Rodziny ofiar w Berlinie
40 osób, członków rodzin ofiar wypadku autokaru pod Berlinem pojechało do Niemiec dwoma autokarami. Wraz z nimi pojechało także trzech lekarzy, sześciu psychologów, sześciu ratowników, sześciu tłumaczy oraz dwóch księży.
- Podróż przebiegła bez problemów. Rano dojechaliśmy na miejsce, do jednego ze szpitali. Tam zebraliśmy się w sali, gdzie policjanci odczytali nazwiska poszkodowanych - opowiada Piotr Antończak, wiceburmistrz.
- Kiedy Niemcy doszli do odczytania nazwisk 13 ofiar śmiertelnych na sali zaległa gęsta cisza. To były bardzo trudne chwile. Do Berlina pojechał z nami 18-latek, który dowiedział się, że jego rodzice zginęli w wypadku. Strasznie to przeżył, potrzebna była pomoc lekarza.
Lista ofiar wypadku. - To było straszne
Burmistrz z ciężkim sercem opowiadał nam o kolejnych przykrych wydarzeniach. Niemieccy policjanci mieli problem z identyfikacją zwłok. Jak twierdzili, niektóre były w strasznym stanie. - Nawet zdjęć ofiar śmiertelnych nie chcieli pokazywać ich rodzinom. Starali się raczej wypytywać o to, jak uczestnicy wycieczki byli ubrani. Ja te zdjęcia widziałem. To było straszne - Piotr Antończak zawiesza głos.
Po chwili jednak kontynuuje. - Mój kolega też je widział. Na jednym z nich rozpoznał swojego sąsiada. W sumie udało się zidentyfikować 6 ofiar. Od pozostałych pobrano próbki śliny do badań DNA - dodaj wiceburmistrz.
Rodziny poszkodowanych w wypadku odwiedziły bliskich
Zaraz po odczytaniu nazwisk rannych członkowie rodzin rozjechali się do szpitali, aby spotkać się z bliskimi. I tutaj Piotr Antończak chwali przygotowanie strony niemieckiej. - Niemcy wszystko świetnie zorganizowali. Czekały na nas taksówki, które tylko czekały, żeby pojechać do odpowiednich szpitali - opowiada.
Jeden z mieszkańców nie musiał nigdzie jechać. Jego żona leżała w szpitalu, w którym Niemcy zorganizowali spotkanie z mieszkańcami Złocieńca. - Poszedł ją zobaczyć. Leżała w śpiączce, była poobijana - mówi wiceburmistrz.
Grupa mieszkańców wróciła do Złocieńca w poniedziałek późnym wieczorem. Tylko dwie osoby zostały w Niemczech. Chciały zostać ze swoimi bliskimi. - Niemcy przygotowali dla nas aż 50 miejsc noclegowych na wypadek, gdybyśmy chcieli tam zostać - kończy Piotr Antończak.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?