Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogotowie w Szczecinku. Był wypadek, a karetka jechała 20 minut

Rajmund Wełnic
Wypadek na szczecineckiej obwodnicy. Co by się stało, gdyby na pomoc ratowników czekała poważnie ranna osoba? 20 minut to stanowczo za długo, zwłaszcza, że miejsce wypadku od szpitala dzielą może ze 2 kilometry.
Wypadek na szczecineckiej obwodnicy. Co by się stało, gdyby na pomoc ratowników czekała poważnie ranna osoba? 20 minut to stanowczo za długo, zwłaszcza, że miejsce wypadku od szpitala dzielą może ze 2 kilometry. Rajmund Wełnic
Po raz kolejny po groźnym wypadku komunikacyjnym w Szczecinku bardzo długo czekano na karetkę pogotowia. Czy musi dojść do tragedii, aby przekonać się, że centralna dyspozytornia pogotowia w wypadku Szczecinka się nie sprawdza?

Tym razem w poniedziałkowe przedpołudnie do wypadku doszło na skrzyżowaniu ulic Kaszubskiej i obwodnicy na odcinku ulicy Narutowicza. Od strony dworca Chyże z ulicy podporządkowanej wyjeżdżała skoda octavia, a obwodnicą od Koszalina jechał cadillac. - Skoda w ogóle się nie zatrzymała, po prostu wyjechała wprost przede mną - mówi kierowca amerykańskiego auta, który nie miał szans uniknąć zderzenia. Dobrze, że jechał dość wolno, a cały impet uderzenia pochłonęły prawe strony pojazdów. Na szczęście na fotelach pasażerów nikogo nie było. Oba samochody są mocno rozbite, a cadillac przeleciał przez chodnik, żywopłot i wpadł do pobliskiego ogródka.

Najmocniej ucierpiała kierująca skodą, która doznała urazu kręgosłupa na odcinku szyjnym. Na miejscu pierwsi byli strażacy, którzy założyli jej kołnierz ortopedyczny, ale nie wyciągali ze środka bojąc się pogorszyć sytuację. Wszyscy czekali na ratowników z pogotowia. Karetka przyjechała jednak na miejsce dopiero po blisko 20 minutach! Po prostu wszystkie zespoły ratunkowe (w powiecie są dwie karetki "R" i jedna wypadkowa, jedna z nich na stałe stoi w Barwicach, bo stamtąd łatwiej i szybciej dojechać z nagłych sytuacjach do miejscowości na północy powiatu) były w tym czasie zajęte.

Przypomnijmy, że podobna sytuacja miała miejsce podczas dramatycznego wypadku na ulicy Szczecińskiej. Dwa tygodnie temu ford mondeo wypadł tam z drogi, skosił latarnię i koziołkując spadł z wysokiej skarpy do rzeczki. Autem jechało pięć osób, kierowca i ciężko ranny pasażer zostali uwięzieni we wraku. I wtedy oczekiwanie na karetkę, która musiała jechać aż z Barwic, trwało około 25 minut.
Od sierpnia karetki z powiatu szczecineckiego wysyła do zdarzeń centralna dyspozytornia z Kołobrzegu, która obsługuje całą wschodnią część województwa. W założeniu ma to sprawić, że zespoły ratunkowe będąca racjonalnej wykorzystywane, bo dyspozytor wie dokładnie, gdzie ma wszystkie karetki.

Sęk w tym, że starosta szczecinecki Krzysztof Lis, który oponował przeciwko takiemu rozwiązaniu, ma informacje, że w pierwszym okresie po zmianach znacznie wzrosła liczba wyjazdów, w tym często do błahych przypadków. Jest więc większe ryzyko, że dojdzie do sytuacji, gdy naprawdę potrzebna karetka będzie zajęta.

Elżbieta Sochanowska, rzeczniczka prasowa Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego: - Nie wiem, co się dzieje z tym Szczecinkiem, to jedyna miejscowość, gdzie zgłaszane są takie problemy - mówi i wyjaśnia, że trudno się jej odnieść do zarzutów, że teraz karetki w Szczecinku są dysponowane wcześniej.

- Oczywiście, wiemy, ile jest teraz wyjazdów, ale ilość zgłoszeń trzeba byłoby porównać z okresem wcześniejszym, a takimi danymi nie dysponujemy, bo w powiecie szczecineckim pogotowie prowadzi szpital, a nie WSPR - tłumaczy. Zapewnia jednak, że tam, gdzie takie dane można zestawić, po przejściu na nowy system dysponowania karetkami, wyjazdów nie przybyło. - Nie ma to żadnego przełożenia, nasi dyspozytorzy czujnie podchodzą do zgłoszeń - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!