MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Poszli po narkotyki. Mają zarzut rozboju

Joanna Krężelewska
Za udział w rozboju oskarżonym mężczyznom grozi kara do 12 lat pozbawienia wolności. Dwóch nie przyznaje się do winy.
Za udział w rozboju oskarżonym mężczyznom grozi kara do 12 lat pozbawienia wolności. Dwóch nie przyznaje się do winy. Joanna Krężelewska
W Sądzie Okręgowym w Koszalinie rozpoczął się proces, w którym zarzuty ciążą na czterech młodych mężczyznach - Kamilu S., jego bracie Marcelu S., Marku Z. oraz Dawidzie O. Wszyscy są oskarżeni o to, że 17 stycznia wtargnęli do mieszkania przy ul. Basztowej w Sławnie.

- Kamil S. uderzył pokrzywdzonego Piotra K. taboretem, groził Sylwii O. nożem. Przywłaszczył kluczyki do BMW, konsolę, portfel, komórkę - wyliczał Piotr Nierebiński z Prokuratury Rejonowej w Sławnie. W rozboju wspólnie i w porozumieniu mieli brać udział pozostali trzej mężczyźni. Dodatkowo Kamil S. usłyszał zarzut przywłaszczenia laptopa z zaparkowanego auta, zaś Marcel S. i Dawid O. znieważenia policjantów i kierowania pod ich adresem gróźb.

Jeden z oskarżonych, właśnie Kamil S., wymiarowi sprawiedliwości jest doskonale znany. W sali rozpraw pojawił się wsparty o kule, z gipsem na nodze. 20-latek ma bogatą kartotekę, jednak unikał odpowiedzialności. Przebywał na wolności, bowiem decyzją Sądu Okręgowego w Bydgoszczy mógł opuścić areszt ze względu na stan zdrowia. A dokładnie - uraz nogi. Został postrzelony w nią na cmentarzu w Sławnie. - Ja już karę poniosłem. Po natłoku medialnym na mnie zostałem postrzelony i będę kaleką do końca życia - podkreślił, sugerując, że była to zemsta za udział w rozboju.

Kamil S. w sądzie do winy się przyznał, ale nie chciał zeznawać. Z poprzednich wyjaśnień, które składał przed prokuratorem, wynika, że 17 stycznia od rana pił z kolegami alkohol. To Marek Z. miał zaproponować wizytę u Piotra K., u którego panowie mieli nadzieję znaleźć narkotyki. Miało dojść do szarpaniny, bójki. - Nic nie zabraliśmy. Tylko narkotyki - marihuanę i amfetaminę. Jesteśmy pomawiani o kradzieże, bo Piotr K. chce nas pogrążyć - tłumaczył. Zapewniał też, że jego brat Marcel w samym ataku na pokrzywdzonego nie brał udziału. Miał zniknąć, zanim mężczyźni wtargnęli do mieszkania.

Marcel S. do udziału w rozboju się nie przyznał. - Chcieliśmy, żeby dał nam narkotyki - mówił. - Za darmo? - dopytywała sędzia Katarzyna Krystowczyk. - Chcieliśmy oddać pieniądze. Kiedyś - wyjaśnił. - Kiedy? - chciała uszczegółowić sędzia. - No... nigdy.

Marek Z. również nie chciał składać wyjaśnień. Podtrzymał te, w których przyznał się częściowo do winy. - To był pomysł Kamila i Dawida. Kamil przeszukiwał w tym mieszkaniu szafki. Okazało się, że jest tam jeszcze dziewczyna. Krzyczała, że jest w ciąży. Zrobiło to na mnie wrażenie. Zamknęła się w łazience. Ja byłem tam przez przypadek. Nie chciałem nikogo okraść - przekonywał.

Dawid O. nie przyznał się. Według jego wersji wszedł do pustego mieszkania i ukradł z niego konsolę. Raz jednak mówił, że nikogo nie widział, innym razem wspomniał o szarpaninie, a to znów zapewniał, że Marcela S. w mieszkaniu nie było.

Kolejną wersję przedstawił pokrzywdzony - 25-letni Piotr K., który feralnego dnia był w mieszkaniu ze swą ciężarną dziewczyną. Wyszedł, by spotkać się z kolegą. - Na korytarzu zobaczyłem czterech chłopaków. Kamil uderzył mnie pięścią. Potem zgasło światło, zaczęli mnie kopać. Uciekłem do domu, a oni za mną - opisywał. Pamięta, że do kuchni weszło z nim dwóch napastników - w tym Kamil S. z nożem. Dwóch zaś poszło plądrować pokój. - Chroniłem ciałem moją dziewczynę, później uciekła do łazienki - mówił.

Pokrzywdzeni Piotr K. i Sylwia O. za doznane krzywdy zażądali zadośćuczynienia - odpowiednio 10 i 5 tys. zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!