Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policja. Chciał pomóc bezdomnemu, a trafił na komendę

Iwona Marciniak [email protected]
Kołobrzeg. Policjanci zatrzymali mężczyznę, który kręcić telefonem komórkowym interwencję funkcjonariuszy.
Kołobrzeg. Policjanci zatrzymali mężczyznę, który kręcić telefonem komórkowym interwencję funkcjonariuszy. Archiwum / www.sxc.hu
Mieszkaniec Kołobrzegu chciał pomóc bezdomnemu. Policjanci wezwani do interwencji zabrali go na komendę, a telefon zabrali. Dlaczego? Bo nagrywał ich pracę telefonem komórkowym.

- Chciałem ustrzec przed śmiercią z wyziębienia mężczyznę, a trafiłem na komendę - mówi Marcin M., kołobrzeżanin studiujący w Poznaniu, który skontaktował się z nami za pomocą maila wysłanego na adres [email protected]. - Bo ośmieliłem się sfilmować telefonem policyjną interwencję.

Młody mężczyzna skontaktował się w ubiegłym tygodniu z naszą redakcją. Przekonuje, że doświadczenia późnego popołudnia drugiego dnia świąt długo nie zapomni.

- Zapadał zmrok, gdy zobaczyłem przy śmietniku przed domem, tuż za sklepem przy ul. Trzebiatowskiej, leżącego na ziemi mężczyznę. Podszedłem do niego. Był brudny, wyglądał na bezdomnego, ale nie czułem od niego alkoholu. Bełkotał, że jest głodny. Zaniosłem mu jedzenie. Słysząc ilu ludzi zmarło już tej zimy z wyziębienia, postanowiłem zadzwonić na 112. Po jakimś czasie, już z okna mieszkania, zobaczyłem patrol policji. Podeszli do leżącego, o coś zapytali, a potem postawili go na nogi, odprowadzili kawałek i odjechali.

Interwencję policjantów Marcin M. sfilmował z okna telefonem komórkowym: - Chwyciłem w pośpiechu telefon ojca, bo leżał bliżej - opowiada. - Wierzyć mi się nie chciało, że zamierzają tego człowieka zostawić. A tak się właśnie stało. Mężczyzna podreptał dalej i znów się położył. Za jakiś czas ci sami policjanci znów się pojawili. Wyszedłem przed dom i zacząłem filmować.

Na bezdomnego zerkali z auta. Wysiedli dopiero wtedy, gdy zobaczyli, że ich filmuję.
Marcin M. opisuje dalej, że jeden z policjantów podszedł i wyrwał mu telefon z ręki. Drugi zażądał dowodu osobistego.

- Wsiedli do samochodu. Jeden sprawdzał moje dane a drugi zaczął przeglądać fotografie i filmy. Stałem przed samochodem i oczom nie wierzyłem. Widział to również mój tata. Po chwili policjanci oznajmili, że muszę jechać z nimi na komendę, że grożą mi zarzuty za filmowanie policyjnych interwencji. Przetrzymali mnie jakiś czas w jednym z pokoi na komendzie, w końcu oddali dowód i telefon, w którym już filmu z udziałem policjantów nie było. Jeden z nich powiedział: "wiesz, gdzie są drzwi", a potem "nie chcesz mieć problemów z policją to nie rób afery". Dla mnie to zabrzmiało jak groźba.

29 grudnia Marcin M. wysłał skargę na kołobrzeskich policjantów do Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie. - Została przekazana do wydziału kontroli KWP - powiedziała nam sierż. Mirosława Rudzińska z biura rzecznika KWP. - Nasze wewnętrzne ustalenia zwykle nie trwają długo. Trzeba ustalić, którzy to policjanci. Zbadany zostanie zarówno przebieg interwencji jak i historia z telefonem. Myślę, że wnioski kontroli poznamy za około dwa tygodnie.

Nie czekając na wyniki zadaliśmy pytanie, czy nagrywanie interwencji policyjnych jest zabronione. - Nie, jeśli dzieje się to w miejscu publicznym - usłyszeliśmy.

W jakich okolicznościach policjant może skontrolować telefon komórkowy? - Bywa to konieczne np. dla potrzeb śledztwa. Wtedy telefon jest zabezpieczany, a jego właściciel otrzymuje pokwitowanie - tłumaczyła sierżant Mirosława Rudzińska.
- Zapoznawanie się z zawartością telefonu dokumentowane jest protokołem oględzin. Kontrola identyfikującego aparat numeru IMEI nie wymaga odbierania telefonu. Policjant ma za to prawo zażądać od kontrolowanej osoby wyświetlenia tego numeru w telefonie.

Gdy o skargę studenta zapytaliśmy komendanta powiatowego policji w Kołobrzegu Mariusza Dekierta, odpowiedział: - Nie znam tej sprawy. Jeśli skarga trafiła do KWP to znaczy, że zostanie tam dokładnie sprawdzona.

- Nie utrudniałem tej interwencji, nie stawiałem oporu, nie byłem agresywny - mówi tymczasem Marcin M.

- Sam podałbym policjantom telefon, gdyby chcieli sprawdzić jego legalność, ale przeglądanie prywatnych zdjęć i filmów to przecież bezprawie. Najgorsze w całej tej historii jest to, że gdy wróciłem z komendy do domu, bezdomny siedział nieco dalej od miejsca, w którym go zostawili policjanci. Ważniejszy od niego okazał się być mój telefon.

Relacja drugiego świadka
Dziś po publikacji w Głosie i w serwisie gk24 - dostaliśmy na naszą skrzynkę [email protected] kolejną relację świadka w tej sprawie. Tym razem napisała do nas internautka pani Patrycja:
"Jestem kolejnym świadkiem zdarzenia na ulicy Trzebiatowskiej w II dzień świąt, mogę dodać parę faktów i to jak wyglądał mój telefon na komendę tego właśnie dnia. Też interweniowałam w tej sprawie.To jest żałosne, że można tak potraktować ludzi, którzy chcą pomóc.Pierwszą rzeczą, którą zrobili policjanci na miejscu interwencji był dokładny PODGLĄD, OGLĄD okien, sprawdzali ile osób ich może zobaczyć, po czym przegonili bezdomnego za budynek i odjechali. Byłam tak zbulwersowana całą tą sytuacją, że ponownie zadzwoniłam na komendę.

Pan który odebrał telefon stwierdził, że policja nie jest ,,od takich spraw'' i że ,,są tylko od zamykania''. Powiedział mi również, że był to "wybór tego bezdomnego'', na co ja odparłam, że ten człowiek jest nieświadomy i może tam zamarznąć. Pan na to "co ja mam Pani zrobić?'' Bezdomny był tam od około godziny 7-17, później szwędał się w okolicach marketu Intermarche."

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!