Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samochodem po fontannie. Teraz będą musieli zapłacić

Piotr Polechoński
W poniedziałek specjaliści sprawdzą, czy uszkodzeniu nie uległ mechanizm fontanny i wycenią koszt naprawy. - Za wszystko zapłacimy - deklarują przedstawiciele agencji ochrony "Szabel"
W poniedziałek specjaliści sprawdzą, czy uszkodzeniu nie uległ mechanizm fontanny i wycenią koszt naprawy. - Za wszystko zapłacimy - deklarują przedstawiciele agencji ochrony "Szabel" Radek Koleśnik
Samochód firmy ochroniarskiej urządził sobie rajd po fontannie na koszalińskim Rynku Staromiejskim. Efekt: kompletnie zniszczona jedna z zewnętrznych płyt.

Dzisiaj specjalista z firmy "Infrabud" - która realizowała nową zabudowę Rynku Staromiejskiego - sprawdzi, czy zniszczeniu uległa tylko płyta, czy uszkodzenia są znacznie poważniejsze i uległ im skomplikowany mechanizm najbardziej reprezentacyjnej koszalińskiej fontanny (ta została wkomponowana w plac i biegnie przez niemal całą jego długość). - Wtedy też poznamy dokładną skalę zniszczeń i dokładny koszt ich usunięcia. Oczywiście zrobimy wszystko, aby fontanna została naprawiona jak najszybciej - mówi Robert Grabowski, rzecznik prasowy prezydenta Koszalina.

Płyta pękła w chwili, gdy w nocy z niedzieli na poniedziałek najechał na nią samochód agencji ochrony "Szabel" (jej pracownicy ochraniają stojącą obok na placu restaurację City Box).

- Stało się to podczas jednej z interwencji. Co według nas w żaden sposób nie tłumaczy faktu, że komuś w ogóle mógł wpaść do głowy pomysł, aby na pas, gdzie zamontowana jest fontanna, wjechać samochodem. Po pierwsze jest bezwzględny zakaz jazdy po całym placu, a po drugie, niezależnie od przepisów, elementarny zdrowy rozsądek powinien każdemu podpowiedzieć, że tam, gdzie jest zamontowana fontanna po prostu się nie jeździ. Niestety, w tym przypadku najwyraźniej nie podpowiedział - podkreśla rzecznik. Zapowiada też, że w najbliższych dniach firma "Szabel" dostanie od władz miasta specjalne pismo, w którym ratusz w ostrym tonie zaprotestuje przeciwko podobnym praktykom.

Na razie ratusz przeprowadził rozmowy z przedstawicielami firmy, a ci deklarują, że pokryją wszelkie koszty naprawy. - Oczywiście, że za wszystko zapłacimy - mówi Roman Kleszcz, dyrektor do spraw ochrony. - Poczuwamy się do pełnej winy, nie ma tu o czym dyskutować. Niestety, głupota ludzka nie zna granic, a tym razem wykazali się nią nasi pracownicy, którzy samowolnie i bez jakiejkolwiek refleksji wjechali na plac samochodem. Na szczęście, nie doszło do większych uszkodzeń, bo przecież samochód mógł zapaść się głębiej, a fontanna mogła zostać bardziej uszkodzona. Na pewno żadne nasze auto na plac już nie wjedzie - obiecuje Roman Kleszcz.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!