Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raport: tragiczny bilans utonięć w regionie zachodniopomorskim - lato 2015

Inga Domurat
Wpiątek w Darłowie odbyły się zawody ratowników, którzy ratowali też tonącego. Oby jak najrzadziej były to prawdziwe akcje
Wpiątek w Darłowie odbyły się zawody ratowników, którzy ratowali też tonącego. Oby jak najrzadziej były to prawdziwe akcje Radek Koleśnik

24 ofiary to tylko wstępna liczba, bo policyjne liczenie potrwa do 10 września.

- Wtedy będziemy mieć ostateczne dane. Wszystko wskazuje jednak na to, że woda zabrała w naszym województwie tyle samo żyć, co podczas ubiegłorocznych wakacji i porównywalnie do poprzednich lat - mówi Irena Kornicz z biura prasowego zachodniopomorskiej policji. - Niestety, liczba ta nie spada. Wciąż Bałtyk, rzeki i jeziora regionu zbierają tragiczne żniwo. Nie pomagają policyjne apele o rozwagę, o niewchodzenie do wody pod wpływem alkoholu, o korzystanie ze strzeżonych kąpielisk i stosowanie się do panujących na nich zakazów i nakazów - podkreśla policjantka

Najwięcej utonięć miało miejsce na niestrzeżonych kąpieliskach. Większość ofiar to dorośli mężczyźni. Kilku zlekceważyło wysokie morskie fale, inni weszli do wody po spożyciu alkoholu. W Gąskach życie stracił policjant, który ruszył na pomoc tonącemu 16-latkowi. Ofiarami utonięć były też i dzieci. W Szczecinie na kąpielisku strzeżonym życie straciła 12-letnia dziewczynka, a w Kopaniu jej równolatek, który do morza wszedł z 40-letnim ojcem. Obu nie udało się uratować.

Do kolejnego dramatu doszło wczoraj w gminie Ustronie Morskie. 40-latek wpadł do morza w chwili, gdy wszedł na falochron, aby zrobić lepsze zdjęcie. Szukano go przez kilka godzin.

16-latek, który przecenił swoje pływackie umiejętności, zignorował wysokie fale i w Gąskach na niestrzeżonej plaży wszedł do Bałtyku, z pewnością na całe życie zapamięta popołudnie z 20 lipca. Morze, które jest nieokiełznanym żywiołem, pokazało mu swoją moc. Chłopak szybko znalazł się pod wodą. Jego nieudolne próby walki o życie zauważyli plażowicze. Kilku ruszyło 16-latkowi na ratunek. Jednym z nich był 39-letni policjant z wałbrzyskiego komisariatu, który wakacje w Gąskach spędzał z żoną i 9-letnią córką. Na miejsce najszybciej jak to było możliwe dotarli też ratownicy. 16-latka wyciągnięto z wody, przeżył spotkanie z żywiołem. Policjant, który podjął próbę ratowania chłopaka, niestety, nie.

Brawura, nieodpowiedzialność i niczym nieuzasadniona wiara w swój pływacki perfekcjonizm to co najmniej jedna z przyczyn utonięcia 58-letniego turysty z Gniezna, który wypoczywał w Ustroniu Morskim. 15 lipca nad morzem wiał silny wiatr, w Bałtyku była bardzo wysoka fala i na strzeżonych plażach obowiązywał zakaz kąpieli. Mężczyzna wybrał więc na kąpiel tę niestrzeżoną i decyzję przypłacił życiem. Ten sam los kilka dni wcześniej spotkał 40-letniego turystę z powiatu radomskiego i jego 12-letniego syna, będących na wakacjach w Kopaniu. Na kąpiel w morzu wybrali niestrzeżoną plażę. Obaj utonęli. Kąpiel w wodnej dolinie w Koszalinie przypłacił życiem 19-latek. Był 4 lipca, późny wieczór, już po godz. 21 i kąpieliska od kilku godzin nie strzegł ratownik. Ta późna pora i brak kogokolwiek, kto byłby w stanie pomóc wydostać się z opresji w wodzie, powinien skutecznie odstraszyć od kąpieli. Nie w tym przypadku.

Z pewnością ta liczba ofiar byłaby mniejsza, gdyby osoby, które wchodzą do wody, nie robiły tego po spożyciu alkoholu. A, niestety, to bardzo częsta praktyka.

- Turyści nabierają odwagi i ochoty na kąpiel po piwku wypitym na plaży - ujawniał nieraz tę przykrą prawdę Leszek Pytel, szef mieleńskich ratowników, apelując przy tym o rozwagę i odpowiedzialność. - A jezioro, a tym bardziej morze, to nie basen.

To alkohol dodał odwagi 44-latkowi ze Szczecinka, który 25 lipca utonął w jeziorze Trzesiecko. Wskoczył do wody i już nie wypłynął. Może, gdyby 40-latek, który wypłynął z kolegą rowerem wodnym na jezioro Barlineckie (powiat myśliborski), nie był pod wpływem alkoholu, nie wpadłby na pomysł, by sobie z roweru wskoczyć do wody. Kolega go nie uratował. 40-latek na powierzchnię żywy już nie wypłynął. Gdy 2 sierpnia w Unieściu już późnym popołudniem plaże nie były strzeżone, dwaj bracia poszli się kąpać w morzu, ich bliscy, którzy zostali na brzegu, nie myśleli w ogóle o tym, że dojdzie do tragedii.

Wszyscy pili alkohol, dobrze się bawili. Dopiero, gdy jeden z braci wrócił z kąpieli, okazało się, że drugiego jeszcze nie ma. Poszukiwanie wzrokiem nic nie dało. Znajomej głowy wystającej znad fal Bałtyku nie było widać. A alkohol, pod wpływem którego byli bliscy poszukiwanego 27-latka z Płocka, też skutecznie obniżył ich poziom emocji. Do żadnego z nich nie docierało, że mężczyzna mógł utonąć, a poszukiwania się przedłużają, bo ratownicy nie mogą odnaleźć ciała. Tym bardziej traumatycznie zareagował brat ofiary, gdy następnego dnia identyfikował jego zwłoki, które morze wyrzuciło na brzeg. Dopiero wtedy dotarło do niego to, co się stało. To, że na zawsze stracił brata.

Wśród utonięć podczas tych wakacji były i te zupełnie przypadkowe. Jak choćby to, do którego doszło 17 lipca w jeziorze w Drężnie (powiat szczecinecki). 63-letni wędkarz przyjechał tu na ryby z Bobolic. Łowił je sobie spokojnie, jednak coś poszło nie tak, bo mężczyzna wypadł z łódki. Próbował się ratować, wzywał pomoc i został usłyszany, ale na ratunek było już za późno. 12 sierpnia w Świnoujściu z jachtu wypadł 48-letni mężczyzna. Utonął.
Zdecydowana większość tych, którzy podczas tych wakacji stracili życie w akwenach województwa, to mężczyźni, i to już dobrze po 30. roku życia. W jeziorze w Gawrońcu życie stracił 57-latek, w Bałtyku w Dziwnowie dwóch 50-latków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!