Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robert Falana: Komendant nadal może dbać o bezpieczeństwo [wideo]

Joanna Krężelewska
Robert Falana, burmistrz Tychowa.
Robert Falana, burmistrz Tychowa. Radek Koleśnik
Trwa spór na linii jednostka OSP - samorząd. Powód? Zwolnienie komendanta gminnego OSP. Rozmawiamy z Robertem Falaną, burmistrzem Tychowa.

Podczas spotkania ze strażakami usłyszałam, że nie tylko ich praca jest służbą, bo pańska również. Dlaczego o godz. 18 nie mógł pan przyjść do jednostki?

Bowiem w tym czasie miałem zaplanowane już inne spotkanie. Napisałem to w piśmie do prezesa Korzeniowskiego. Odebrał je o godzinie 14. Proponowaną przez strażaków zmianę godziny na późniejszą dostałem na biurko 5 października, kiedy miałem już zaplanowany grafik. Jeśli strażacy myślą, że do godziny 15.30 pracuję w ratuszu i na tym koniec, niewiele wiedzą o mojej pracy.

Ale możliwe, że wreszcie porozmawiacie, bo zaproponował pan nowy termin spotkania.

Na 12 października. Wstępnie na godzinę 15, ale po rwetesie, który się podniósł, zaproponowałem godzinę 18.

Podobno komendant dostał dwie propozycję - rozwiązanie umowy, a jeśli odmówi, decyzję o likwidacji etatu...

Powiedziałem panu Śmideckiemu, że będę likwidował to stanowisko pracy ze względów oszczędnościowych. Pan komendant jest emerytem, pracuje na jedną trzecią etatu. Miałem propozycję - porozumienie stron. Zapytałem w jakim terminie komendant chce się ze mną rozstać. Powiedziałem, że nie widzę możliwości zatrudnienia go na innym stanowisku. Pan Śmidecki odmówił przyjęcia dokumentu, w związku z tym otrzymał wypowiedzenie, w którym umotywowałem powód likwidacji stanowiska. Komendant odmówił przyjęcia wypowiedzenia. Zostało ono wysłane do niego pocztą za zwrotnym potwierdzeniem odbioru.

Strażacy mówią wprost - chcemy komendanta, bo był gwarantem bezpieczeństwa, którego nie można ograniczać w imię oszczędności. Twierdzą, że był on dyspozycyjny przez całą dobę, siedem dni w tygodniu. Jest pan przekonany, że urzędnik po szkoleniu będzie takim fachowcem, jak zawodowy strażak?

Pan Śmidecki był zatrudniony w Zakładzie Komunalnym na cywilnym etacie gminnego komendanta ochrony przeciwpożarowej. Natomiast w strukturach OSP pełni on funkcję gminnego komendanta związku OSP. Jako ochotnik nadal jest komendantem i nadal może wykonywać swe obowiązki - atesty, zabezpieczenia. Nadal może dbać o bezpieczeństwo. Natomiast będąc w Urzędzie wyglądało to tak, że zbierając informacje z poszczególnych komend zasiadał za biurkiem i przenosił to na dokumenty. Wszystkie zakupy realizowane były już przez pracowników. Kwestie związane z bezpieczeństwem pan Śmidecki może nadal realizować jako ochotnik, tylko bez pensji z Urzędu Miasta. To dwa różne stanowiska.

Padła propozycja, by uszczuplić budżet OSP o pensję komendanta i przywrócić go na stanowisko. To możliwe?

Jak strażacy, którzy podejmują kwestię bezpieczeństwa, wytłumaczą, że 10 tys. z budżetu miasta, przeznaczonego na OSP, chcą przekazać na pensję pana Śmideckiego? Czy to jest bezpieczeństwo? Ani grosz z tego budżetu nie może przejść do innych celów, jak zabezpieczenie przeciwpożarowe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!