Po alarmie na miejsce pojechały trzy wozy ratowniczo-gaśnicze. Strażacy wiedzieli tylko, że w mieszkaniu na drugim piętrze budynku przy ul. Głowackiego 13 wybuchł pożar. Dyżurnego zawiadomiła właścicielka mieszkania. Wiedzieli, że kobieta jest w środku.
- Strażacy słyszeli głosy dobiegające z mieszkania, ale drzwi były zamknięte. Bez chwili wahania wyważyli je. Zobaczyli, że całe mieszkanie tonie w dymie i ogniu - opisuje Piotr Skrzypiński, rzecznik prasowy koszalińskiej straży pożarnej.
Ratownicy wbiegli do mieszkania, przeszukali pomieszczenia i odszukali przerażoną kobietę z dwójką małych dzieci. Roczne i sześcioletnie maluchy wynieśli na rękach, osłaniając własnym ciałem przed ogniem i dymem. Z lokalu wyprowadzili też przerażoną kobietę. - Wezwali pogotowie ratunkowe i po badaniach okazało się, że na szczęście nikt nie odniósł obrażeń - informuje Piotr Skrzypiński.
Równocześnie trwała akcja gaśnicza i ewakuacja mieszkańców całego piętra budynku. Po ugaszeniu pożaru, przewietrzeniu pomieszczeń, strażacy sprawdzili przyrządami pomiarowymi pomieszczenia, by wykluczyć ewentualne zagrożenie gazami pożarowymi. Wtedy dopiero zezwolili mieszkańcom na powrót do mieszkań.
Wstępnie za przyczynę pożaru uznano zwarcie instalacji elektrycznej, doprowadzającej prąd do pralki. Ogień zajął najpierw łazienkę. Później ogarnął meble. - Po telefonie do strażaków właścicielka mieszkania nie opuściła go. Najpewniej spowodował to stres i przerażenie - mówi rzecznik Skrzypiński.
Na szczęście, dzięki szybkiemu i sprawnemu działaniu strażaków, ich poświęceniu uratowano troje ludzi, w tym dwoje małych dzieci.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?