Bo inni mają gorzej

Kilka lat temu ul. Zawadzkiego "Zoski" specjalnie ruchliwa nie była. Dziś z pętli korzysta dziewięć linii autobusowych. - Ruch zaczyna się o godz. 4.55, kończy po 23.00 - mówi jeden z mieszkańców pobliskiego bloku. - Budzą nas autobusy i przeszkadzają spać. Nierzadko są tam nawet naprawiane i wtedy wczesnym rankiem mamy popis uruchamiania auta.
Najgorzej jest wiosną i latem, gdy mieszkańcy otwierają okna. Teraz najbardziej skarżą się kibice, bo "nie da się obejrzeć mistrzostw Europy".

Bo inni mają gorzej

- Trudno mi odnieść się do skarg mieszkańców ul. Zawadzkiego "Zośki". Ruch miejski jest uciążliwy. Najwięcej mogą o tym powiedzieć np. lokatorzy mieszkań przy ul. Boh. Westerplatte - mówi dyrektor Miejskiego Zakładu Komunikacji Barbara Lang-ner. - Staramy się, by autobusy coraz mniej przeszkadzały mieszkańcom. Nowe mają ciche silniki, żaden, nawet z tych starszych, nie stoi dziś na pętli uruchomiony. A kiedyś tak było, bo wyczerpywały się akumulatory.
Szefowa MZK twierdzi, że na pętli mechanicy nie naprawiają autobusów. - Jeśli jest awaria, przyjeżdża pogotowie techniczne - zapewnia.
Czy to oznacza, że mieszkańcy bloku ul. Zawadzkiego "Zoski" są skazani na hałas?
- W planach mamy kupno kolejnych nowoczesnych pojazdów - zapowiada B. Langner.

Przeprowadzka za droga

Ul. Zawadzkiego "Zośki" jest remontowana, modernizowana jest też pętla. Autobusy zatrzymują się więc na ulicy. I nie tylko jest głośniej, ale i trudniej przejechać tędy. - Remont przetrwamy - mówią mieszkańcy bloku.
- Dlaczego jednak zamiast wybudować nową pętlę dalej, remontuje się starą?
- Nie ma gdzie wybudować nowej pętli. Dalej jest las - mówi B. Langner. - Trudno sobie też wyobrazić koszty takiego przedsięwzięcia.
Budowa pętli autobusowej może kosztować kilkaset tysięcy złotych. W przypadku ul. Zawadzkiego "Zoski" koszty byłyby wysokie, bo powiększone o wycinkę drzew.