Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rowerem do pracy jest taniej, szybciej i przyjemniej

Alina Konieczna [email protected]
KOMUNIKACJA Zamiast pocić się w zatłoczonym autobusie, albo stać w ulicznym korku, oni jadą do pracy rowerem. Mówią, że jest szybciej, taniej i o wiele przyjemniej.

Sprawdziliśmy w koszalińskich urzędach i instytucjach. Większość zatrudnionych w nich osób do pracy dociera tradycyjnie - samochodem lub autobusem. Z roweru korzystają nieliczni. - Jedna z pracownic wydziału nieruchomości dojeżdża rowerem nawet zimą - mówi Grzegorz Śliżewski, rzecznik koszalińskiego ratusza. - Trudno, aby prezydent, czy wiceprezydenci jeździli rowerem, bo zwykle mają bardzo napięty harmonogram. Korzystają z samochodu, rowerem nie daliby rady.

Lech Fabiańczyk, pracownik Muzeum, dziennikarz i filmowiec, zapewnia, że swoim rowerem porusza się po mieście w takim tempie, jak gdyby jeździł samochodem. - Mam satysfakcję, kiedy w godzinach szczytu mijam zakorkowaną ulicę Zwycięstwa, gdzie auta stoją od skrzyżowania przy Stawisińskiego aż do Waryńskiego. A ja jadę!

Nasz redakcyjny kolega Cezary Sołowij uważa wręcz, że poruszanie się samochodem po Koszalinie to masochizm, a najlepszy sposób komunikacji, to właśnie jazda rowerem. - Oczywiście, brakuje nam infrastruktury rowerowej, takiej, jak w Skandynawii, czy Holandii - twierdzi dziennikarz.

- U nas często trzeba jeździć chodnikiem, co nie zawsze podoba się pieszym. Staram się jechać powoli, aby nie przeszkadzać przechodniom. Rowerem jeżdżę od wiosny do późnej jesieni. Droga z domu do pracy zajmuje mi 10 minut, jadę wśród zieleni, przez park koło amfiteatru. Przyjemne z pożytecznym.

Elżbieta Wilniewczyc pracuje w dziale kadr Politechniki Koszalińskiej. Każdego dnia rano trasę z domu przy ul. Kolejowej do uczelnianego kampusu przy ul. Śniadeckich pokonuje rowerem. Średnio zajmuje jej to niecałe 20 minut.

- Nie ścigam się, bo muszę zachować siły na cały dzień pracy - opowiada pani Elżbieta. - Najgorszy odcinek do pokonania to zapchana Młyńska. Ciężko przejechać ulicą, trzeba korzystać z chodników.
Pani Elżbieta ma w pracy strój, w który przebiera się po przyjeździe. Trudno jeździć rowerem z szpilkach i wąskiej spódnicy. Sportowe spodnie i buty w pracy zamienia na ubiór bardziej oficjalny. Po pracy, znów wkłada rowerowy przyodziewek.

Do pracy rowerem jeżdżą najczęściej rowerzyści. To ludzie, dla których jazda rowerem jest frajdą samą w sobie. Oni nie narzekają na zatłoczone autami ulice i brak ścieżek rowerowych. Ale fakt jest faktem, że rowerzyści nie mają w Koszalinie łatwego życia. d
- Dzięki rowerowi jestem niezależna, nigdy nie spóźnię się na autobus - dodaje. - Zawsze sprawdzam prognozę pogody, gdy ma padać, zabieram z sobą pelerynę. Jeżdżę przez cały rok, tylko śnieżyca może stanąć na przeszkodzie, bo mój rower ma wąskie opony. Na szczęście u nas takich śnieżnych dni nie ma zbyt dużo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!