MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pobicie kontrolerki biletów w Koszalinie. Uderzył, bo jest upośledzony?

(rav)
Możliwy zwrot w procesie o pobicie kontrolerki biletów w Koszalinie: biegły sprawdzi czy napastnik był poczytalny. Wszystko za sprawą zeznań jego matki, która stwierdziła u syna lekkie upośledzenie.
Możliwy zwrot w procesie o pobicie kontrolerki biletów w Koszalinie: biegły sprawdzi czy napastnik był poczytalny. Wszystko za sprawą zeznań jego matki, która stwierdziła u syna lekkie upośledzenie. MZK
Możliwy zwrot w procesie o pobicie kontrolerki biletów w Koszalinie: biegły sprawdzi czy napastnik był poczytalny. Wszystko za sprawą zeznań jego matki, która stwierdziła u syna lekkie upośledzenie.

Do zdarzenia doszło 3 kwietnia w autobusie linii nr 16. Jego przebieg widać na nagraniu z monitoringu, które opublikowaliśmy na www.gk24.pl. W pewnym momencie mężczyzna na odlew uderza kontrolerkę w twarz dłonią, w której trzyma telefon. Po ciosie nie próbuje uciekać, siedząc jakby nic się nie stało. Przybyli na miejsce policjanci ukarali 20-latka i jego matkę stuzłotowymi mandatami za używanie słów nieprzyzwoitych. Oboje zostali również przebadani na obecność alkoholu. Byli trzeźwi. Zarząd MZK zaoferował poszkodowanej pomoc prawną.

Podczas pierwszej rozprawy będącej pokłosiem opisywanego na naszych łamach kwietniowego uderzenia kontrolerki biletów w jednym z autobusów MZK, oskarżony 20-latek przyznał się do winy. Zaprzeczał jedynie jakoby zadał cios telefonem, wskazując, że zrobił to otwartą dłonią. - Nie powinienem tej pani uderzyć ani wyzywać. Przepraszam - kajał się przed sądem Czesław H. - Nie chciałem uderzyć, ale tak jakoś wyszło. Teraz bardzo tego żałuję, nie powinienem tak się zachować.

Jako główną linię obrony przyjął zarzucanie poszkodowanej, że w chwili kontroli była pod wpływem alkoholu.
We wtorek odbyło się kolejne posiedzenie, podczas którego zeznawali świadkowie obu stron. Zarówno kierowca autobusu, w którym doszło do zajścia, jak i kontroler sprawdzający wówczas bilety wspólnie z poszkodowaną, podkreślali, że samego momentu uderzenia nie widzieli. - Zauważyłem na ekranie monitoringu, że coś się tam dzieje, ale musiałem być przede wszystkim skupiony na jeździe - tłumaczył ten pierwszy.
Obaj słyszeli za to krzyk kobiety i potwierdzili późniejsze wulgarne zachowanie mężczyzny. Obaj też zapewniali, że Elżbieta T. nigdy nie była w pracy pod wpływem alkoholu.

Oprócz nich zeznawały pracowniczki biura zatrudniającego kontrolerów, do którego Czesław H. przyszedł ze skargą na kontrolerkę. One również wskazywały na agresywne i wulgarne zachowanie mężczyzny, ale odnosiły się przede wszystkim do zarzutów, że w dniu kontroli Elżbieta T. była nietrzeźwa. - Ani wówczas, ani przez cały okres naszej współpracy nie zdarzyło się nic takiego. W razie wątpliwości mamy w biurze alkomat, by sprawdzać trzeźwość pracowników, ale tutaj takich wątpliwości nigdy nie było - twierdziły zgodnie.

Zeznające jako kolejne matka i szkolna koleżanka oskarżonego podtrzymywały jednak jego linię. - Pani Elżbieta sprawdzała mnie kilka godzin wcześniej tego samego dnia i wyraźnie czułam od niej alkohol - przekonywała dziewczyna, ale w odpowiedzi kontrolerka przedstawiła sądowi grafik swojej pracy, z którego wynikało, że tamtego dnia nie było jej we wskazanym przez świadka autobusie o podanej godzinie.

Jednocześnie świadek poinformowała, że oskarżony przyznał się przed nią do uderzenia kontrolerki. Inaczej niż jadąca z nim feralnego dnia matka, która wskazywała, że "coś tam odburknął, ale na pewno jej (Elżbiecie T. - red.) nie ubliżył, nawet jej nie uderzył". - Nie wiem dlaczego tak powiedział - odpowiedziała nagabywana przez sąd o różnicę w zeznaniach jej i syna.

Stwierdziła, że kontrolerka wyzywała Czesława H. od "downów" i wypominała mu, że jest po szkole specjalnej. Na pytanie sądu czy mężczyzna faktycznie uczęszczał do takiej placówki, odpowiedziała twierdząco, wskazując, że syn jest upośledzony w stopniu lekkim.
Oskarżony nie poinformował o tym na pierwszej rozprawie, a i we wtorek próbował zaprzeczać słowom matki. Mimo to sąd był zobowiązany powołać biegłego, mającego stwierdzić czy mężczyzna jest poczytalny. Także w związku z tym został mu wyznaczony adwokat z urzędu (do tej pory bronił się we własnym zakresie).
Obok opinii na temat poczytalności oskarżonego, na kolejnej rozprawie wysłuchani zostaną także policjanci, którzy interweniowali w autobusie w dniu zdarzenia.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!