Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oskarżony o rozbój i kradzież paliwa wartego 2,80 zł

Joanna Krężelewska
Za rozbój Jarosławowi B. grozi nawet 12 lat więzienia. Sąd może orzec wyższą karę, bo oskarżony w ciągu ostatnich 5 lat był już karany. Kolejne 2 lata grożą mu za jazdę na podwójnym gazie.
Za rozbój Jarosławowi B. grozi nawet 12 lat więzienia. Sąd może orzec wyższą karę, bo oskarżony w ciągu ostatnich 5 lat był już karany. Kolejne 2 lata grożą mu za jazdę na podwójnym gazie. Joanna Krężelewska
Rozbój i kradzież paliwa wartego.... 2,80 zł - o to oskarżony jest Jarosław B. Choć to bak jego samochodu miał być zalany do pełna - do czego nie doszło - 45-latek do przestępstwa się nie przyznaje.

Przed Sądem Okręgowym w Koszalinie rozpoczął się proces Jarosława B. z Wałcza. Sprawa to dość nietypowa, bo zdaniem oskarżonego to przypadek, że zamaskowany napastnik próbował zmusić pracownika stacji paliw do zatankowania do pełna jego seata.

Do napadu doszło 7 listopada ubiegłego roku w Wałczu. Jarosław B. od początku przyznawał się do współudziału w rozboju. Ze szczegółami opisywał, jak wspólnie z kolega Krzysztofem zaplanowali akcję. - Dałem Krzyśkowi czapkę, a on wyciął w niej dziury na oczy, żeby była kominiarka. Przed napadem się napiliśmy. Krzysiek miał nóż.

Zaatakował pracownika stacji. Krzyknął "tankuj do pełna i dawaj pieniądze". Ale ten mężczyzna się obronił. Nie było tak, jak zaplanowaliśmy. Kolega uciekł, ale mnie zatrzymała policja - tak Jarosław B. twierdził. Do czasu. Potem zeznania odwołał. Powiedział jedynie, że kłamał, bo miał nadzieję, że dzięki temu uniknie aresztu.

- Powiedziałem, że współsprawcą był Krzysztof, bo z nim spędziłem tamten dzień - stwierdził. - Skąd jednak tyle szczegółów? - dopytywał sędzia Robert Mąka. - Mam bujną fantazję - odparł oskarżony. - Kiedy pojechałem po paliwo, na stacji był napad. Faktycznie był tam mężczyzna, który kazał zatankować do pełna moje auto. Po wszystkim uciekłem, bo byłem pijany i bałem się, że policja zabierze mi prawo jazdy - tłumaczył 45-latek.

O szczegółach sprawy mówił wczoraj jeden z pokrzywdzonych - pracownik stacji paliw Stanisław N. Napastnik podczas napadu ugodził go nożem w dłoń. Na szczęście skaleczenie nie było groźne.

- Pamiętam, że około godz. 21.20 pod dystrybutor zajechał samochód bez świateł. Kierowca, czyli oskarżony, otworzył wlew paliwa, oparł się o auto i czekał - opisywał wieczór napadu. - Podszedłem zatankować mu wóz. Po chwili za mną pojawił się mężczyzna w kominiarce. Był uzbrojony w nóż. Znałem Jarosława, więc powiedziałem: "panowie, co to za przebieranki". Wtedy ten w kominiarce powiedział: "Lej, nie dyskutuj". Wtedy go odepchnąłem i uciekłem - zeznawał.

Córka i siostra oskarżonego nie chciały zeznawać. Na sali rozpraw nie stawił się Krzysztof K. Najpewniej będzie wezwany na kolejny termin.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!