Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po wypadku w pracy walczy z ZUS-em o odszkodowanie i rentę

Rajmund Wełnic
Rajmund Wełnic
To tylko część leków, jakie przyniosła do naszej redakcji pani Dorota, a które musi zażywać, aby w miarę normalnie funkcjonować
To tylko część leków, jakie przyniosła do naszej redakcji pani Dorota, a które musi zażywać, aby w miarę normalnie funkcjonować Rajmund Wełnic
Mieszkanka Szczecinka po wypadku w pracy od wielu już lat walczy z ZUS-em o odszkodowanie i rentę powypadkową. Na razie przegrywa.

- ZUS mści się na mnie za to, że ciągle się odwołuję od ich decyzji i piszę skargi - nie ma wątpliwości pani Dorota (nazwisko do wiadomości redakcji), która od dwóch lat mieszka w Szczecinku. Kilka tygodni temu po raz kolejny stanęła przed lekarzem orzecznikiem ZUS-u i do dziś nie może się po tym pozbierać fizycznie i psychicznie.

Wypadek sprzed 10 lat
Wszystko zaczęło się w roku 2008, gdy Czytelniczka pracowała jako sprzątaczka w szkole w Malechowie. - W czasie pracy upadłam na beton doznając urazu kręgosłupa - wspomina. Do szpitala musiała ją zabierać karetka. Po tygodniu - mimo bólu i urazu - wróciła do szkoły, bo bała się, że starci posadę. Zdrowia jednak nie dało się oszukać: - Nie dałam rady - mówi. Ból kręgosłupa stawał się nie do zniesienia, uniemożliwiał nie tylko pracę, ale i normalne funkcjonowanie. W roku 2010 pierwszy raz wylądowała na stole operacyjnym - usunięto jej jeden z uszkodzonych dysków. Trzy lata później wszczepiono jej implanty.

W międzyczasie otrzymała rentę z tytułu czasowej niezdolności do pracy, ostatnio dostaje 670 zł na rękę… - Najdłużej przyznano mi rentę na trzy lata, rok, ostatnio na pół - pani Dorota mówi, że lekarz orzecznik sprawdza, czy już przypadkiem nie jest w pełni sprawna. - Jakby mi kręgi miały odrosnąć… - mówi gorzko. Starała się też o odszkodowanie za wypadek i rentę powypadkową.

ZUS jej racji nie uznał. - Od-woływałam się do sądu, ale w pewnym momencie odpuściłam, bo nie było mnie stać na prawnika, a miałam tylko adwokata z urzędu, a ZUS sztab prawników - mówi.

Do nowej walki zmobilizowała ją niedawna wizyta przedorzecznikiem. - Badała mnie lekarz internista, choć powinien neurolog, neurochirurg lub ortopeda, a na moje wątpliwości usłyszałam, że powinnam się cieszyć, że w ogóle ma mnie kto badać - nasza rozmówczyni pokazuje stos dokumentacji medycznej. - Pani doktor wykręcała mnie na wszystkie strony, choć mam ograniczony zakres poruszania się, ledwo stamtąd wyszłam i do dziś wszystko mnie boli, chodzę o kulach. Wyrok - renta na pół roku, skierowanie do sanatorium. Pani Dorota nie może się z tym pogodzić, czuje się upokorzona, zwłaszcza że badanie tomografem, które po wszystkim zrobiła sama, wykazało dalsze pogorszenie się stanu kręgosłupa.

Pokazuje stos leków - a to tylko część medykamentów, jakie musi zażywać, aby w ogóle się poruszać. Bez pomocy 15-letniego syna, którego samotnie wychowuje, nie mogłaby funkcjonować.

O pomoc kołacze gdzie może - w gazecie, u poseł, u prezydenta, u minister rodziny i polityki społecznej. Czuje się opuszczona i samotna w walce z zusowskim molochem.

- Mam dopiero 44 lata, a czuję się jak wrak człowieka - płacze.

ZUS odpowiada
Do sprawy odnosi się Karol Jagielski, rzecznik ZUS w Szczecinie: - W sumie czterech lekarzy, czyli lekarz orzecznik ZUS i trzyosobowa komisja lekarska ZUS orzekło, że pani Dorota nie doznała uszczerbku na zdrowiu w związku z wypadkiem przypracy - pisze. - Sąd Rejonowy w Koszalinie potwierdził prawidłowość decyzji ZUS i w listopadzie 2014 r. oddalił odwołanie naszej klientki.

Rzecznik zapewnia, że lekarze orzecznicy posiadają wymagane kwalifikacje zgodnie z rozporządzeniem ministra. - Zadaniem orzeczników ZUS nie jest leczenie naszych klientów - dodaje. - Przepisy ustawy nakładają na nich obowiązek ustalenia, czy schorzenie i naruszenie sprawności organizmu osoby ubiegającej się o świadczenie w połączeniu z jej wykształceniem, doświadczeniem zawodowym oraz wykonywaną pracą, powoduje częściową lub całkowitą niezdolność do pracy.

Przedstawia też szczegółowo przebieg sprawy pani Doroty - od złożenia wniosku o rentę w czerwcu 2011 r. po jego ostateczną odmowę. - Na podstawie kolejnego orzeczenia z 20 listopada 2014 r. zaczęliśmy wypłacać pani Dorocie rentę z tytułu częściowej niezdolności do pracy z ogólnego stanu zdrowia - dodaje.

Zobacz także Betlejemskie Światełko Pokoju w Szczecinku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo