Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mama na trzy telefony

Rozmawiał: Piotr K. Piotrowski
Katarzyna Dowbor
Katarzyna Dowbor Fotorzepa
Rozmowa z Katarzyną Dowbor, prezenterką telewizyjnej ,,Dwójki" i gospodynią nowego teleturnieju wiedzowego ,,Oto jest pytanie".

- Jak czuje się pani w zupełnie nowej roli, osoby prowadzącej teleturniej?
- Czuję się znakomicie! Ponieważ jest to poważny wiedzowy teleturniej dla dorosłych, uczę się wielu nowych rzeczy, a to z kolei jest zgodne z moim poglądem, że człowiek może uczyć się w każdym wieku. Pytania w teleturnieju są tak sformułowane, że niedługo zostanę omnibusem, bo muszę znać wszystkie odpowiedzi. Będę szpanowała na przyjęciach u znajomych rzucając: ,,Czy wiecie państwo, jakiej wielkości jest mózg strusia?"
- Przyznam się, że nie mam pojęcia...
- Właśnie! Wielkości gałki ocznej człowieka! (śmiech)
- Na czym polega formuła tego teleturnieju?
- To jest bardzo dobry teleturniej dla ludzi, którzy lubią rozwiązywać krzyżówki. W pierwszym etapie uczestnik musi wpisać w puste pola odpowiednie słowo. Ja podaję mu pytania naprowadzające na właściwą odpowiedź. W ten sposób uczestnicy wypełniają krzyżówkę. Za prawidłowe odpowiedzi w pierwszej i drugiej rundzie uczestnik otrzymuje... sekundy. W finale, w którym można wygrać 5 tysięcy złotych, ten ,,uzbierany" czas przyda się na rozwiązanie kolejnych zadań. Wygrane pieniądze można zabrać i pójść do domu lub w następnym odcinku zgrać o podwojenie tej stawki. W sumie można wygrać 20 tysięcy.
- Co trzeba zrobić, żeby powalczyć o te pieniądze?
- Wysłać SMS-a z hasłem ,,Uczestnik". Widzowie w trakcie programu mogą zagrać i wygrać 3 tysiące złotych.
- Czy prywatnie pani również podoba się ten teleturniej?
- Bardzo mnie to wciągnęło. Myślę, że widzom również się spodoba. Teleturniej nagrywamy ze znakomitą ekipą we Wrocławiu. Nie tylko zadaję pytania, ale również prowadzę rozmowy z uczestnikami. Na przykład gościłam panią, która jest szefem mechaników w Dęblinie, gdzie naprawiają silniki lotnicze. I ona nam o tym opowie.
- Czy to dla pani jest uciążliwe, że nagrania odbywają się we Wrocławiu?
- Na początku wydawało mi się, że będzie to jakiś problem. Ale ma to swoje dobre strony. Robimy kilkudniowe sesje nagraniowe. I to jest dobry moment, żeby skupić się wyłącznie na pracy. Pierwsze odcinki nagrywaliśmy do późnej nocy. Gdyby to było w Warszawie, pewnie bym się denerwowała, że nie mogę pojechać do dziecka albo do konia, którego mam pod Warszawą. A tak tłumaczę dziecku, że wyjeżdżam na tydzień, a po powrocie będę się starała jej to jakoś wynagrodzić wspólnymi zabawami.
- Przez te kilka dni jest pani mamą na telefon?
- Na trzy albo cztery telefony dziennie. Marysia jest już przyzwyczajona do mojego rytmu pracy. Wie, że po okresie, w którym jestem bardzo zajęta, mam więcej wolnego czasu i mogę się jej poświęcić.
- W Dwójce kończy się matriarchat i znając patriarchalne stosunki panujące w Polsce, taka sytuacja już się powtórzy. Żal pani?
- Nie, gdyż uważam, że wszystko ma swój początek i koniec. Mam zasadę - nigdy nie patrzę wstecz.
- Czy teleturniej pochłonie panią bez reszty?
- Nadal będę pełniła dyżury prezenterskie w Dwójce, dopóki będą. A co dalej, zobaczymy. W tej chwili moją największą pasją w życiu jest Marysia, która ma już 7 lat. Dlatego niezwykle mnie kręcą programy dla rodziców i dzieci. Uważam, że jest ich za mało. Marzy mi się program dla rodziców, który dawałby pomocne informacje, a nawet instrukcje.
- Ostatnio rozmawialiśmy w trakcie pani przeprowadzki spod Warszawy do mieszkania w pobliżu telewizji. Nie żałuje pani tamtej decyzji?
- Już wróciłam do Konstancina. Mieszkam na zamkniętym osiedlu, mam mały ogródek i wokół dużo dzieci - jest trochę wsi i trochę miasta. Okazało się, że nie umiem żyć bez zapachu ziemi. Chciałam mieć malutki ogródek i mam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!