Praktyka pokazuje, że remont ul. Gdańskiej, który trwa od miesiąca, daje się kierowcom mocno we znaki. I to bez wyjątku, czy chodzi o dzień powszedni, czy o weekend. W tygodniu ruch jest tu większy z uwagi na to, że ul. Gdańska to fragment krajowej "szóstki". W niedzielę wcale nie jest lepiej. Wtedy ulica korkuje się z uwagi na to, że mnóstwo osób wybiera się na giełdę na terenach podożynkowych.
- A jak jeszcze widzę, że są dni, gdy nikt nawet palcem nie kiwa przy remoncie ulicy, bo zwyczajnie nikogo tam nie ma, to mnie krew zalewa - komentuje jeden z kierowców.
Kierowcy pytają też, dlaczego miasto nie wpłynie na przyspieszenie prac. Gdy sięgniemy po zapisy w umowie między miastem (konkretnie Zarządem Dróg Miejskich) a wykonawcą, czyli Przedsiębiorstwem Drogowo Mostowym ze Słupska, to przede wszystkim rzuca się w oczy odległy termin wykonania zlecenia. Umowa przewiduje bowiem oddanie ulicy do użytku z końcem marca 2012!
Dlaczego miasto dało wykonawcy aż tak dużo czasu na prace? Z rachunku wynika, że w tej sytuacji dziennie wystarczy zbudować 2,6 metra drogi, aby przez 1,5 roku wykonać ok. 1,4 km nawierzchni. Jak tłumaczy sprawę odpowiedzialny za drogi wiceprezydent Andrzej Jakubowski? Co mówi wykonawca? I dlaczego miasto mimo starań nie zdobyło ani złotówki na remonty Gdańskiej, Szczecińskiej i Syrenki? Czytaj we wtorek 19 października w papierowym wydaniu "Głosu Koszalińskiego" oraz w serwisie e-glos.pl
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?