Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzina walczy o zdrowie chorej genetycznie córki

Iwona Marciniak
Fot. Karol Skiba
Kasia ma 15 lat. Od ośmiu walczy z chorobą, wobec której polska medycyna jest bezradna. Dziewczynka wierzy, że choroba nie zniszczy jej planów na przyszłość. Marzy o studiach, może nawet o wyższej szkole teatralnej.

- Zrobimy wszystko co w naszej mocy, by nasza córka mogła spełniać swoje marzenia - mówią Galina i Stanisław Gregorczykowie, rodzice Kasi. Za naszym pośrednictwem proszą o pomoc.

Najpierw były siniaki
Nim padła właściwa diagnoza minęły dwa lata.
- Nasza córka urodziła się jako zdrowe dziecko - zaczyna opowieść Galina Gregorczyk z Bogusławca, wioski w gminie Kołobrzeg.

Kobieta robi wrażenie silnej osoby. Kiedy jednak mówi o chorobie Kasi, po policzkach płyną jej łzy. - Z czasem zauważyłam, że dziecko wraca mi do domu posiniaczone. Okazało się, że coraz częściej się przewraca. Pierwotna diagnoza brzmiała: wada rozwojowa kręgosłupa. Stan się jednak pogarszał, pojawiły się kolki, przykurcze.

Badania w Warszawie pozbawiły złudzeń: Kasia cierpi na rzadką chorobę genetyczną HSP/FSP, objawiającą się zanikiem komórek nerwowych. Choremu grozi ślepota, zanik węchu, słuchu, niedowład kończyn.

- W Polsce kolejni lekarze rozkładali ręce - opowiada mama dziewczynki. - Usłyszeliśmy, że leczenie farmakologiczne nic nie da. Zalecono nam rehabilitację. Ale ona nie powstrzyma choroby...

Wyjazd na Krym
Galina Gregorczyk po 30 latach życia w graniczącej z Gruzją republice kabardyjsko-bałkarskiej, odnalazła się w Polsce. Uczy języka angielskiego w szkole w Drzonowie. Jej syn z pierwszego małżeństwa, Ilia, to dziś 23-letni student neofilologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Kasia jest w trzeciej klasie gimnazjum. Ma kłopoty z chodzeniem. Mama odwozi ją i przywozi ze szkoły. Dziewczyna właśnie zakwalifikowała się do wojewódzkiego etapu olimpiady polonistycznej. Myśli o studiach.

Drugi mąż Galiny to emerytowany rolnik. Przekroczył 80, sam zaczyna wymagać opieki. Oboje na kawałeczku ziemi w Bogusławcu starają się rozkręcić agroturystyczny biznes. Są na początku drogi.

Niedawno światełko nadziei dla córki zaświeciło za sprawą rosyjskiego odpowiednika portalu Nasza Klasa. Galina odnalazła koleżanki, które postanowiły szukać ratunku dla Kasi na Wschodzie. Znalazły Eupatorię na Krymie, z największym na Ukrainie uzdrowiskiem dla dzieci, w którym leczą i rehabilitują dzieci m.in. z porażeniem mózgowym. Galina przez całą jesień "wisiała" na telefonie, negocjując warunki przyjęcia jej córki. W końcu udało się. Dzięki pomocy życzliwych zebrała ponad dwa tysiące dolarów potrzebne na wyprawę.

- W Eupatorii usłyszałam, że leczenie farmakologiczne mojej córki jest możliwe! Może się udać przynajmniej zahamować postęp choroby - mówi podekscytowana.
Wprawdzie jeden zastrzyk dysportu, który rozluźnił mięśnie nóg jej dziecka, kosztował 700 dolarów, ale udało się jej zapłacić za dwa.

- Obie z Kasią zauważyłyśmy natychmiast, że jej nogi nabrały zdrowszego koloru, zrobiły się ciepłe... - mama dziewczynki promienieje. - Dostałyśmy spis leków, z zaleceniem zażywania przez kolejne miesiące.

Proszą o pomoc
Tych leków w Polsce nie ma. To m.in. specyfiki hiszpańskie, austriackie i niemieckie. Zestaw na ok. 20 dni kosztował ponad dwa tysiące złotych. - Mamy też zalecenie na spotkanie z genetykiem kwantowym w Moskwie. Trudno mi sobie nawet wyobrazić, ile kosztowałaby nas wyprawa do niego, spotkanie z nim. Lekarze z Eupatorii zalecili też sanatorium kliniczne w miejscowości Saki na Krymie, gdzie turnus ma nie mniej niż 24 dni, a pobyt kosztuje... 2400 dolarów.

Kasia i jej rodzice proszą więc o pomoc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!