Mirosław Majka, starosta świdwiński: nie czuję się wypalony

18 lat jako starosta świdwiński to długo czy krótko?

Na pewno długo, ale nie czuję się wypalony. Zostając starostą jesienią 2006 raczej nie spodziewałem się, że potrwa to tyle lat i że „dociągnę” to do 18 lat. Czy za długo? Zależy co się chce zrobić i jak się podchodzi do pracy, czy wolę powiedzieć: służby na rzecz mieszkańców. Wprowadzone w zeszłej kadencji ograniczenie władzy burmistrzów do dwóch kadencji uważam za złe rozwiązanie. Skoro mówi zarazem, że wiele lat u władzy powoduje, że samorządowcy wchodzą w różne układy to tego samego ci którzy to zrobili nie zastosowali wobec siebie w parlamencie? Dobrze jednak, że ograniczając kadencyjność samą kadencję wydłużono do 5 lat, w sumie do 10. Samo przygotowanie np. procesu inwestycyjnego trwa zwykle przecież 3-4 lata.

Jeżeli dobrze liczę, to te 18 lat przypadło na 5 wyborów i 5 różnych koalicji. Która z nich była najtrudniejsza i dlaczego?

W codziennym, ludzkim funkcjonowaniu na pewno na ostatnia (2018-23) była ciężka. Poprzez pandemię i wojnę na Ukrainie, skutki tych wydarzeń odczuwamy do dziś. Ale zarazem była udana, bo pojawiły się w samorządzie pieniądze, które zapewne już nigdy się nie pojawią. W takiej ilości i w takich obszarach, które pozwoliły nam na wiele różnych rzeczy nie obciążając zbytnio naszego budżetu, który z kolei był niedoszacowany przez rząd m.in. przez mniejsze odpisy podatkowe dla samorządu. Więc zrealizowane inwestycje poprzez łatwość pozyskania pieniędzy zapisuję na plus. Polski Ład, co by o nim nie mówić, gwarantował każdemu samorządowi te minimum i był dedykowanym obszarom, którymi my się zajmujemy.

Jeszcze całkiem świeża sprawa: dlaczego nie udało się wam porozumieć po ostatnich wyborach z Koalicją Obywatelską? Założenia ogólne były takie, aby rządową koalicję, gdzie się da, powtórzyć i na dole.

To pytanie należałoby skierować do KO. Byliśmy otwarci na koalicję z Platformą Obywatelską i rozmawialiśmy o tym nie dopiero po wyborach, ale od 3 lat. Już wtedym jako szef Lewicy, powiedziałem szefowi PO, że powinniśmy podjąć współpracę. Wypadało się nam bowiem porozumieć, zresztą zmiana pokoleniowa jest nieunikniona i dobrze byłoby, aby naturalnie wdrożyć następców i przekazać mu myśl z jaką prowadzimy samorząd.

Naturalnie każdy będzie to robił po swojemu. Z drugiej strony na szczeblu lokalnym nie powinno być automatyzmu i powielania koalicji rządowej za wszelką cenę. Wracając do pytania: nie było woli porozumienia. Koalicja rządząca w powiecie świdwińskim uzyskała tyle samo mandatów co KO, nikt nie miał przewagi. Każdy powinien zrobić krok wstecz i współrządzić. Nie wiem co zdecydowało? Może to, że Koalicja, jako ugrupowanie rzeczywiście uzyskało najlepszy wynik? I dlatego chcieli i przewodniczącego rady powiatu, i starostę i wicestarostę. Nam miał zostać etatowy członek zarządu. Trochę nie tak. Oczywiście, nam samorządowcom łatwiej się rozmawia mając w Urzędzie Marszałkowskim czy rządzie partnera z tego samego lub koalicyjnego ugrupowania. Ale choć jestem z Lewicy, ale od 2005 nie była ona u władzy, ale bardzo dobrze współpracowało mi się z województwem rządzonym cały czas przez PO i PSL, jak i z rządem, nawet z PiS.

Miniona kadencja upłynęła w powiecie świdwińskim pod znakiem dużych nakładów na drogi. A jakie priorytety będą w nowej kadencji?

Na „tapecie” mamy mamy zaawansowany projekt na rozbudowę warsztatów przy Zespole Szkół Rolniczych. To ogromna szkoła mająca dziś blisko 1100 uczniów. Chcemy stworzyć tzw. hiperbazę na miarę XXI wieku. Wartość tego zadania, łącznie z wyposażeniem, to jest około 100 milionów złotych. Hiperbaza da nowe otwarcie tej szkole adekwatne do wymogów współczesności. Drugie zadanie to nasz połczyński, najmniejszy w regionie szpital. Każdy mi wypomina właśnie, że najmniejszy. Ale ja dodaję: za to najdzielniejszy. Na pewno ze starostwa będą szły pokaźne pieniądze na jego rozwój.