Mieszkaniec Czernina wybrał sobie na składowisko miejsce, które niełatwo było wypatrzyć nawet służbom leśnym. Co więcej, jak wynikało z dokładnych oględzin zgromadzonych odpadów, musiały być przywożone wielokrotnie, w pewnych odstępach czasu. Ostatni transport stanowiły odpady budowlane, pozostałe po wymianie dachu (na szczęście nie był to dach kryty azbestem), w tym papa. Całość została przykryta słomą.
- Gdy zobaczyliśmy jaką ilość tych odpadów wyrzucono do lasu, było pewne, że ktoś musiał się tu pojawić np. ciągnikiem - mówi Tomasz Biełooki, komendant SG w Dygowie. - Ktoś, kto najpewniej mieszka niedaleko i niedawno wyremontował dach. Śmieci, które wywożono tu wcześniej też dostarczyły pewnych interesujących informacji. Ustalenie kto mógł dopuścić się tego zaśmiecenia lasu nie było więc aż tak trudne.
Mieszkaniec Czernina, do którego dotarli strażnicy, przyznał się. Dostał kilka dni na przywrócenie stanu pierwotnego zaśmieconego miejsca. Ma też przedstawić dowód na to, że jego śmieci trafiły w końcu tam, gdzie trafić powinny.
- Czekamy na przedstawienie rachunków za ich odbiór i utylizację - mówi komendant.
Jeśli mężczyzna, który bez skrupułów urządził sobie w lesie wysypisko podporządkuje się zaleceniom straży, najprawdopodobniej dostanie 500 zł mandatu. Strażnicy mogą jednak skierować wniosek o ukaranie sprawcy do sądu, a wtedy teoretycznie kara może sięgnąć do 5 tysięcy złotych.
To nie jedyna "śmieciowa" interwencja jaką w ostatnim czasie podejmowali strażnicy z Dygowa. - Nie ma tygodnia żaby nie trafiała do nas jakaś informacja o wyrzucanych "na dziko" śmieciach - mówi komendant.
Niedawno, również w lesie, strażnicy natknęli się na odpady pozostałe po uboju co najmniej dwóch świń. Są już na tropie sprawców.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?