Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ofiara na nóż się nie nadziała. Sąd uznał, że było to zabójstwo

Joanna Krężelewska
- Ja kochałam Jurka. Mieliśmy się pobrać. Ciągle go mam przed oczami - szlochała Wiesława B., prosząc sąd w ostatnim słowie o uniewinnienie. - Chcę iść do domu, do wnuczki - mówiła
- Ja kochałam Jurka. Mieliśmy się pobrać. Ciągle go mam przed oczami - szlochała Wiesława B., prosząc sąd w ostatnim słowie o uniewinnienie. - Chcę iść do domu, do wnuczki - mówiła Joanna Krężelewska
10 lat pozbawienia wolności - taki wyrok za zabójstwo usłyszała w Sądzie Okręgowym w Koszalinie Wiesława B. (59 l.) Partnerowi zadała cios nożem w serce.

Dobiegł końca proces, w którym na ławie oskarżonych zasiadła 59-letnia koszalinianka Wiesława B. Usłyszała zarzut zabójstwa swego konkubenta Jerzego Ś. 23 maja 2015 roku w wynajmowanym mieszkaniu na osiedlu Na Skarpie między partnerami doszło do kłótni. Od wczesnego ranka oboje spożywali alkohol. Doszło do szarpaniny. Wiesława B. przekonywała, że wtedy przypadkowo Jerzy Ś. nadział się na nóż, bądź sam zadał sobie cios. Wersję tę wykluczyli biegli z zakresu medycyny sądowej, wskazując, że śmiertelny cios został wyprowadzony z góry na dół.

- Czy jednak zdarzenie to było nieszczęśliwym wypadkiem, czy też wynikiem niedozwolonego zachowania drugiej osoby? - zapytała w mowie końcowej prokurator Izabela Paczkowska-Łabędź. - Odpowiedział nam sam zmarły. Przeczytaliśmy ślady na jego ciele. Jednym była rana po ciosie wyprowadzonym nożem prosto w serce. Druga rana, kłuto-cięta prawego przedramienia, świadczyła o tym, że ofiara się broniła. Tak wskazali biegli - podkreśliła i dodała, że misją prokuratora nie jest oskarżanie, a wyjaśnianie danej sprawy.

- A okoliczności tej konkretnej nie są tragiczne, tylko... smutne. Powodami naruszenia najwyższego dobra, jakim jest życie człowieka, były alkohol i prozaiczna kłótnia o pieniądze. Przed sądem tylko te okoliczności udało się udowodnić - zauważyła. Izabela Paczkowska-Łabędź wskazała też inne wyjścia z konfliktowej sytuacji: oskarżona mogła partnera wyrzucić z mieszkania, do którego nie miał on praw. - Jednak awantury i alkohol były wpisane w ich codzienność. Dla nich było to normalne życie - dodała, przypominając zeznania wnuczki oskarżonej, która przyznała, że podczas licznych kłótni babcia sięgała czasem po nóż, by nastraszyć partnera.

Prokurator za zabójstwo zażądała dla Wiesławy B. kary 25 lat więzienia. Adwokat Kamil Sośnicki prosił o uniewinnienie klientki, bądź zmianę kwalifikacji czynu na nieumyślne spowodowanie śmierci. Wskazał, że nie miała ona motywu, żeby zabić. Wywiódł to stąd, że kłótnie były u pary na porządku dziennym. - Wiemy, że był alkohol, kłótnia i szamotanina. Nic więcej. Oskarżenie opiera się na jednym słowie - obrona, a dokładnie, że rana pokrzywdzonego miała charakter obronny, jak nazwali to biegli. To zbyt mało, żeby udowodnić, że Wiesława B. chciała zabić i z takim zamiarem działała. Widzimy na tej sali wielki społeczny dramat. Tak obok nas żyją ludzie i takie życie uważają za normę - mówił.

W ostatnim słowie oskarżona przez łzy przekonywała, że nie chciała partnerowi zrobić krzywdy. - Zawsze po kłótniach jakoś się godziliśmy - dodała.

Sąd skazał Wiesławę B. za zabójstwo z zamiarem ewentualnym, co oznacza, że nie działała, chcąc odebrać życie, ale wyprowadzając cios nożem w okolice klatki piersiowej musiała godzić się z tym, że skutkiem tego działania może być śmierć. Za to wymierzył jej karę 10 lat pozbawienia wolności.

Wyrok jest nieprawomocny, adwokat oskarżonej zapowiedział już odwołanie.

Popularne na gk24:

Gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!