Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Państwo jednak nie zapomni o weteranach

(r)
Kapral Włodzimierz Wysocki podczas misji w Iraku nawiązywał przyjazne kontakty z tubylcami.
Kapral Włodzimierz Wysocki podczas misji w Iraku nawiązywał przyjazne kontakty z tubylcami. archiwum Włodzimierza Wysockiego
Starszy kapral Włodzimierz Wysocki ze Szczecinka, który odniósł ciężkie rany podczas misji w Iraku, zrezygnował z protestu w Warszawie po tym, jak otrzymał zapewnienie, że w weterani będą mogli wrócić do służby.

- Spotkałem się z wiceministrem obrony narodowej Czesławem Mroczkiem, który zapewnił mnie, że do lutego przyszłego roku powinna wejść w życie poprawka do ustawy, która pozwoli wrócić do służby rannym weteranom powracającym z misji - mówi Włodzimierz Wysocki. - Bardzo na to czekamy, mam nadzieję, że tak się stanie, odwołałem więc swoją akcje pod sejmem, ministerstwem i ambasadą amerykańską.

Przypomnijmy, że zwolniony z armii żołnierz chciał zaprotestować w ten sposób przeciwko sytuacji, w jakiej znalazł się on i wielu żołnierzy rannych w czasie misji. Nie wykluczał bowiem, że będzie musiał za chlebem pojechać zagranicę, planował oddać ministrowi swoje odznaczenia. O historii pana Włodzimierza pisaliśmy w "Głosie Koszalińskim" 27 września. 10 lat temu jego patrol wpadł w zasadzkę rebeliantów w Iraku. Został ciężko ranny, cudem przeżył, ale gdy tylko zakończył leczenie został zwolniony ze służby. Otrzymał tylko niewielkie odszkodowanie od państwa i firmy ubezpieczeniowej.

Utrzymywał się w tym czasie z cywilnej renty i własnymi siłami, poprzez żmudną rehabilitację powoli wracał do zdrowia i pełnej sprawności. I właśnie z tego powodu lada dzień ZUS odbierze mu rentę pozbawiając środków do życia. Ale dla armii był do niedawna niepotrzebny.

Rany odniósł bowiem jeszcze, gdy nie było ustawy o weteranach, która daje im jakiekolwiek uprawnienia. Znalazł się w prawnej próżni, bez możliwości powrotu do służby, choć 35-letni, doświadczony żołnierz na pewno armii by się przydał. - Walczę o szacunek, dla żołnierzy, którzy niczym "strażak z karabinem" wskakiwali tam gdzie nas wysyłano - mówił nam szczecinecki weteran.

Teraz wszystko wskazuje, że ta historia - i losy innych rannych na misjach - będzie miała swój szczęśliwy finał, a pan Włodzimierz będzie mógł ponownie założyć mundur kraju, który go nie zostawi w potrzebie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!