wykonywanych przy dziecku i nie potrafi przewidywać sytuacji zagrażających zdrowiu dziecka. - Nikt się mnie nie zapytał o zdanie, tylko zabrali mi dziecko - mówi pani Kasia. - Powiedzieli, że nic nie umiem, nie dając nawet szansy na nauczenie się, np. kąpania - dodaje. Te zarzuty i groźba odebrania dziecka były dla rodziców jak grom z jasnego nieba. - Nagle zawalił się cały nasz świat - wspomina Mariusz. Jego rodzice złożyli wniosek o ustanowienie ich rodziną zastępczą dla wnuczki i już dziesięć dni po narodzinach dziecko znalazło się u dziadków w Złocieńcu, a rodzice zostali w Szczecinie.

Trzy lata walki

Przez blisko trzy lata młodzi rodzice walczyli z sądami o przywrócenie im opieki nad dzieckiem, niestety - bezskutecznie. W tym czasie Mariusz i Katarzyna przeprowadzili się do Złocieńca, by być bliżej córki, otrzymali mieszkanie socjalne, by nie tułać się po stancjach. Mariusz dostał stałą pracę w jednej z firm ochroniarskich. Katarzyna w tym czasie zaczęła uczęszczać na zajęcia terapii zajęciowej. Niestety, mimo tych wszystkich starań, opinie kuratorów i sądów były wciąż bezwględne: - Mówili, że o ile ja jestem w stanie zająć się dzieckiem, o tyle matka dziecka nie potrafi samodzielnie się nim opiekować, a przecież ja nie mogę rzucić pracy, bo nie będzie nas stać na utrzymanie dziecka. Takie błędne koło - mówi Mariusz. - Mówią, że nie potrafię zająć się dzieckiem, że nic nie umiem zrobić. Ja pracowałam kiedyś jako opiekunka do dzieci, ale nikt mi nie chce uwierzyć - twierdzi rozżalona kobieta. Choć Mariusz i Katarzyna nie mają ustalonych widzeń z dzieckiem ani odebranych praw rodzicielskich, widywać je mogli jedynie w domu rodziców Mariusza, w obecności dziadków, którzy również nie byli przekonani, czy młodzi faktycznie nadają się na rodziców. - Jak mieliśmy nawiązać relacje z córką, jak ona cały czas była z dziadkami? - pyta Mariusz.

Apelacja odrzucona

W połowie września 2015 roku Mariusz i Katarzyna złożyli apelację, w której ponownie prosili o przyznanie im opieki nad dzieckiem. - Ustabilizowała się nasza sytuacja, mam stałą pracę, mamy mieszkanie, Kasia skończyła kursy ze sprzątania i gotowania - wylicza Mariusz.Niestety, pod koniec kwietnia apelacja została ponownie odrzucona. - Sąd uznał, że w trosce o dobro dziecka, córka powinna zostać dalej u dziadków, że my nie potrafimy się nią samodzielnie zająć - mówi Mariusz. - Katarzynie zarzucono, że nie potrafi nawiązać relacji z dzieckiem, że nie przejmuje inicjatywy podczas spotkań. A jak ma to robić, skoro wie, że moi rodzice jej nie lubią i nie opuszczali naszej córki na krok podczas wizyt? - dodaje.

Światełko w tunelu

Choć sąd apelację odrzucił, dla Mariusza i Katarzyny pojawiło się jednak światełko w tunelu. W odpisie uzasadnienia decyzji przeczytać można, że sąd docenia starania rodziców dziecka o opiekę nad nim, a także nie wyklucza takiej możliwości w przyszłości. Ewentualne przejście dziecka do rodziny biologicznej musi jednak zostać poprzedzone stopniowymi zmianami, jak np. wizyty dziecka w domu rodziców, czy widzenia bez udziału dziadków, a nawet ojca dziecka - by poprzez kontakt z samą matką nawiązać lepsze relacje. Sąd również przyznał, że dla Mariusza i Katarzyny zabrakło pomocy z zewnątrz. - Dopiero teraz złożyliśmy wniosek o kuratora i poprosiliśmy w Miejsko-Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej o asystenta rodziny - mówi Mariusz. Pomocy szukali na własną rękę, bo sami - zagubieni - nie do końca wiedzieli, do kogo się skierować. Młodzi wierzą jednak, że teraz może być już tylko lepiej. - Asystent rodziny pokaże Kasi jak ma funkcjonować, kurator zobaczy, że dobrze wykonujemy swoje obowiązki, a córka dzięki kontaktom bez udziału dziadków będzie mogła lepiej nas poznać i może z czasem wszystko dobrze się ułoży i dziecko w końcu wróci do nas - mówi pełen nadziei Mariusz. Dla sądu równie ważne będą jednak opinie biegłych, m.in. na temat czy ograniczenia intelektualne matki i ojca pozwolą im na opiekę nad dzieckiem.

Tymczasem u dziadków...

Rodzice Mariusza nie widzą obecnie innej możliwości, niż pozostawienie u nich wnuczki. - Mój syn i synowa sami potrzebują opieki, a co dopiero żeby opiekowali się takim małym dzieckiem - mówi ojciec Mariusza. Mają też wiele obaw co do samodzielnych wizyt dziecka w domu rodziców, jednak przyznają, że dostosują się do decyzji sądu. Dziecko w maju skończyło trzy lata. Dziewczynka jest pełna życia i bardzo ciekawa świata. - Z mamą lubię rysować i bawić się. Z tatą też, lubię jak przychodzą - mówi. Jednocześnie przyznaje, że u dziadków też jej dobrze.

Zobacz także Mały Piotruś wrócił do domu po kosztownym leczeniu w USA. Kuracja wstrzymała chorobę

Popularne na gk24:

Gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo