MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Psy terroryzują ludzi

Monika Makoś [email protected]
Jolanta Kowalska- Urbanowicz i Izabela Topij z córkami. Nie kryją strachu: – Czy musi dojść do tragedii, żeby ktoś zrobił w końcu porządek z tymi psami? – pytają.
Jolanta Kowalska- Urbanowicz i Izabela Topij z córkami. Nie kryją strachu: – Czy musi dojść do tragedii, żeby ktoś zrobił w końcu porządek z tymi psami? – pytają. Karol Skiba
Zdziczały kundel rzucił się na 6-letnią Magdę. W ostatniej chwili jego uwagę odwróciła mała kotka dziewczynki.

Pies dopadł i na oczach dziecka zagryzł zwierzaka. Małej udało się uciec.

Gdy pytamy teraz Magdy jak to się stało, dziecko milczy. A do zdarzenia doszło po weekendzie, późnym popołudniem. Dziecko wracało do domu, gdy nagle, już w klatce bloku, w którym mieszka, pojawił się pies. Zwierzę zachowywało się agresywnie i już miało rzucić się na Magdę, gdy obok niej pojawiła się ulubiona kotka dziewczynki - Mimi. Sekundę trwało, gdy kundel rzucił się na kotkę i ją zagryzł. Dzięki temu dziecko zdążyło na szczęście uciec.

Mama dziewczynki jest rozstrzęsiona. - Jestem pewna, że gdyby nie pojawił się kot, pies zaatakowałby córkę. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, co by się wtedy stało... - nie kończy Izabela Topij, mama sześciolatki.

Na posesji przy ulicy Witkowice, gdzie mieszka 6 rodzin, ludzie mówią, że nie ma tygodnia, by wieczorem nie kręciły się zdziczałe psy. - Przychodzą tu z sąsiedniej posesji. Nie mają kłopotu, żeby się z tamtąd wydostać, bo w siatce jest pełno dziur. Doszło do tego, że boimy się wychodzić z domu. A właściciel psów nic sobie z tego nie robi - mówi zdenerwowany dziadek 6-letniej Magdy.
Zdaniem mieszkańców, psy wydostają się z sąsiedniej posesji, na której jest m.in. skup złomu. Właściciel firmy twierdzi jednak zupełnie co innego. - To prawda, mam dwa psy, ale one są cały czas zamknięte w budynku, więc nic złego się nie może stać. Widziałem jednak dwa inne, które przybiegają nie wiadomo skąd - odpowiada. Na pytanie, czy to prawda, że miał już w Sądzie Grodzkim sprawę za nieupilnowanie zwierząt, Ryszard Sz. niechętnie przyznaje: - Tak, ale to tak naprawdę było duże nieporozumienie...
-Ten pan miał już kilka spraw przed Sądem Grodzkim. Ale co z tego, skoro dostanie tylko grzywnę 120 złotych i nic się nie zmienia. Psy, jak zagrażały życiu i zdrowiu ludzi, tak zagrażają - denerwuje się Jolanta Kowalska - Urbanowicz, mama rocznej Ani.
- Nas nie interesuje ile psów trzyma ten pan. Może ich mieć choćby 100. Chcemy tylko, aby nie wydostawały się za ogrodzenie. Żebyśmy byli w końcu bezpieczni - kończy dziadek Magdy.
Roczny kotka Mimi była ukochanym pupilem dziewczynki. - Były nierozłączne. Kotka nie była do końca sprawna i potrzebowała opieki. Magda bardzo o nią dbała - opowiada pani Iza. - Magda jeszcze kilka dni temu bardzo chciała mieć psa, teraz nie chce o tym słyszeć.

Straż Miejska doskonale zna problem. Kilka razy interweniowali już w sprawie psów, które biegają przy skupie złomu. - W sprawie tego zdarzenia przyjęliśmy już zgłoszenie. Wiemy jednak, że ta pani złożyła też zawiadomienie do prokuratury, a ta zleciła policji wszczęcie czynności wyjaśniających. Sprawa jest w toku. - mówi komendant Straży Miejskiej Mirosław Kędziorski. - Z naszej strony to jest wciąż tylko wykroczenie i możemy ukarać taką osobę mandatem do 250 złotych. Prokuratura może zmienić kwalifikację czynu na zagrożenie życia i zdrowia. Wtedy kara będzie dotkliwsza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gk24.pl Głos Koszaliński