Do wzięcia były działki o powierzchni od 800 do 1.000 metrów kwadratowych. Na pierwszych kilka chętnych nie było. Dopiero trzecia wzbudziła zainteresowanie. Troje potencjalnych właścicieli zaczęło ostro licytować. Przebijali kilkukrotnie.
Wygrała kobieta, mieszkanka Koszalina, która cenę 84 tysiące złotych przebiła aż do 90.720 złotych. Za chwilę zrobiło się jeszcze goręcej.
Działkę wycenioną na 85 tys. zł znowu przebijały trzy osoby. Cena została wyśrubowana aż do 92.650 zł netto. Wygrała kolejna kobieta.
Pięciu chętnych miało chrapkę na działkę wycenioną na 81 tysięcy złotych. Gdy początkowo licytowano ostrożnie, po 800 złotych, nagle ktoś strzelił: 90 tysięcy! Szybko jednak biorący udział w przetargu ochłonęli i licytowali dalej. Ostatecznie ta działka została sprzedana za 92.430 złotych. To o 11 tysięcy więcej niż cena wywoławcza.
- Powiedzcie mi państwo, co wami kierowało, że wybraliście akurat te działki? - zapytał na koniec wiceprezydent Krzysztof Hołub. - Powierzchnia, cena? - uzupełnił pytanie.
- Miejsce i cena - rzucono w stronę wiceprezydenta.
- To mam jeszcze jedno. Do tych, którzy dziś nie wygrali. Jeśli jesteście jakimiś działkami zainteresowani, dajcie znać, a przygotujemy dla was przetargi - zachęcił.
- Panie prezydencie, a dlaczego one są takie wielkie? - zapytał ktoś z gości.
- Moim zdaniem są malutkie - rzuciła jedna ze zwyciężczyń.
- Ja też uważam, że nie są duże. Ale to oczywiście kwestia własnej oceny - zakończył Krzysztof Hołub.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?