Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Męczarnia z wahadłem na trasie Koszalin - Sianów

(MAS)
Kierowcy jadący z Sianowa w kierunku Koszalina i w drugą stronę,muszą się liczyć z dłuższym postojem w korku. My radzimy – jedźcietrasą na Kłos, będzie na pewno szybciej choć droga na tej trasie nie jest w najlepszym stanie.
Kierowcy jadący z Sianowa w kierunku Koszalina i w drugą stronę,muszą się liczyć z dłuższym postojem w korku. My radzimy – jedźcietrasą na Kłos, będzie na pewno szybciej choć droga na tej trasie nie jest w najlepszym stanie. Michał Borkowski
Trwa remont na krajowej drodze nr 6 między Koszalinem a Sianowem. - Dlaczego po godz. 15 nikogo tam nie ma? Jest tylko człowiek, który pilnuje walca - irytują się kierowcy.

Odcinek, o którym mowa, zbyt długi nie jest, bo chodzi raptem o blisko pół kilometra. Z uwagi jednak na to, że droga nr 6 jest mocno uczęszczana, sprawa budzi wiele emocji. Najpierw bowiem mijał dzień za dniem, gdy po sfrezowaniu nawierzchni, nic się na tej drodze nie działo. Teraz z kolei, jak już roboty trwają, to idzie to jak przysłowiowa krew z nosa. Kierowcy się złoszczą - i słusznie. Zwłaszcza, gdy widzą, że po godzinie 15 wykonawca (firma Colas) znika z placu budowy. Ponadto nikt nie wpadł na to, by kierować zmotoryzowanych objazdem przez Kłos, co pozwoliłoby ominąć korek i pracujące ekipy.

Dlaczego Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad nie skorzystała z możliwości wskazani objazdu na czas robót? Usłyszeliśmy, że to byłby dodatkowy kłopot i koszty. - Na to trzeba mieć zgodę zarządcy drogi, a zarządca oczekuje w zamian rekompensaty za ewentualne zniszczenia drogi, która służy za objazd - wyjaśnia Mateusz Grzeszczuk ze szczecińskiego oddziału GDDKiA. - A skoro te roboty nie potrwają zbyt długo, to nie jest zasadne, by wprowadzać takie rozwiązania.

A dlaczego GDDKiA nie zdopinguje wykonawcy, by uwijał się z robotą? By pracował też po godzinie 15? - Wykonawca ma wywiązać się z terminu (ten mija w połowie października - dop. red.) i to on decyduje o tym, jak organizować prace - odpowiada Mateusz Grzeszczuk. To może w takim razie trzeba było umówić się na krótszy termin? - To też nie jest metoda, bo jak termin jest zbyt krótki, to wykonawca może nie zdążyć z dokończeniem prac i wtedy też pojawiają się kłopoty - w dość absurdalny sposób Mateusz Grzeszczuk uzasadnia decyzję o wyznaczaniu terminów zleceń robót.

- Zapewniam, że nam także zależy na tym, by wykonawca zakończył prace jak najszybciej - dodaje nasz rozmówca. W przyszłym tygodniu ma zniknąć "wahadło", natomiast drogowcy potem jeszcze przez około dwa tygodnie będą prowadzić prace na poboczach. - Ale to już nie będzie powodowało większych utrudnień - usłyszeliśmy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!