Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sojusz Mai Staśko z Januszem Korwin-Mikkem. Co dalej z przeszkoleniem wojskowym?

Jan Śpiewak
Jan Śpiewak
Maja Staśko i Janusz Korwin-Mikke - sojusz niezwykły
Maja Staśko i Janusz Korwin-Mikke - sojusz niezwykły Fot. Adam Jankowski/Tomasz Molina - Praca własna, CC BY-SA 4.0
W sprawie obowiązkowego przeszkolenia wojskowego powstał zadziwiający sojusz między Januszem Korwinem-Mikke, Mają Staśko i liberałami. Ukazuje on powstanie nowego transakcyjnego modelu obywatelstwa, który zastąpił model wspólnotowy.

Kilka dni temu wybuchła gwałtowna dyskusja na temat powołania na obowiązkowe 30-dniowe przeszkolenie wojskowe tysięcy rezerwistów. Nowa ustawa o obronie ojczyzny, za którą jednogłośnie głosował niemal cały parlament, przewiduje, że każdy, który otrzymał odpowiednią kategorię wojskową, może zostać powołany nawet na 90-dniowe szkolenie. Ustawa ma załatać braki kadrowe w polskim wojsku, w którym nie tylko brakuje zawodowych żołnierzy, ale nie dysponuje ono również wystarczającymi rezerwami.

Feministka wspólnie z Korwinem: “To niewolnictwo mężczyzn”

Polityk Nowej Nadziei (dawniej Konfederacja) Jakub Andrzejewski napisał na Twitterze: „armia powinna być zawodowa plus ochotnicy. Nie powinien istnieć żaden przymusowy pobór niezależnie od sytuacji w jakiej znajdzie się państwo”. Suflował mu Janusz Korwin-Mikke pisząc, że wojsko musi się składać jedynie z tych, co lubią zabijać. Profil partii Nowa Nadzieja dorzucił, że „pobór do wojska to niewolnictwo” i „zmuszanie kogokolwiek jest zamachem nie tylko na wolność, ale i na życie”. 

Identyczną narrację mogliśmy usłyszeć z ust ludzi, którzy na co dzień z konfederatami toczą zażarte boje. Tych samych zwrotów retorycznych używała aktywistka i feministka Maja Staśko, która szybko określiła się jako przeciwniczka „niewolnictwa mężczyzn”, dodając, że nikomu nie wolno decydować o mężczyznach w sprawie ich ciał. 

Okazuje się, że hasło “moje ciało, mój wybór” stosuje się nie tylko do protestów aborcyjnych, ale również do miesięcznego obowiązkowego przeszkolenia wojskowego. Popularny internetowy liberalny komentator Koroluk, który na co dzień śledzi głupoty wygadywane przez korwinistów, pisał, że „płaci obowiązkowo podatki i oczekuje, by z tego rząd zapewnił mu ochronę, a nie traktował jak mięso armatnie”. 

Działaczka partii Razem, Karolina Stachowiak, również uznała, że obowiązkowe przeszkolenia to przemoc i wojsko musi być tylko zawodowe. Znany aktywista miejski Jan Mencwel napisał, że zamiast zmuszać kogokolwiek do wyrwania sobie miesiąca z życia rodzinnego czy zawodowego, szkolenie proponować tylko chętnym, który można w zamian za służbę dać zniżkę na komunikację publiczną. Dodawał, że szuka analiz, które potwierdzałyby, iż realny jest scenariusz ataku Rosji na Polskę. 

Ten pogląd jest na pewno podzielany przez znaczną część społeczeństwa. W badaniu z 2016 roku 47 proc. Polaków oświadczyło, że walczyłoby za swój kraj, gdyby został napadnięty. Taki wynik sytuował nas i tak wśród najbardziej bojowych krajów. W Niemczech odsetek walczących za kraj wynosił jedynie 18%, w Czechach 23%, ale już w graniczącej z Rosją Finlandii 74%. 
W badaniu z lutego tego roku jedynie 27% stwierdziło, że podjęłoby walkę zbrojną w sytuacji konfliktu wojskowego, ale kolejne, że 37% stawiałoby opór w sposób niemiliatrnatrny. 19% powiedziało, że uciekłoby z kraju. Kolejny sondaż z tego roku stwierdza, że w sytuacji konfliktu w Ukrainie 35% Polaków jest za powrotem obowiązkowego poboru, a aż 56% było przeciwko. 

Koniec poboru i “koniec historii”

W Polsce obowiązkowy pobór mężczyzn do wojska zniesiono w 2009 roku. Już wcześniej duża część potencjalnych kandydatów do wojska nie trafiało. Na komisji wojskowej otrzymałem kategorię A, ale studia na uniwersytecie zwolniły mnie z tego obowiązku. W tym czasie wojsko kojarzyło się z tak zwaną „falą”, przemocą wobec młodych rekrutów i brakiem profesjonalizmu. 

Doświadczenie służenia w wojsku wydawało się wówczas już bardzo klasowe i negatywnie nacechowane. Do wojska w III RP mieli trafiać ci, którzy nie mieli innych pomysłów na życie, albo byli zbyt biedni, żeby iść na studia. Jednocześnie dominowało poczucie, że wojna jest czymś odległym, sprawą zamkniętej przeszłości. Przecież żyliśmy w czasach “końca historii”. 

Upadł Związek Radziecki, wyłonił się nowy kapitalistyczny i liberalny ład, w którym konflikty zbrojne były czymś zupełnie absurdalnym. Konkurencja na rynku miała zastąpić konkurencję na polach bitew. Zresztą pokoju na świecie i w naszej części Europy miały pilnować Stany Zjednoczone. Nastał czas armii zawodowej, w której służba została zastąpiona kontraktem.

Państwo przestało być “nasze”, a stało się “ich”

Polacy od dekad słyszeli od rządzących, że mają sobie radzić sami. Niemal każde ryzyko zostało sprywatyzowane i niemal każdy obowiązek przerzucony na obywateli. Państwo przestało być “nasze”, a stało się “ich”. 
Oczywiście można źródeł tego stanu rzeczy szukać już w historii Polski szlacheckiej. Tam również państwo było sojuszem interesów magnackich i partykularyzmów. Król był słaby, podatki niskie, brak było stałego wojska, mobilizacja miała się opierać na pospolitym ruszeniu szlachty, która raz się zbierała, raz się nie zbierała, ale zazwyczaj nie była w stanie sprostać wojskom najeźdźców. 
W 1618 roku Stefan Żółkiewski pisał, że za jego życia Tatarzy najechali na Polskę 30 razy – czyli średnio najeżdżali kraj co dwa lata! Reperkusje najazdów były straszne. Tatarzy porywali ludzi, palili wioski, szerzyli zniszczenie. Pomimo tego szlachta nie zdecydowała się podjąć żadnych kroków zaradczych. Nie słyszymy nic o budowie warowni na granicach, powołaniu stałych korpusów wojsk ochrony pogranicza, zmianie polityki zagranicznej względem niebezpiecznego sąsiada. Wielki żołnierz, hetman Żółkiewski z fatalizmem stwierdza, że tak już musi być: “Tatary gromić niepodobna, jako kiedyby kto chciał ptaki na powietrzu latające pobić”. 

Dzisiaj spuścizna szlacheckiego egoizmu łączy się z tradycją liberalnego indywidualizmu. W wojsku mają służyć ci co chcą i tych, których przyciągnie zniżka na komunikację miejską. Czyli biedni i szaleńcy, którzy jak pisze Korwin, czerpią przyjemność z zabijania. 
Od napaści Rosji na Ukrainę dobrze wiemy, że armia złożona z samych zawodowców to mrzonka. Jeśli Polacy mają zmienić swoje nastawianie do wojska wymaga to zmiany myślenia o państwie. Musimy znowu poczuć, że jest ono także nasze. Dlatego tak ważne jest, żeby państwo opiekowało się swoimi obywatelami, zapewniając im bezpieczeństwo nie tylko militarne, ale również socjalne. 
Obronność to też tanie mieszkania na wynajem, dostęp do lekarzy czy wysokiej jakości transport publiczny. Jednocześnie państwo powinno wrócić do koncepcji obrony cywilnej, która mogłaby stać się alternatywą służby obronnej dla panstwa, która wykraczałaby poza same stricte militarne kategorie. 
Zamiast przeszkolenia wojskowego można ludziom zaproponować szkolenie medyczne, ratownicze, ochronę środowiska, prace przy remoncie i budowie schronów lub innej infrastruktury krytycznej. Jednocześnie zmienić się powinno samo wojsko. Czy faktycznie nie ma w nim już patologii z PRL-u i lat 90-tych? Na pewno sukces Wojsk Obrony Terytorialnej pokazuje, że da się zbudować nowoczesną formację, która z szacunkiem traktuje swoich żołnierzy. 

Wyjątkowo głupie hasło

Wojna w Ukrainie przypomniała nam wszystkim, że żyjemy w społeczeństwie. Nie jesteśmy wyizolowanymi jednostkami, jak chciała tego Margaret Thatcher. Hasło “moje ciało mój wybór, nie idę do wojska”, w sytuacji ostrzału rakietowego ukraińskich miast, brzmią wyjątkowo niemądrze. 
Dyskusja o obowiązkowym szkoleniu wojskowym jest dyskusją o modelu naszej państwowości i relacji społecznych. Sojusz części lewicy z konfederatami pokazuje, że dzisiaj osie podziału w polityce przebiegają zupełnie inaczej niż każe nam się o tym na co dzień sądzić. Podział dzisiaj jest przede wszystkim na frakcję wspólnotową i frakcję libertariańskich indywidualistów. Przedstawiciele obu tych frakcji znajdują się niemal w każdej partii politycznej. Od tego kto wygra ten spór zależy przyszłość naszego kraju. 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Sojusz Mai Staśko z Januszem Korwin-Mikkem. Co dalej z przeszkoleniem wojskowym? - Portal i.pl