Mężczyzna był stałym bywalcem pływalni. Przychodził popływać co najmniej raz w tygodniu, a w wodzie czuł się jak ryba. - Nurkował wcześniej już nie raz. Zanurkował i w niedzielę. Dość długo nie wypływał, ale to u niego nie nowość.
Kiedy jednak pojawił się na powierzchni, ratownicy zauważyli, że coś jest nie tak. Wyciągnęli go z basenu, ale na ratunek nie było już szans. Ratownicy byli trzeźwi, zachowali wszystkie obowiązujące na basenie procedury. Prokurator nie miał powodów, by uznać, że do śmierci mężczyzny przyczynili się właśnie oni lub jakieś inne osoby trzecie. Dlatego też odstąpił od badań sekcyjnych - tłumaczy Ryszard Gąsiorowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
Na razie śmierć 62-latka na koszalińskiej pływalni uznawana jest za nieszczęśliwy wypadek. - Oczywiście rodzina zmarłego może złożyć doniesienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa, mieć pretensje do personelu basenu i żądać wyjaśnienia okoliczności śmierci ich bliskiego. Na razie tego nie zrobiła - dodaje rzecznik prokuratury.
Nie zrobiła, bo jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, policja poszukuje krewnych mężczyzny. W Koszalinie mieszkał sam. - Tu nikogo nie miał. Najbliżej siostra ponoć mieszka w Szczecinie, sąsiad ma jeszcze gdzieś rodzinę w zielonogórskim. Ale nie znam nazwisk. Była już u mnie policja, bo też szukają jego bliskich. Powiedziałam im, tyle, ile wiem - mówi ze smutkiem sąsiadka zmarłego. - On skryty był i cichy. Nikomu nie wadził. Na rencie był, trochę na serce chorował - dodaje kobieta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?