Był to drugi z rozgrywanych tydzień po tygodniu turniejów w ramach cyklów ITF World Tennis Tour oraz Narodowego Pucharu Polski 2024 - Lotto PZT Polish Tour. Uczestnicy rywalizowali o punkty do rankingu ATP. Pula nagród każdego z turniejów wynosiła 15 tys. dolarów.
W drugim turnieju do półfinałów gry pojedynczej dotarł jeden Polak, rozstawiony z numerem 3. Paweł Juszczak. Finalista pierwszej imprezy (w finale przegrał z Ukraińcem Wiaczesławem Bielińskim), w sobotnim meczu o drugi z rzędu finał musiał uznać wyższość Luki Staeheliego. 24-letni Szwajcar, który do turnieju głównego przebił się z kwalifikacji, zwyciężył 6:3, 5:7, 6:4. Sukcesem kwalifikanta zakończył się także drugi półfinał. Szwed John Hallquist-Lithen pokonał Włocha Daniele Rapagnetta 6:4, 3:6, 6:4. Obydwa pojedynki trwały po ponad 2,5 godziny. Dodajmy, że w 2. rundzie Hallquist-Lithen wyeliminował rozstawionego z jedynką Ukraińca Jurija Dżawakiana (6:1, 6:7, 6:1), a Staeheli ograł turniejową dwójkę, Argentyńczyka Aleksa Barrena (6:1, 6:1).
W sobotę miał odbyć się także finał debla. Niestety, deszcz pokrzyżował plany organizatorów i mecz przełożono na niedzielę. W decydującej grze spotkali się P. Juszczak i pochodzący z Koszalina, 19-letni Bruno Kokot, ze szwedzką parą Henrik Bladelius - Jack Karlsson Wistrand. Rozpoczęło się pomyślnie dla Polaków, od przełamania serwisu rywali już w pierwszym gemie i prowadzenia 2:0. Trzy kolejne należały do rywali. Przy stanie 5:4 przełamali oni po raz drugi serwis Polaków i wygrali seta 6:4. Drugi rozpoczął się od prowadzenia 3:1 Skandynawów. Juszczak i Kokot doprowadzili do wyrównania, ale później przegrali kolejne 3 gemy, seta 3:6 i cały mecz, który trwał 63. minuty.
- Szwedzi zagrali bardzo dobrze. Rewelacyjne serwisy, bardzo dobre returny. Trzeba naprawdę trzymać koncentrację od początku do końca. Wystarczyło, że uciekł gem czy dwa i nie ma zmiłuj - komentował 30-letni Juszczak. - Zawsze zostaje niedosyt, bo była chrapka na trzeci tytuł. Zabrakło mi cierpliwości w pierwszym finale singla, a w sobotnim półfinale jeden break poszedł nie w tą stronę. Mimo wszystko ostatnie wyniki są dobre, więc oceniam te 2 tygodnie w Koszalinie jako udane.
- Jestem bardzo zadowolony z tego turnieju. Miałem świetnego partnera. Mogłem od niego czerpać wiele na korcie, jak i poza nim. Szkoda finału, jednak przez ten tydzień zdobyłem cenne doświadczenie - podsumował B. Kokot, który pierwsze tenisowe kroki stawiał na kortach Bałtyku.
O godz. 14.00 na kort wyszli finaliści pojedynczej. Hallquist-Lithen i Staehelie walczyli o pierwszy zawodowy tytuł w singlu aż 3,5 godziny (Szwajcar ma na koncie dwa trofea w deblu, jedno wygrał tydzień wcześniej w Koszalinie). Górą był Szwed 6:7 (0-7), 7:5, 6:0.
Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?