Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Psy wyjące z głodu i bite łańcuchem

Iwona Marciniak [email protected]
Anna Ullrich z suczką, która mimo złego traktowania ciągle garnie się do ludzi. W głębi "buda” psiaka.
Anna Ullrich z suczką, która mimo złego traktowania ciągle garnie się do ludzi. W głębi "buda” psiaka. Fot. Iwona Marciniak
Interwencja w Trzyniku- Te psy potrafią wyć z głodu. Suczka na naszych oczach była bita łańcuchem - podnieśli alarm sąsiedzi rodziny zamieszkałej w jednym z bloków w Trzyniku, wiosce pod Siemyślem.

Możesz dzwonić

Możesz dzwonić

Jeśli jesteś świadkiem znęcania się nad zwierzętami alarmuj: w powiecie kołobrzeskim, inspektorzy TOZ dostępni są pod nr tel. 784-39-59-70.

Reakcja mieszkańców wioski dowodzi, że na szczęście nie brakuje ludzi wrażliwych na krzywdę zwierząt, które nie mają szans upomnieć się o poprawę losu, a ich pan obchodzi się z nimi w sposób okrutny. W sprawie trzech psów z Trzynika interweniowały dwie inspektorki Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami z Kołobrzegu - Justyna Głogowska i Anna Ullrich oraz Jerzy Harłacz, szef Stowarzyszenia Animals z Białogardu.

- Te psy pojawiały się w domu tej rodziny kolejno - opowiadają sąsiedzi. - Lądowały najpierw na balkonie, a gdy dorosły, trafiały na działkę. Jeden jeszcze ma budę, ale suczka nawet w najsilniejsze mrozy miała za schronienie tylko coś na kształt drewnianego namiociku. Pół roku temu w ich domu pojawił się trzeci pies - cocker-spaniel. Słychać jak biedny wyje na balkonie. Trzymali go tam nawet zimą. Pewnie czeka go taki sam los jak pozostałe. Pomóżcie im jakoś.

- Na działce zastałyśmy starego mieszańca owczarka niemieckiego i znacznie młodszą suczkę - relacjonuje Justyna Głogowska. - Oba psy są wygłodzone. Sterczące kości widać zwłaszcza w przypadku suczki o znacznie krótszej sierści. Gołym okiem widać, że nie są regularnie karmione. Nie miały też dostępu do wody. Suczka nie ma budy z prawdziwego zdarzenia, czyli schronienia przed chłodem, wiatrem i deszczem.

Właścicielkę psów inspektorki zastały dopiero podczas drugiej wizyty w Trzyniku. Oburzona młoda kobieta twierdziła, że tylko suczka należy do niej, bo pies jest teścia i ją nie interesuje. Jej zdaniem suczka wcale nie jest wychudzona, jeść dostaje regularnie tylko jest chora. Jednak pytanie o wizytę u weterynarza skwitowała stwierdzeniem, że psa widział ktoś, kto kiedyś zajmował się psami i to on zdiagnozował chorobę. Do tego suczka miała lepszą budę, ale ktoś ją ukradł. Zaprzeczała biciu zwierząt.

Te tłumaczenia Jerzy Harłacz skwitował krótko: - Ma pani dwa tygodnie na poprawę warunków bytowych tych zwierząt. Suczka musi mieć budę, oba psy dostęp do wody i do karmy. Przez dwa tygodnie właściwej pielęgnacji ich wygląd powinien się poprawić. Sprawdzę wtedy też zaświadczenie weterynaryjnego badania wszystkich trzech psów i świadectwa szczepień. Jeśli nie wypełni pani tych zaleceń, grozi pani odebranie zwierząt i pokrycie kosztów administracyjnych przekazania psów do schroniska, czyli nawet dwa tysiące złotych. I oczywiście grozi jeszcze pani sprawa karna za znęcanie się nad zwierzętami z groźbą kary do 2 lat więzienia.

Komentując nam interwencję w Trzyniku, Jerzy Harłacz powiedział: - Tłumaczenia tej kobiety są absurdalne i głupie. Właścicieli zwierząt, którzy tak traktują najwierniejszych przyjaciół, trzeba by przykuć do łańcucha, zostawić przy takiej niby-budzie na mrozie bez wody i jedzenia. Może wtedy zrozumieliby, jak czuje się zwierzę, które tak jak my odczuwa ból, strach czy chłód, a miało nieszczęście na nich trafić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!