Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Psycholog: Nie możemy godzić się na oswajanie żadnych zachowań agresywnych [ROZMOWA]

Joanna Krężelewska
Joanna Krężelewska
Wawrzynowski: - Brakuje nam zdrowego kontaktu z bliskimi. Tej naszej bezpiecznej przystani
Wawrzynowski: - Brakuje nam zdrowego kontaktu z bliskimi. Tej naszej bezpiecznej przystani Radek Koleśnik
Z Włodzimierzem Wawrzynowskim, psychologiem klinicznym, biegłym sądowym, specjalistą w zakresie terapii uzależnień dzieci i młodzieży.

Opowiem panu pewną historię. Pierwszy dzień ferii w Koszalinie. 11-letni chłopiec rozwiązał konflikt z rówieśnikami na boisku szkolnym, sięgając po nóż. Zranił 14-nastolatka w udo, o milimetry omijając tętnicę. Skończyło się na szwach, ale śmiało można powiedzieć, że cudem nie doszło tragedii. Sprawa wywołała duże poruszenie. Pańskim zdaniem to sytuacja wyjątkowa? Ekstremum? Czy obserwuje pan więcej podobnych zdarzeń?

Przede wszystkim proszę mi wybaczyć, ale nie mogę się odnieść do tego konkretnego zdarzenia, gdyż nie znam jego szczegółów. Ogólnie jednak obserwujemy, że obniża się granica wieku wszelkich patologicznych inicjacji. Mam na myśli zarówno spożywanie alkoholu, zażywanie narkotyków, jak też dopuszczanie się zachowań podszytych agresją.

Również w literaturze podkreślany jest fakt nasilenia skali negatywnych zjawisk w okresie dorastania. Wielkim problemem, z którym mierzą się dziś np. Anglicy, jest liczba napaści z użyciem niebezpiecznego narzędzia, których sprawcami są właśnie dzieci i młodzież. Obserwujemy, że i w Polsce problem zaczyna narastać.

Behawioryści stoją na stanowisku, że agresji uczymy się już od maleńkości. Choćby przez obserwowanie innych. Inni naukowcy mówią o braku umiejętności wyrażania złych emocji w alternatywny, prospołeczny sposób. Jeszcze inni dowodzą, że stoi za tym kryzys rodziny i pedagogiki, brak opieki, niestabilność emocjonalna. Każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie, czy też jest jakaś wspólna, nazwijmy to, płaszczyzna przyczyn?

Zdecydowanie indywidualnie. Przykładem są zjawiska patologiczne, które występują w tak zwanych dobrych domach. Prowadziliśmy badania, które dowiodły, że w rodzinach wielodzietnych zachowań zabronionych dopuszczają się najczęściej najmłodsze dzieci. Rodzice, mówiąc kolokwialnie, odpuszczają właśnie im, tym najmłodszym. Nie bez znaczenia jest również czas pandemicznej izolacji. Po nim widzimy eksplozję negatywnych, skumulowanych emocji.

Tak, ma pani rację, problem jest rzeczywiście wielopłaszczyznowy. Dzieciaki widzą, ile jest agresji w dorosłych. Obcują z nią w internecie. To przekłada się na agresję werbalną, później fizyczną. Ja zadałbym pytanie, w jakim celu 11-latek wychodzi z domu z nożem do tapet?

To poszukajmy wspólnie odpowiedzi na nie. Jaki może być powód?

Przede wszystkim to pewien model zachowań rówieśniczych. Sęk w tym, że jeśli rodzić nie złapie kontaktu z dzieckiem, takiego zdrowego, emocjonalnego kontaktu, do 10 czy 12 roku życia nie przekaże mu zasad i norm społecznych, to po 12 roku zadanie to przejmie grupa rówieśnicza. Musimy rozmawiać z dziećmi. Tłumaczyć im świat i siebie. Przecież złość to naturalna i ważna emocja. Musimy się nauczyć z nią radzić. Błędem jest ignorowanie dziecka, niezauważanie jego potrzeb i druga skrajność - zawyżone oczekiwania, ciągłe upomnienia.

Jest jeszcze co najmniej jedna kwestia, na którą chciałabym zwrócić uwagę. Rozwojowa. Kora przedczołowa mózgu, która pomaga w ograniczeniu zachowań impulsywnych i odpowiada za podejmowanie decyzji, rozwija się najpóźniej. Nawet do 25 roku życia. Oczekujemy od dzieci, że będą hamować swoje zachowania, a one nie zawsze potrafią to zrobić.

To kwestia kontroli emocji. I dokładnie, dzieci i młodzież mają z tym wielki problem. Doświadczają tego nauczyciele, ale również wychowawcy w przedszkolach. Borykają się z ogromnymi trudnościami w pracy z impulsywnymi dziećmi.

A pedagog, psycholog w każdej szkole? To program ważny, ale gorzej z jego realizacją. Słyszałam, że zatrudniani są nawet studenci pierwszego roku psychologii, którzy zamiast pomóc, mogą zaszkodzić...

To musi być specjalista. Zapotrzebowanie na nich jest ogromne. Efekt? Coś, co nazywam „szkółkami niedzielnymi”. Taka „szkółka” kształci pseudopsychologów i wprowadza na rynek pracy na przykład po licencjacie. Praca z dzieckiem z zaburzonym zachowaniem to wielka odpowiedzialność. Absolutnie nie wolno tego bagatelizować.

W efekcie agresor jest zagrożony odrzuceniem przez społeczeństwo i rówieśników, a przez to zahamowaniem rozwoju umiejętności interpersonalnych, zaniżonym obrazem własnej wartości, problemami z identyfikacją. W jaki więc sposób należy pracować z dzieckiem, które rozwiązuje problemy agresją?

To pytanie za dziesięć punktów! I w żaden sposób nie można odpowiedzieć na nie jednym zdaniem. Najważniejsze jest, by skorzystać z pomocy specjalistów. Po pierwsze trzeba wiedzieć, że psycholog czy psychoterapeuta musi nawiązać z dzieckiem kontakt. A im dziecko jest młodsze, tym więcej potrzeba na to czasu. Mało tego, równie ważny jest kontakt z rodzicami. I tutaj pojawia się kolejny warunek - rodzice muszą chcieć tej współpracy.

Nawiązując do psychologów i pedagogów w szkołach - ich zadanie jest szczególnie trudne, bo muszą pokonać nieufność uczniów. Dzieci obawiają się upublicznienia swoich problemów. Dobrym rozwiązaniem jest grupowa terapia w klasie. Ale znów - to wymaga zatrudniania specjalistów. Ludzi z wiedzą i doświadczeniem.

Amerykański psycholog Rollo May nazwał nasze czasy wiekiem zaburzonej woli. To oznacza według niego uczuciowe otępienie, neutralność emocjonalną, wycofanie. Jego zdaniem życie w apatii wywołuje przemoc, a agresja jest destruktywną formą związków ze światem, realizacją „diabolicznej potrzeby kontaktu”. Czy koszty rozwoju cywilizacji mogą nas spychać na granicę patologii?

Zdecydowanie. Brakuje nam zdrowego i emocjonalnego kontaktu z bliskimi. Tej naszej bezpiecznej przystani. Czy pamięta pani może koreański serial „Squid Game” (opowiada o udziale w pewnej grze - uczestnicy, by wygrać fortunę, muszą ukończyć zadania oparte na zabawach z dzieciństwa, a kto to po drodze odpadnie, ten ginie na miejscu - przyp. red.)?

Tak. Słyszałam też od kilku psychologów, w jaki sposób może on zaszkodzić rozwojowi społecznemu i emocjonalnemu młodych widzów.

Obejrzałem jeden odcinek. To była tak ohydna rzecz, że dla mnie jest wykładnią tego, w jakim kierunku zmierza świat. To oswajanie zachowań agresywnych. Na to nie może być naszej zgody.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera