Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa "Głosu". Odeszliśmy od śmierci oswojonej na rzecz śmierci zdziczałej

Piotr Polechoński
Ks. dr hab. Piotr Krakowiak, pochodzący z Darłowa, jest od ponad 20 lat związany z opieką paliatywno-hospicyjną jako wolontariusz, kapelan, dyrektor hospicjum w Gdańsku, Fundator Fundacji Hospicyjnej i Fundacji Lubię Pomagać, a obecnie Krajowy Duszpasterz Hospicjów.
Ks. dr hab. Piotr Krakowiak, pochodzący z Darłowa, jest od ponad 20 lat związany z opieką paliatywno-hospicyjną jako wolontariusz, kapelan, dyrektor hospicjum w Gdańsku, Fundator Fundacji Hospicyjnej i Fundacji Lubię Pomagać, a obecnie Krajowy Duszpasterz Hospicjów. hospicja.pl
- O śmierci się nie mówi, usuwa się ją z pola widzenia, szczególnie dzieci. To błąd, za który potem płacą - mówi ks. Piotr Krakowiak, Krajowy Duszpasterz Hospicjów.

Jest miejsce na śmierć w dzisiejszej kulturze?
Niestety, żyjemy w czasach, w których postrzeganie śmierci bardzo się zmieniło. Dzieje się tak poprzez procesy urbanizacji i migracji, zwiększa się liczba osób żyjących w mieście, zanikają mniejsze wspólnoty, coraz rzadziej żyjemy w wielopokoleniowych rodzinach. A właśnie w takich rodzinach czuwało się przy osobach ciężko chorych, wspólnie przechodziło się przez tę ostatnią drogę, aż do jej końca, czyli śmierci. Asystowało się całą rodziną przy agonii bliskiej osoby, a potem żegnało się ją na cmentarzu. To był sposób na oswajanie śmierci.

Dzisiaj już tak nie jest?
Nie. Odeszliśmy od tej śmierci zwyczajnej, oswojonej, na rzecz śmierci zdziczałej i anonimowej. Śmierci w dużym i obcym mieście, w szpitalu - sterylnej i anonimowej. O śmierci się nie mówi, usuwa się ją z pola widzenia. Widział pan na przykład wiszące na klatkach schodowych klepsydry z informacją, że ktoś kogo znaliśmy, nasz sąsiad, zmarł? Nie widział pan, bo czegoś takiego nie już nie ma. Śmierć nie „sprzedaje się” dziś dobrze i właściciele nieruchomości boją się, że ich wartość spadnie, bo ludzie nie będą chcieli kupić takiego mieszkania.

Śmierć nie pasuje do naszego świata?
Jest dla niego bardzo kłopotliwa. Nasz styl życia jest zdominowany przez kult młodości, zdrowia, pięknych ciał i uśmiechniętych, szczęśliwych ludzi. Choroba, cierpienie, starość i śmierć stają się tematami tabu.

Ale to, że o czymś nie mówimy lub czegoś nie pokazujemy nie oznacza, że tego nie ma.
To prawda. Choroby, cierpienie, starość i ludzie, którzy umierają, są cały czas wśród nas. Problem w tym, że kiedyś byli integralną częścią życia, teraz zostali od niego odepchnięci. I to można powiedzieć - podwójnie. Bo jeszcze jakiś czas temu ludzie przestali umierać w domach, a zaczęli w szpitalach, a teraz i szpitale nie chcą już ludzi umierających. Stały się takimi stacjami diagnostycznymi na dwa, trzy dni, skąd taki człowiek, często przewlekle chory czy stary, z powrotem jest odsyłany do domu. Jeśli jest zespół domowej opieki paliatywno-hspicyjnej lub pielęgniarska opieka środowiskowa, to mają realną pomoc i wsparcie. A jeśli nie, to rodziny, nieprzygotowane do opieki i obcowania ze śmiercią, często wzywają karetkę, bo nie wiedzą co robić. Naoglądaliśmy się takich seriali jak „Dr House” i myślimy, że w szpitalu rozwiążą wszelkie problemy, także te związane z umieraniem. Jednak nie rozwiążą, a szpital nie jest miejscem gdzie - poza nagłymi wypadkami - powinno się kończyć nasze życie. A najgorsze jest to, że przez zbytnią medykalizaję umierania, tego naturalnego etapu ludzkiego życia, pozbawiane są rodziny, a szczególnie dzieci. To błąd, za który potem płacą dorośli już ludzie.

No właśnie, dominuje pogląd, że najmłodsi nie powinni obcować ze śmiercią, że trzeba ich przed tym chronić.
To jest taki wymysł psychologiczny lat 60.i 70., a ja sam wielokrotnie spotkałem ofiary tego eksperymentu. Czyli osoby, którym uniemożliwiono pożegnanie się z bliskimi, nie pozwolono pójść na pogrzeb, nie rozmawiano o śmierci. Potem, jako już dorośli ludzie, często angażują się w nasz hospicyjny wolontariat, aby chociaż w taki sposób, czuwając i żegnając inne umierające osoby, zrekompensować to, co wtedy im odebrano. A także poradzić sobie z tym, w czym wyrośli: w lęku przed umieraniem i w udawaniu, że śmierci nie ma.

Co jest najważniejsze dla osoby, która umiera? Aby był ktoś obok? Na tym polega istota pracy hospicjów?
Aby był ktoś obok, aby nie bolało - i nie chodzi tu tylko o ból fizyczny. Często większym problemem jest to, co boli w duszy, albo troska o bliskich i ich przyszłość. Bardzo ważne jest, aby ten ostatni etap miał jakieś sens, aby nie było to tylko czekanie na śmierć. Hospicjum to jest bardziej filozofia opieki niż miejsce. Proszę pamiętać, że 70 procent naszych pacjentów umiera w domach. Bo najbardziej zależy nam na tym, aby to rodzina i przyjaciele, przy naszym wsparciu i pomocy, byli tymi, którzy przede wszystkim będą żegnać swoich bliskich. Opieka hospicyjna, szczególnie ta domowa, nawiązuje do tradycji domu, wspólnoty i oswajania śmierci oraz wspierania w żałobie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!