Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skarbniczka gminy Biały Bór na ławie oskarżonych

Rajmund Wełnic [email protected]
Ruszył proces skarbniczki gminy Biały Bór.
Ruszył proces skarbniczki gminy Biały Bór. Archiwum
Przed szczecineckim sądem ruszył proces skarbniczki gminy Biały Bór, której prokurator zarzuca korupcję. Oskarżona zapewnia, że jest niewinna.

Razem z nią na ławie oskarżonych miał zasiąść burmistrz Białego Boru Franciszek K., ale z powodu jego śmierci postępowanie zostało umorzone. Obrońca burmistrza Jacek Winnicki powiedział nam, że proces byłby okazją do oczyszczenia z zarzutów jego klienta, który był niewinny i bardzo żałuje, że do tego nie doszło.

Na ławie oskarżonych zasiadła więc Anna D., skarbniczka białoborskiego urzędu. Prokurator zarzuca jej, że miała przyjąć od Janusza R., przedsiębiorcy, który prowadził różne inwestycje na rzecz gminy, korzyść majątkową za szybsze rozliczenie robót przez jego firmę. Łapówkami miały być telefon komórkowy wart około tysiąca złotych i prace wykonane firmową koparką przy pogłębianiu prywatnego stawu skarbniczki wycenione na prawie 2 tys. złotych.

Przypomnijmy, proces w Szczecinku to jeden z trzech w tej głośnej sprawie prowadzonej przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Wątek przedsiębiorcy Janusza R. i leśnika z Osusznicy Zdzisława P. rozpatrywał sąd w Chojnicach. Wyrok zapadł w czerwcu tego roku. Obaj oskarżeni dobrowolnie poddali się karze - Janusza R. sąd skazał na 20 tys. zł grzywny, a Zdzisława P. na 2 lata wię-zienia w zawieszeniu na 4 lata, 2 tys. zł. grzywny i roczny zakaz zajmowania stanowisk kierowniczych w Lasach Państwowych.

Biznesmenowi nadzwyczajnie złagodzono karę, bo to on o sprawie powiadomił organy ścigania.
Anna D. nie przyznała się do winy. - Sprawy służbowe rozdzielam od prywatnych, nie oczekiwałam, że w zamian za coś, co robię w pracy, otrzymam korzyść majątkową, dla mnie to niepojęte - zapewniała. I wyjaśniała, że żadnego telefonu od Janusza R. nie wzięła, choć ten na to nalegał. - Mówiłam, że go nie potrzebuję, bo mam swój, nowy, który dostałam w prezencie od męża - dodawała.

Nie zaprzeczyła, że wynajęła od Janusza R. koparkę do pogłębienia stawu. - Miałam zapłacić za operatora i paliwo, jednak R. zbywał mnie kilka razy, gdy dopytywałam się, ile mu mam zapłacić, mówiąc, że nie wie, ile to kosztuje - pani skarbnik zapewniała, że ma świadków, którzy potwierdzą jej wersję. Ostatecznie jednak nic nie zapłaciła. Przyznała także, że przedsiębiorca czasami wręczał urzędnikom drobne upominki - kalendarze, słodycze czy przynosił szampana na sylwestra.

Oskarżona opisała także, jaki był obieg faktur od wykonawców gminnych inwestycji. Nie było możliwości, aby zapłacić za nie bez spełnienia szeregu wymogów. - Na płatność mieliśmy do 30 dni od wystawienia faktury - Anna D. wyjaśniała, że czasami gmina z powodu braków w kasie płaciła z poślizgiem lub na raty.

I tak samo traktowane były wszystkie firmy - także Janusza R. - Kontrola Regionalnej Izby Obrachunkowej nie wykazała żadnych nieprawidłowości - dodawała skarbniczka.

Na kolejnej rozprawie w grudniu sąd przesłucha świadków.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!