Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siedem lat więzienia za 240 ciosów nożem. To było zabójstwo w afekcie

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
Mowy końcowe i ogłoszenie wyroku w Sądzie Okręgowym w Słupsku w sprawie zabójstwa 240 ciosami nożem
Mowy końcowe i ogłoszenie wyroku w Sądzie Okręgowym w Słupsku w sprawie zabójstwa 240 ciosami nożem Bogumiła Rzeczkowska
W środę Sąd Okręgowy w Słupsku wydał wyrok na 67-letniego Leszka Ł. za zabójstwo kuzyna. Prokurator żądał dożywocia a obrońca umorzenia sprawy z powodu niepoczytalności oskarżonego. Sąd skazał oskarżonego na siedem lat więzienia za zabójstwo popełnione pod wpływem silnego wzburzenia usprawiedliwionego okolicznościami.

Na środowej rozprawie sąd po raz drugi zamknął proces, bo po raz pierwszy mowy końcowe zostały już wygłoszone we wrześniu. Po przeprowadzeniu dodatkowych czynności strony nie zmieniły zdania. Prokurator Robert Firlej za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem żądał dożywocia. Obrońca oskarżonego adwokat Dawid Jach domagał się, by sąd uznał, że w chwili popełniania czynu 67-letni obecnie Leszek Ł. był niepoczytalny, tak jak wynikało to z jednej z opinii biegłych.

- Spowodowałem śmierć kuzyna i bardzo tego żałuję, ale jestem spokojnym człowiekiem. Proszę o możliwie niski wymiar kary – powiedział w ostatnim słowie Leszek Ł.

Według śledztwa Prokuratury Okręgowej w Słupsku 7 kwietnia 2020 roku w bloku przy ulicy Sobieskiego w Słupsku Leszek Ł. zabił swojego kuzyna – 60-letniego Jerzego K. ze szczególnym okrucieństwem. Do zbrodni doszło w mieszkaniu ofiary, gdzie obaj kuzyni pili alkohol. Leszek Ł. w czasie kłótni zadał Jerzemu K. 240 ciosów we wszystkie części ciała. Rany cięte i kłute, choć niezbyt głębokie, doprowadziły do wykrwawienia się ofiary.

- Sam zachodzę w głowę, jak to mogło być – wyjaśniał oskarżony. - Nie mogę tego zrozumieć. Niczego nie pamiętam. Przyszedł mrok. Czuję się niewinny. Nieumyślnie i nieświadomie. Poza kontrolą i świadomością – mówił wcześniej przed sądem Leszek Ł. Zapamiętał tylko, że zaczęła się kłótnia i kuzyn natarł na niego z nożem. Zaczął się więc bronić.

Przed sądem twierdził też, że po zatrzymaniu policjanci przekonali go, że jeśli powie, że niczego nie pamięta, to nikt mu w to nie uwierzy. Opowiadał więc to zdarzenie tak, jak je sobie wyobraził. Ostatecznie nie podtrzymał tych wyjaśnień. I do końca procesu utrzymywał, że momentu zadawania ciosów nie pamięta.

Niepamięć oskarżonego

Kluczową w tej sprawie była więc opinia sądowo-psychiatryczna. W czasie śledztwa powstały aż trzy - z zupełnie odmiennymi wnioskami. Biegli ze Szczecina uznali, że oskarżony w chwili zarzucanego mu czynu miał zniesioną poczytalność, bo wystąpił u niego afekt patologiczny, czyli krótkotrwała psychoza. Nie kontrolował sytuacji i niczego nie pamięta. Za taką diagnozą przemawia m.in. liczba zadanych ofierze ciosów.

Biegli ze Starogardu Gdańskiego stwierdzili, że Leszek Ł. był poczytalny, ale popełnił zabójstwo w afekcie fizjologicznym, czyli działał w stanie silnego wzburzenia. Biegli z Wrocławia natomiast wykluczyli, że Leszek Ł. miał zerwany kontakt z rzeczywistością, bo po prostu był pijany.

Sąd rozstrzygnął sprawę, stosując złoty środek. Wyrok to siedem lat więzienia za zabójstwo popełnione w stanie silnego wzburzenia usprawiedliwionego okolicznościami. Sąd uznał za bezsporne ustalenia, że sprawcą jest Leszek Ł., ale dowody przedstawione przez prokuraturę budzą wiele innych wątpliwości. Natomiast wyjaśnienia oskarżonego sąd uznał za konsekwentne i wiarygodne.

- Oskarżony twierdzi, że doszło do szarpaniny i gdy został zaatakowany nożem, bał się, że kuzyn go zabije. W tym momencie miał prawo podjąć obronę konieczną. Natomiast ta obrona przebiegła w sposób nieoczekiwany. Reakcja oskarżonego okazała się niewspółmierna – tymi słowami rozpoczęła uzasadnienie wyroku sędzia Agnieszka Niklas-Bibik. - Wiemy, że ciosy zadawane były w sposób niekontrolowany.

Rozpytanie to nieformalne przesłuchanie

Jednak najpierw sędzia omówiła okoliczności zatrzymania Leszka Ł. i rozpytywania go przez policję.

- Osoba zatrzymana od razu ma prawo do obrony – zaznaczyła sędzia. - Zamiast przedstawić zarzuty policjanci rozmawiali z zatrzymanym dwa dni. W takiej sytuacji zatrzymany nie jest pouczany o prawie do odmowy wyjaśnień.

Sędzia podała przykład filmów amerykańskich, na których służby wypowiadają słynne słowa Prawa Mirandy: „Masz prawo do zachowania milczenia. Jeśli rezygnujesz z tego prawa, wszystko, co od tej pory powiesz, może zostać użyte w sądzie przeciwko tobie”. Dlatego, że bez tego pouczenia dowody te nie mogą być użyte w sądzie. I takie też są standardy europejskie. Ale nie w Słupsku. Po rozpytaniu oskarżony z obawy, że nikt mu nie uwierzy, wymyślił wersję, która – jak sam stwierdził – mu zaszkodziła.

- Co się stało, że oskarżony najpierw niczego nie pamiętał, a po upływie jednego dnia zaczął opowiadać, co się wydarzyło? - pytała sędzia, stwierdzając, że notatki policjanta sąd nie dopuścił, kierując się zakazem dowodowym. - Kiedy od zatrzymanego wydobywa się wyjaśnienia, a nie ma obrońcy, taki dowód jest niedopuszczalny.

Sędzia Agnieszka Niklas-Bibik wytknęła także, że na przesłuchaniu przed prokuratorem Leszek Ł. też nie miał obrońcy.

W najważniejszej kwestii – opinii psychiatrycznych - sąd uznał, że opinia psychiatrów, którzy uznali, że Leszek Ł. działał pod wpływem silnego wzburzenia jest najbardziej przekonująca. Za zabójstwo w afekcie grozi kara od roku do 10 lat. Zdaniem sądu wyrok siedmiu lat więzienia za zadanie tak wielu ciosów jest więc sprawiedliwy.

Sąd zasądził też 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia na rzecz matki pokrzywdzonego, która po śmierci syna doznała dwóch udarów. Wyrok nie jest prawomocny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Siedem lat więzienia za 240 ciosów nożem. To było zabójstwo w afekcie - Głos Pomorza